czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 2 ,,To nie możesz być ty!''

     Skierowałam się w stronę swojej szafki, gdy nagle wpadłam na...blondyna z niebieskimi oczami. Czyżby to nie był Niall Horan? Największy wróg moich kolegów? Chciałam go ominąć, ale ten typ podstawił mi nogę przez co wylądowałam na podłodze, a książki i mój telefon gdzieś daleko przede mną. Zaczął się śmiać jak głupi. Ciekawe czy będzie mu do śmiechu jak wstanę? Zamknęłam na chwilę oczy, aby choć trochę się uspokoić, lecz to nic nie dało. No cóż, trzeba było mnie nie denerwować. Teraz zapłaci za swoje. Podniosłam swoje szanowne cztery litery z ziemi. Podniosłam moje książki i mój telefon, który następnie schowałam do kieszeni spodni. Popatrzyłam się na chłopakach, który teraz stał w towarzystwie swojego kolegi. Jak mu tam? A Liam. Stanęłam na palcach i moje książki położyłam na szafkach, a sama podeszłam do chłopaka. Z racji, że nie jestem najwyższa chłopak górował nade mną wzrostem. Był wyższy o głowę.
- No co tam maleńka? Jakiś problem? - spytał blondynek i popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
Nie jestem maleńka. To, że jestem niższa nie znaczy, że słabsza... Jestem inna niż wszystkie dziewczyny ze szkoły. Chociaż każdy mnie lubi ja nie lubię prawie nikogo. Mam w dupie opinie innych. Mam wyjebane na niektórych nauczycieli. Podobam się wielu chłopakom, za to, że jestem taka agresywna. Ale mi nie podoba się nikt, no może jeden chłopak, ale to co innego. Wracając... On chyba zapomniał co się stało z Mikiem z 2 klasy, gdy nazwał mnie małą i się ze mnie śmiał.
   Spojrzałam na niego z pogardą w oczach i już miałam mu przywalić, gdy poczułam jakieś ręce wokół mojej talii.
- Puść mnie! Muszę mu zajebać!! - krzyknęłam, gdy zauważyłam, że osoba mnie trzymająca to Zayn, a za nim stoi Madi, Louis i Harry. Widziałam jak Niall z Liamem zaczynają się śmiać.
- Co, dziewczynka nie da rady sama nic zrobić? - spytał cieniutkim głosem Niall. Spojrzał na swojego towarzysza i razem śmiejąc się odeszli. Zniknęli za rogiem, a ja się jeszcze bardziej zdenerwowałam.
- Puść.mnie.teraz! - wycedziłam przez zęby w stronę Malika. Poczułam, że jego ręce się rozluźniają i byłam wolna. Odeszłam dwa kroki do tyłu i rzuciłam się pędem do blondyna. Biegłam ile sił w nogach. Dobrze, że nie straciłam kondycji. Zbiegłam po schodach i znalazłam się na parterze. Zauważyłam, że Louis i Harry za mną biegną, a za nimi Madi i Zayn. szybko wypatrzyłam wzrokiem Nialla i podbiegłam do niego. Zauważył mnie dopiero gdy byłam u niego na plecach i ciągnęłam go za jego włosy. Widziałam w oczach Liama przebłysk strachu. Boi się mnie? Bardzo dobrze. Będzie tak jak ja chcę, a nie jak ktoś inny.
- Złaź ze mnie mała kurwo - zaczął łazić na boki i gadać. O nie! Nie jestem małą kurwą!
- Słuchaj koleś. Zatrzymaj się. - powiedziałam, ale on nie miał zamiaru - Powiedziałam zatrzymaj się kurwa! - krzyknęłam i pociągnęłam go mocniej. Zatrzymał się. Zeszłam z jego pleców, obeszłam go dookoła i stanęłam przed nim. - Mam dość ciebie i twojego przyjaciela. Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie kurwą, to pożałujesz. Kumasz? Pamiętaj, że ja nie dam sobą pomiatać. Trzymaj się z dala ode mnie, Madi, Louisa, Harrego i Zayna. - powiedziałam i zauważyłam, że wymienione przeze mnie osoby doszły i teraz stoją i się patrzą co robię. Widziałam w oczach blondyna rozbawienie. Och tak go to bawi? Może i jestem dziewczyną, ale nie taką jak inne. Jak mi się dokucza to się za to płaci. I koniec.
