piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1 ,,Ze mną się nie zadziera!''

Środa, 12.05.2012, godzina 7:00

         Dzień jak co dzień. Wstałam, ubrałam się i wyszłam do szkoły. Po drodze spotkałam Madi. Razem poszłyśmy do budynku zwanego szkołą. Poszłam do swojej szafki do której wsadziłam torbę. Spojrzałam na plan, który wisi na drzwiczkach i wzięłam książkę od matematyki. Zamknęłam szafkę i skierowałam się w stronę sali nr 102. Pod klasą czekałam już na mnie przyjaciółka. Podeszłam i usiadłam obok. Po jakichś 10 minutach podszedł do mnie David. Na powitanie dał mi buziaka po czym spytał czy możemy porozmawiać. Zgodziłam się i odeszliśmy do parapetu na którym usiadłam. Czekałam, aż zacznie mówić ale on milczał. Mówiłam już że szybko się denerwuję? Nie? No to już wiecie. Moja cierpliwość powoli się kończyła. Już miałam zacząć się drzeć, żeby coś powiedział, ale on wypowiedział słowa które wbiły mnie w ziemię. 
- Z nami koniec - jedyne co w tym momencie czułam to łzy powoli napływające do moich oczu. Nie mogę płakać, przecież jestem silna. Ale no kurwa! On ze mną zerwał!
- Dlaczego? - postarał się o jak najbardziej obojętny ton jaki mogłam tylko stworzyć. Patrzyłam na niego wyczekująco, a on tak jak by myślał czy ma mi to powiedzieć. Niech już to powie i sobie idzie.
- Wiesz, ja cię nie kochałem, byłem z tobą tylko dla zakładu, wygrałem, jesteś bardzo łatwa - powiedział i roześmiał mi się w twarz. Nie wytrzymałam. Dałam krok do przody aby stać bliżej niego i ustałam na palcach. Zbliżyłam usta do jego ucha po czym wyszeptałam
- Jesteś zwykłym skurwysynem, nie zasługujesz na żadną dziewczynę, współczuję twoim przyszłym dzieciom takiego ojca. A teraz wybacz mam lekcję. - powiedziałam i już miałam iść pod klasę gdy przypomniało mi się coś ważnego - I zapamiętaj, że dziewczyny to nie zabawki. A ty jesteś zwykłym szmaciarzem, a teraz spierdalaj z mojego życia - wymówiłam te słowa bardzo powoli, aby je zrozumiał po czym przywaliłam mu z otwartej ręki w twarz i odeszłam do mojej przyjaciółki. 
Gdy doszłam pod klasę siedziała ona z Louisem i Harrym. Dosiadłam się do nich i spuściłam głowę w dół między kolana. Słuchałam o czym rozmawiają i z tego co ogarnęłam to o jakimś zbliżającym się szkolnym konkursie tańca. Fajnie będę mogła wziąć udział. Siedziałam i myślałam co będę mogła zatańczyć, ale cały czas moja głowa była zajęta myśleniem o Davidzie. Ja go kochałam, chyba. Nie wiem czy to była miłość, ale zabolało. Dla zakładu? Jak tak w ogóle można? Nie rozumiem logiki chłopaków. Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Nie chciało mi się patrzeć na nikogo, ale w końcu muszę. Nie chętnie podniosłam wzrok na osobę, która zakłóciła mój spokój i tym kimś okazała się Deli. Lubię ją tak nazywać. Bardziej mi pasuje niż Madi czy Madeleine. Deli to tak słodko. Spojrzałam na nią spod byka po czym znów spuściłam głowę w dół. Nie za bardzo mam teraz rozmawiać z kimkolwiek. 
- Elli, co się stało? Co ci David powiedział? - spytała spokojnym głosem.
- Zerwał ze mną, bo był ze mną tylko dla jakiegoś głupiego zakładu, rozumiesz? Dla zakładu... Byłam zabawką... Zresztą zawsze jestem... - powiedziałam i po policzku popłynęła mi jedna łza. Szybko ją starłam i wtuliłam się w przyjaciółkę. W niej zawsze mam wsparcie. Kocham ją nad życie. Jest jedyną osobą, która mnie rozumie. Nie mam nawet wsparcia w własnej matce. Ona wybrała sobie nowego męża i jego pojebaną córkę. Mówiłam już jak ich nienawidzę? A zwłaszcza Larrisy. Ona jest jak wrzód na dupie. Nie usuwalny. Ale wracając. Odczepiłam się od niej a ta wstała i podała mi rękę, abym zrobiła to samo. Zauważyłam, że Lou i Harry się nam przyglądają a do nich dołączył Zayn. No więc wstałam i otrzepałam niewidzialny kurz ze spodni. Nie mogę się nad sobą użalać. Ja taka nie jestem. Podszedł do mnie Louis i chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Od razu usiadłam na ostatniej ławce przy oknie. Na krzesło obok usiadła Deli. Położyłam książki na ławce, a sama się na nich położyłam. Mam dość dzisiejszego dnia.