- Ha ha laluniu, przestań mi grozić. Idź pomaluj pazurki i pooglądaj filmy, a nie kozaczysz - powiedział z wyższością - Wiesz, ja się ciebie nie boję
- Słuchaj jebany szmaciarzu! - krzyknęłam i dźgnęłam go w klatkę piersiową, zaczął cofać się do tyłu, aż natknął się na ścianę - Nie jestem lalunia, nie maluję pazurków jak każda dziwka w tej szkole i nie oglądam filmów, ja w przeciwieństwie do wszystkich mam talent, z którego korzystam. I mam odwagę, z której jestem bardzo zadowolona, a więc jeśli coś ci nie pasuje to spierdalaj... - dokończyłam po czym moja ręka spotkała się z jego policzkiem. Ups... będzie ślad. Złapał się za policzek i się schylił. - Zabolało? - spytałam
- Ty...ty...ty mała szmato... - krzyknął w moją stronę i chciał mnie uderzyć, ale się schyliłam. Tak wiem, jestem bystra. Ale nie będzie mnie jakiś chuj bił! Nie pozwolę na to.
- Nie jestem szmatą! A jak chcesz to ci jakąś szmatę na noc załatwię - powiedziałam, gdy już stanęłam na równe nogi. Mam go dość. Zauważyłam, że w naszą stronę zbliża się...dyrektor. Upsik... Będzie przypał...
Spojrzałam na przyjaciółkę, która była chyba trochę przerażona tą sytuacją..
- Panno Hill, panie Horan, co tu się dzieje? - spytał nasz dyrektorek. Miły facet po 40. I ma ładnego syna.
- Nic, panie dyrektorze, tak sobie rozmawiamy, prawda Niall? - powiedziałam i spojrzałam na Horana, oby tylko przytaknął. Nie chce mieć kolejnych problemów. Nie dość, że w domu, z natrętnym Harrym i z tymi przydupasami to jeszcze mi dyrektor potrzebny.
- Tak, Stella ma rację, to tylko rozmowa - przytaknął blondyn. Dzięki ci Horan! Chociaż raz zrobił to co chcę. Może on też nie chce mieć problemów? A zresztą co mnie to obchodzi.
- Dobrze, w takim razie skończcie rozmawiać i wracajcie na lekcje - powiedział dyrektor i odszedł w stronę swojego gabinetu. Ta na pewno wrócę na lekcję...
- Słuchaj nie chce mi się z tobą gadać, mam cię dość. Jeszcze raz, a pożałujesz - powiedziałam, gdy dyrektor zniknął z zasięgu mojego wzroku. Szybko oddaliłam się od Nialla i skierowałam się na pierwsze piętro po moją torbę. Dzisiaj starczy mi lekcji i wrażeń. Pójdę gdzieś gdzie nikt mi nie przeszkadza. Ooo tak... Tylko ja, parkiet i lustro. Uwielbiam tańczyć... To całe moje życie. Gdy byłam na schodach zauważyłam, że za mną idzie moja przyjaciółka i reszta. Nie zwracałam na nich uwagi. Zgarnęłam moje książki od matematyki, które wcześniej zostawiłam na czyjejś szafce i otworzyłam swoją. Wrzuciłam do niej podręczniki, a wyjęłam torbę. Przeczesałam włosy jedną ręką i zamknęłam szafkę. Odwróciłam się i zauważyłam Madi. Stała z pytającym wzrokiem.
- Gdzie idziesz? - spytała, a ja dopiero zauważyłam, że stoję w kółku zrobionym przez Madi, Louisa, Zayna i Harrego.
- Mam dość dzisiejszego dnia. Idę tam gdzie zawsze. Może wieczorem się spotkamy albo gdzieś wyskoczymy, impreza? - spytałam z nadzieją w oczach.
- Nie idziemy dzisiaj na żadną imprezę, jest środa, a jutro znów do szkoły. - odpowiedział mi Zayn.
- Co? Ale dlaczego? Trudno pójdę sama - powiedziałam do nich. Ja chcę na imprezę!!
- Nigdzie nie pójdziesz, rozumiesz? - warknęła moja przyjaciółka - Jutro szkoła, a ty masz do niej przyjść!
- Ok ok, już się nie bulwersuj, nigdzie nie pójdę - powiedziałam do niej, aby się nie denerwowała. I tak pójdę. Ja robię co chcę i koniec.
- Mam nadzieję, bo jak nie to urwę ci głowę, pamiętaj
- Będę pamiętać, a teraz spadam, póki nie ma dzwonka. Jak coś to powiedzcie pani, że bolał mnie brzuch i poszłam do domu ok? - powiedziałam i ich wyminęłam. Odeszłam kawałek i spojrzałam. Madi kiwnęła głową na tak, a ja szybko zbiegłam ze schodów i wyszłam ze szkoły.
Skierowałam się tam gdzie zawsze, czyli? Opuszczona fabryka mebli. Mam tam swój drugi dom. Tam zawsze tańczę, zresztą nie tylko ja. Chodzą tam ludzie ze szkoły tanecznej do której uczęszczam co sobota. Mili ludzie, ale mam nadzieję, że nikogo tam teraz nie będzie. Nie potrzebuję w tej chwili towarzystwa. Gdy dotarłam na miejsce, które było nie daleko mojej szkoły, nie zauważyłam żadnych samochodów, rowerów ani nic innego. Pewnie nikogo tam nie ma.
Weszłam do środka. Tak jak myślałam, pusto. Rzuciłam torbę w kąt i podeszłam do wielkiej wierzy. Dziwne, że jej nikt jeszcze nie ukradł. Chociaż mało ludzi wie o tym miejscu. Puściłam z niej jakąś nutę i od razu zaczęłam ruszać się do melodii. Moje nogi, ręce poszły w ruch. Wreszcie czuję, że żyję. To jest to co kocham i czym chcę się zajmować do końca życia.
No może nie do końca życia, bo wiadomo na starość to już nie dam rady, ale na pewno długo.


               2 godziny później 
Jest już 12:46. Jak ten czas szybko leci. Zmęczona usiadłam przy ścianie i wyprostowałam nogi.
Czuję się już zdecydowanie lepiej. Mogłabym wrócić do szkoły jeszcze na 3 lekcje, ale nie za bardzo chce mi się kogoś stamtąd oglądać. Wieczorem pójdę na imprezę do klubu, a jutro rano znów do szkoły. Ech... Ale ja mam trudne życie.
Teraz równie dobrze mogę wrócić do domu, ale nie...lepiej nie... Tam znowu będzie ta suka Larissa i mój kochany tatuś. Czujecie ten sarkazm? Nie wiem czemu, ale nie lubię ani jego ani jego 'pięknej' córki. No ok. Wiem, że nie jestem piękna, ale ja się przy najmniej za taką nie uważam. A ona? Ona myśli, że nie ma piękniejszej od niej i mądrzejszej. A przyznajmy... Wcale nie jest mądra. Ona nawet nie wie ile to jest 2+2x2.
Wiem co zrobię! Mam jakieś pieniądze to pójdę do centrum i kupię sobie jakieś ciuchy. Tak to dobry pomysł. Z torby wyjęłam szczotkę, którą zawsze tam noszę. Rozczesałam swoje długie włosy, a następnie związałam je w kitkę. Szczotkę schowałam do torby, a wyjęłam z niej mój portfel. Usiadłam na ziemi i wysypałam pieniądze na parkiet. Banknoty położyłam obok drobniaków. Zaczęłam liczyć i nucić jakąś piosenkę. Naliczyłam, że mam akurat 80 funtów. Łał. Bogata jestem. Schowałam kasę do portfela, a następnie do torby, którą zapięłam. Wstałam i otrzepałam spodnie z kurzu. Chwyciłam torbę w ręce i opuściłam pomieszczenie. Na dworze dalej świeciło słońce. No tak...mamy już maj. Prawie lato. Za miesiąc wakacje. Już mam plany. Razem z Madi jadę na dwa tygodnie nad morze. Spytacie skąd mam pieniądze? Mój ''tata'' jest bardzo bogaty, jest chirurgiem plastycznym i to najlepszym w całym Londynie. Mama bierze udział w różnych reklamach i promuje wiele kosmetyków. Ogólnie razem zarabiają bardzo dużo, więc nie mam się co martwić o jakiś wyjazd. Bilety mamy już zakupione i leżą w kopercie w biurku. Cieszę się i nie mogę się doczekać. To będą super wakacje. Tylko ja, Madi i morze...