Do klasy weszła pani Deruto. Nie lubi mnie, zresztą ze wzajemnością. A w ogóle ja nie lubię matematyki i jej wcale nie rozumiem, nie to co moja przyjaciółka, która jest kujonem matematycznym. Nauczycielka usiadła przy biurku i zaczęła sprawdzać listę obecności. Gdy już to zrobiła, przeszła do sprawdzania pracy domowej, której ja oczywiście nie miałam. 
- Panna Hill, proszę pracę domową mi pokazać - no jak na złość. Ona doskonale wie, że jej nie mam.
- Proszę nie mówić do mnie po nazwisku Deruto - powiedziałam, a ta jak zwykle zaczyna się wkurzać. Tyle, że jak ona się wkurza to i mnie przy okazji wkurwia. A wtedy nie jest już wesoło. Czy oni nie mogą zmienić nam baby od matmy? 
- Jak ty się do mnie zwracasz? Trochę szacunku - krzyknęła i podeszła do mojej ławki, o którą się oparła. Jak ona tak to ja też. Wstałam i oparłam się dłońmi o ławkę, tak że byłam na równi z jej oczami. Złość we mnie wzrastała z każdą chwilą. Jeszcze chwila i jej przypierdolę jak dalej będzie się tak na mnie patrzeć.
- Szacunku? Pani w ogóle wie co to szacunek? Czemu się tak na mnie pani uwzięła? Co ja pani zrobiłam? Nie kumam tej jebanej matmy i nigdy nie zrozumiem i pani o tym bardzo dobrze wie! Więc czemu nie odpuścisz? Czemu nie udasz, że nie ma mnie w klasie? Wkurwia mnie pani i nigdy nie będę miała do pani szacunku, bo pani nie ma go do mnie! - zaczęłam krzyczeć i nie zwracałam uwagi na resztę klasy, która mi się przyglądała. No tak oni nigdy nie kłócą się z tym pasztetem. - A teraz przepraszam bardzo, ale wychodzę. - powiedziałam i zgarnęłam swoje książki i kierowałam się do wyjścia. Nagle przede mną znalazła się nauczycielka.
- Nigdzie nie idziesz. Zostajesz i słuchasz mojej lekcji i dajesz mi swoją pracę domową - ona też zaczęła krzyczeć.
- Nie mam żadnej pojebanej pracy domowej! Niech pani wstawi pałę, ale sobie w dupie, a nie mi. Jesteś jebanym pasztetem, którego nikt nie chce i dlatego wyżywasz się na mnie! Powinnaś się leczyć! - krzyknęłam w jej stronę po czym przeskoczyłam z nogi na nogę i czekałam co mi odpowie. Wiem, że to co powiedziałam nie jest miłe, ale ja nie jestem miła i ze mną się nie zadziera. 
- Nie jesteśmy na ty! Panuj nad słowami panno Hill. Wstawiam ci pałę i koniec - powiedziała i podeszła do dziennika. Śmiać mi się w tej chwili zachciało...
- Pałę to pani może postawić któremuś chłopakowi z klasy - powiedziałam i wskazałam gestem ręki na klasę. Wszyscy wybuchli śmiechem. Zresztą jak zwykle. Zawsze tak jest jak kłócę się z tym babsztylem. Sama pani Deruto spaliła buraka, zamknęła się i schowała głowę za dziennik. Uniosłam głowę z wyższością i wyszłam z klasy mówiąc ciche ''Nara''. Skierowałam się w stronę swojej szafki gdy nagle wpadłam na...






Hej, hej! To mój drugi blog. Tak właściwie trzeci, ale jeden jest zawieszony. No to tak. Na tym i na Last First Kiss rozdziały będą pojawiały się mniej więcej co tydzień lub 2 tygodnie. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i że będziecie czytać. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zapraszam do zakładki 'Informowani'. 
Co więcej...Komentujcie <3

5 komentarzy:

  1. Czekam na następny rozdział. Podobało mi się ciekawe, kto na nią wpadł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo że to dopiero 1 rozdział to ja czuje że będę tu częściej zaglądać :) Spodobało mi się to jak piszesz :) czekam na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super !! Ciekawe na kogo wpadła :) Czekam na nn!!
    + Zapraszam !! http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
    Może Ci się spodoba !! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu, super! Zakochałam się w twoim blogu ♥ Jeśli masz czas i ochotę, to serdecznie zapraszam do mnie http://not-afraid-of-death-1d-ff.blogspot.com/ i http://giveashitabyourlove.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Znana jako Marionette xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny ^^

    OdpowiedzUsuń