   Nawet się nie zorientowałam, a już stoję przy centrum handlowym. Weszłam i skierowałam się do TopShopu, mojego ulubionego sklepu. Najpierw podeszłam do wieszaków z bluzkami. Wybrałam trzy i poszłam z nimi do przymierzalni. Przymierzyłam wszystkie trzy, ale najładniejsza była tylko jedna. Fioletowa bokserka. (link). Wrzuciłam ją do koszyka i poszłam na dział ze spodniami. Wszystkie były fajne, ale tylko jedne przykuły moją uwagę (link). Szybko poleciałam je przymierzyć, a gdy okazało się, że pasują poszłam z bluzką i spodniami do kasy. W drodze do kasjerki szukałam portfela w torbie, i nagle na kogoś wpadłam, przez co ten ktoś upadł na ziemię, a ja niego. Jak się okazało był to chłopak, w kapturze i okularach. Nie gorąco mu? Przecież jest ponad 20 stopni na dworze. A z resztą co mnie to obchodzi. Szybko z niego wstałam i przeprosiłam. Ruszyłam dalej gdy poczułam szarpnięcie za rękę. Co kurwa znowu?
- Stój - powiedział ktoś kto mnie zatrzymał. Och i jeszcze będzie mi rozkazywać? Nie chcę się teraz denerwować. Nie teraz kiedy się już uspokoiłam i było okej. Ale nie! Jakiś typ musi mnie zdenerwować, bo mu się tak podoba! Szkoda, że jeszcze nie wie jaka jestem.
Pomału odwróciłam się w jego stronę i szybko pociągnęłam za kaptur, który zleciał z jego głowy i zdjęłam mu okulary. O boże! To nie możliwe! Przecież...przecież on był w poprawczaku. Jak...kiedy? To nie może być on...To nie może być brat Davida.
Spytacie czemu tak się obawiam? Hmm... Brat Davida, mojego byłego, był kiedyś moim chłopakiem. Ale był strasznie niebezpieczny i nie przewidywany. Bił ludzi i okradał. Trafił do poprawczaka półtora roku temu, mając 17 lat. Teraz ma prawie 19, chyba. Mnie również bił, a nawet wykorzystywał...seksualnie. Gwałtem tego nazwać to chyba nie można było, ale coś bardzo podobnego. Znęcał się nade mną. I to przeze mnie trafił do poprawczaka. I on o tym wie... A jak teraz znowu będzie chciał mi coś zrobić?
- Cześć maleńka - powiedział, kiedy ja się otrząsnęłam. O nie! Muszę się jak najszybciej od niego oddalić.
- Czego chcesz? - spytał nie okazując strachu.
- Chciałem porozmawiać, wiesz szukałem cię, przez ponad 2 miesiące odkąd stamtąd wyszedłem to cię szukałem, aż w końcu sama się znalazłaś - powiedział i chciał mnie chyba wyprowadzić ze sklepu, ale mu się wyrwałam. Nie dam mu się i nie dam mu tej głupiej satysfakcji, że jest silniejszy.
- Nie mamy o czym rozmawiać, rozumiesz? Ja cię nie chcę już znać. Zniszczyłeś moje życie, ale ja je odbudowałam więc teraz trzymaj się ode mnie z daleka. Kumasz? Jak nie to wiedz, że nie jestem taka jak wcześniej - powiedziałam po czym odeszłam do kasy. Ręce mi się strasznie trzęsły. Położyłam ciuchy na ladzie, gdzie kasjerka wszystko spakowała. Zapłaciłam i podziękowałam ładnie i ruszyłam do wyjścia. Widziałam jak Logan czeka na mnie przy wejściu. Szybko cofnęłam się do tyłu i podeszłam do ekspedientki.
- Przepraszam, czy macie tu państwo jakieś osobne wyjście z którego mogłabym skorzystać? Proszę to dla mnie bardzo ważne - powiedziałam cicho w stronę brunetki.
- Emm... tak jest, ale nie możesz z niego skorzystać - powiedziała trochę zakłopotana
- Proszę, niech pani tam spojrzy - powiedziałam i wskazałam palcem na chłopaka, który rozglądał się na boki, o nie oby tylko mnie nie zauważył - widzi pani tego chłopaka w ciemnych włosach? On jest niebezpieczny, jeśli pani mi nie pomoże to prawdopodobnie zginę albo zostanę zgwałcona, i wtedy będzie mnie pani miała na sumieniu - powiedziałam do niej, bo już nie wiedziałam co zrobić. Ona musi mi pomóc!
- No dobrze, chodź za mną - powiedziała i się uśmiechnęła. Jest! Dzięki ci Boże!
Poszłam za brunetką. Weszłyśmy w jakiś ciemny korytarzyk w którym czuć było dym tytoniowy. Pewnie tu robią sobie przerwę na papierosa. Doszłyśmy do jakiś drzwi, które zgaduję, że prowadzą na dwór. Kobieta je otworzyła i wyszła, a ja za nią. Tak jak mówiłam, znalazłam się z tyłu galerii. To dobrze, może ten świr mnie nie znajdzie. Podziękowałam kobiecie i szybko pobiegłam na drugą stronę i  wsiadłam do akurat stojącego autobusu. Poszłam schodami na górę, gdyż wiadomo jak to w Anglii, piętrowe autobusy. Usiadłam na siedzeniu a torbę ze spodniami i koszulką rzuciłam na miejsce obok. Wyjęłam z mojej torebki telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i miałam 3 nieodebrane połączenia...od mamy? I dwa sms-y od Madi. Była już godzina 16:14. Trzeba jechać do domu i się ubrać i iść na dyskotekę. Tak tego mi trzeba.
Oddzwoniłam do mamy.
 -Co chciałaś mamo?
-Skarbie dzisiaj idę z Wernem do restauracji, a ty masz iść gdzieś z Larrisą
-Co? Ciebie pogięło? Ja mam z nią gdzieś iść?
-Tak i nie ma sprzeciwów. Masz ją gdzieś zabrać
-Ale mamo... Ja mam już na dziś plany, a po za tym Larrisa jest dorosła i sama może gdzieś iść
-Nie to nie. Ale ty też nigdzie nie wychodzisz do końca tygodnia
Powiedziała i się rozłączyła. Ale jak to nigdzie nie wychodzę? Do końca tygodnia? A impreza dzisiaj? A impreza w piątek ze znajomymi? No jej się coś chyba pojebało w głowie. I tak pójdę i tak. Już ja coś wymyślę. Gdy dojechałam na przystanek końcowy, wysiadłam i przeszłam kawałek drogi w stronę domu. Wchodząc na podwórko zauważyłam czarnego Vana pod domem. Drzwi były otwarte. Ciekawe co się stało i kto to jest? Weszłam i usłyszałam głosy z kuchni. Zdjęłam buty i poszłam do pomieszczenia w którym ktoś był. Weszłam i zamarłam. Na krześle siedział....




Hej! No to proszę drugi rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Cóż więcej...
Mam zwiastun do bloga który już możecie obejrzeć. Zmieniłam również szablon bloga.:)
Dziękuję za te cztery komentarze pod rozdziałem pierwszym. :)
Myślę, że ten też jest ok. Jest dłuższy niż tamten i takie powinny się pojawiać cały czas.
Jeśli chcecie to założyłam aska dla bohaterów. Tam możecie ''porozmawiać'' z każdym bohaterem.
ask  <3
No to komentujcie, a następny rozdział już niedługo. :**
A i jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zajrzyjcie do zakładki 'informowani'.

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1 ,,Ze mną się nie zadziera!''

Środa, 12.05.2012, godzina 7:00

         Dzień jak co dzień. Wstałam, ubrałam się i wyszłam do szkoły. Po drodze spotkałam Madi. Razem poszłyśmy do budynku zwanego szkołą. Poszłam do swojej szafki do której wsadziłam torbę. Spojrzałam na plan, który wisi na drzwiczkach i wzięłam książkę od matematyki. Zamknęłam szafkę i skierowałam się w stronę sali nr 102. Pod klasą czekałam już na mnie przyjaciółka. Podeszłam i usiadłam obok. Po jakichś 10 minutach podszedł do mnie David. Na powitanie dał mi buziaka po czym spytał czy możemy porozmawiać. Zgodziłam się i odeszliśmy do parapetu na którym usiadłam. Czekałam, aż zacznie mówić ale on milczał. Mówiłam już że szybko się denerwuję? Nie? No to już wiecie. Moja cierpliwość powoli się kończyła. Już miałam zacząć się drzeć, żeby coś powiedział, ale on wypowiedział słowa które wbiły mnie w ziemię. 
- Z nami koniec - jedyne co w tym momencie czułam to łzy powoli napływające do moich oczu. Nie mogę płakać, przecież jestem silna. Ale no kurwa! On ze mną zerwał!
- Dlaczego? - postarał się o jak najbardziej obojętny ton jaki mogłam tylko stworzyć. Patrzyłam na niego wyczekująco, a on tak jak by myślał czy ma mi to powiedzieć. Niech już to powie i sobie idzie.
- Wiesz, ja cię nie kochałem, byłem z tobą tylko dla zakładu, wygrałem, jesteś bardzo łatwa - powiedział i roześmiał mi się w twarz. Nie wytrzymałam. Dałam krok do przody aby stać bliżej niego i ustałam na palcach. Zbliżyłam usta do jego ucha po czym wyszeptałam
- Jesteś zwykłym skurwysynem, nie zasługujesz na żadną dziewczynę, współczuję twoim przyszłym dzieciom takiego ojca. A teraz wybacz mam lekcję. - powiedziałam i już miałam iść pod klasę gdy przypomniało mi się coś ważnego - I zapamiętaj, że dziewczyny to nie zabawki. A ty jesteś zwykłym szmaciarzem, a teraz spierdalaj z mojego życia - wymówiłam te słowa bardzo powoli, aby je zrozumiał po czym przywaliłam mu z otwartej ręki w twarz i odeszłam do mojej przyjaciółki. 
Gdy doszłam pod klasę siedziała ona z Louisem i Harrym. Dosiadłam się do nich i spuściłam głowę w dół między kolana. Słuchałam o czym rozmawiają i z tego co ogarnęłam to o jakimś zbliżającym się szkolnym konkursie tańca. Fajnie będę mogła wziąć udział. Siedziałam i myślałam co będę mogła zatańczyć, ale cały czas moja głowa była zajęta myśleniem o Davidzie. Ja go kochałam, chyba. Nie wiem czy to była miłość, ale zabolało. Dla zakładu? Jak tak w ogóle można? Nie rozumiem logiki chłopaków. Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Nie chciało mi się patrzeć na nikogo, ale w końcu muszę. Nie chętnie podniosłam wzrok na osobę, która zakłóciła mój spokój i tym kimś okazała się Deli. Lubię ją tak nazywać. Bardziej mi pasuje niż Madi czy Madeleine. Deli to tak słodko. Spojrzałam na nią spod byka po czym znów spuściłam głowę w dół. Nie za bardzo mam teraz rozmawiać z kimkolwiek. 
- Elli, co się stało? Co ci David powiedział? - spytała spokojnym głosem.
- Zerwał ze mną, bo był ze mną tylko dla jakiegoś głupiego zakładu, rozumiesz? Dla zakładu... Byłam zabawką... Zresztą zawsze jestem... - powiedziałam i po policzku popłynęła mi jedna łza. Szybko ją starłam i wtuliłam się w przyjaciółkę. W niej zawsze mam wsparcie. Kocham ją nad życie. Jest jedyną osobą, która mnie rozumie. Nie mam nawet wsparcia w własnej matce. Ona wybrała sobie nowego męża i jego pojebaną córkę. Mówiłam już jak ich nienawidzę? A zwłaszcza Larrisy. Ona jest jak wrzód na dupie. Nie usuwalny. Ale wracając. Odczepiłam się od niej a ta wstała i podała mi rękę, abym zrobiła to samo. Zauważyłam, że Lou i Harry się nam przyglądają a do nich dołączył Zayn. No więc wstałam i otrzepałam niewidzialny kurz ze spodni. Nie mogę się nad sobą użalać. Ja taka nie jestem. Podszedł do mnie Louis i chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Od razu usiadłam na ostatniej ławce przy oknie. Na krzesło obok usiadła Deli. Położyłam książki na ławce, a sama się na nich położyłam. Mam dość dzisiejszego dnia.
Do klasy weszła pani Deruto. Nie lubi mnie, zresztą ze wzajemnością. A w ogóle ja nie lubię matematyki i jej wcale nie rozumiem, nie to co moja przyjaciółka, która jest kujonem matematycznym. Nauczycielka usiadła przy biurku i zaczęła sprawdzać listę obecności. Gdy już to zrobiła, przeszła do sprawdzania pracy domowej, której ja oczywiście nie miałam. 
- Panna Hill, proszę pracę domową mi pokazać - no jak na złość. Ona doskonale wie, że jej nie mam.
- Proszę nie mówić do mnie po nazwisku Deruto - powiedziałam, a ta jak zwykle zaczyna się wkurzać. Tyle, że jak ona się wkurza to i mnie przy okazji wkurwia. A wtedy nie jest już wesoło. Czy oni nie mogą zmienić nam baby od matmy? 
- Jak ty się do mnie zwracasz? Trochę szacunku - krzyknęła i podeszła do mojej ławki, o którą się oparła. Jak ona tak to ja też. Wstałam i oparłam się dłońmi o ławkę, tak że byłam na równi z jej oczami. Złość we mnie wzrastała z każdą chwilą. Jeszcze chwila i jej przypierdolę jak dalej będzie się tak na mnie patrzeć.
- Szacunku? Pani w ogóle wie co to szacunek? Czemu się tak na mnie pani uwzięła? Co ja pani zrobiłam? Nie kumam tej jebanej matmy i nigdy nie zrozumiem i pani o tym bardzo dobrze wie! Więc czemu nie odpuścisz? Czemu nie udasz, że nie ma mnie w klasie? Wkurwia mnie pani i nigdy nie będę miała do pani szacunku, bo pani nie ma go do mnie! - zaczęłam krzyczeć i nie zwracałam uwagi na resztę klasy, która mi się przyglądała. No tak oni nigdy nie kłócą się z tym pasztetem. - A teraz przepraszam bardzo, ale wychodzę. - powiedziałam i zgarnęłam swoje książki i kierowałam się do wyjścia. Nagle przede mną znalazła się nauczycielka.
- Nigdzie nie idziesz. Zostajesz i słuchasz mojej lekcji i dajesz mi swoją pracę domową - ona też zaczęła krzyczeć.
- Nie mam żadnej pojebanej pracy domowej! Niech pani wstawi pałę, ale sobie w dupie, a nie mi. Jesteś jebanym pasztetem, którego nikt nie chce i dlatego wyżywasz się na mnie! Powinnaś się leczyć! - krzyknęłam w jej stronę po czym przeskoczyłam z nogi na nogę i czekałam co mi odpowie. Wiem, że to co powiedziałam nie jest miłe, ale ja nie jestem miła i ze mną się nie zadziera. 
- Nie jesteśmy na ty! Panuj nad słowami panno Hill. Wstawiam ci pałę i koniec - powiedziała i podeszła do dziennika. Śmiać mi się w tej chwili zachciało...
- Pałę to pani może postawić któremuś chłopakowi z klasy - powiedziałam i wskazałam gestem ręki na klasę. Wszyscy wybuchli śmiechem. Zresztą jak zwykle. Zawsze tak jest jak kłócę się z tym babsztylem. Sama pani Deruto spaliła buraka, zamknęła się i schowała głowę za dziennik. Uniosłam głowę z wyższością i wyszłam z klasy mówiąc ciche ''Nara''. Skierowałam się w stronę swojej szafki gdy nagle wpadłam na...






Hej, hej! To mój drugi blog. Tak właściwie trzeci, ale jeden jest zawieszony. No to tak. Na tym i na Last First Kiss rozdziały będą pojawiały się mniej więcej co tydzień lub 2 tygodnie. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i że będziecie czytać. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zapraszam do zakładki 'Informowani'. 
Co więcej...Komentujcie <3

poniedziałek, 17 lutego 2014

Prolog

Mam dość! Po prostu mam dość! Nie cierpię tej dziwki. Tak, mówię o mojej jakże kochanej siostrze.
Pusta blondynka! Wiem, że też jestem blondynką ale ciemną i nie jestem tak głupia i rozwydrzona jak ta...suka. Znów robi co chce. Pożycza moje rzeczy bez mojej zgody i na dodatek je niszczy. Tym razem wzięła sobie moją prostownicę, którą spaliła. A ja teraz nie będę miała czym prostować włosów. 
Muszę iść potańczyć. To mnie odpręża. Wychodzę...

niedziela, 16 lutego 2014

Bohaterowie



Stella Hill
(Ella, Tela)
Jest dziewiętnastoletnią zbuntowaną tancerką. Ma częste zmiany nastroju. Wszyscy ją denerwują. Jedynym jej relaksem jest taniec. Chodzi do normalnej szkoły, ale również do tanecznej. Ma najlepszą przyjaciółkę. Mieszka z mamą, ojczymem, którego nie cierpi i jego córką, której również nie znosi. Zawsze wychodzi z domu wcześnie rano a wraca późnym wieczorem aby nie spotkać 'siostry' i 'taty'. Jej biologiczny tata zostawił ją i jej mamę gdy ta miała 9 lat. Nie pamięta go za dobrze i nie próbuje go znaleźć. Od czasu do czasu chodzi na imprezy z chłopakami z klasy. Uczy się z Harrym, Louisem i Zaynem. Za tym pierwszym nie przepada, bo cały czas próbuje ją poderwać. Ma chłopaka - Davida, ale on jest z nią tylko dla zakładu (ona o tym nie wie). Marzy o zawodzie tancerki, ale ma słabe chęci. Dużo przeklina, chociaż stara się ograniczać. Od 5 lat nałogowo pali. Buntuje się przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Dlatego nazwali ją zbuntowaną tancerką. Jej to nie przeszkadza. Uważa się za grubą i brzydką małpę, chociaż tak nie jest. Ma małego kotka, którego nazwała Luki. Lubi dokuczać Larrisie - swojej siostrze.
,,Leże w łóżku i rozmawiam z sufitem...Dlaczego? Wydaje mi się, że rozumie więcej niż podłoga''




Madeleine Brown
(Madi, Deli)
Ma dziewiętnaście lat. Jest najlepszą przyjaciółką Stelli. Ma dwóch młodszych braci bliźniaków. Mieszka z rodzeństwem i rodzicami. Współczuje przyjaciółce ojczyma. Uczy się z nią w klasie. Podoba jej się pewien chłopak. Z natury jest nieśmiała i to jest dla niej wadą. W przeszłości chorowała na anoreksję, ale dzięki przyjaciółce przezwyciężyła chorobę. Podejrzewa Davida o kłamstwo i cały czas próbuje przemówić Stelli do rozsądku, ale niestety bez skutku. Ma tatuaż na szyi, ale wiedzą o nim tylko nie liczni, ponieważ zawsze go ukrywa pod rozpuszczonymi włosami. Dobrze się uczy, ale nie można nazwać jej kujonką. W przyszłości chce zostać modelką, ale uważa, że ma za dużo kompleksów jak na modelkę.
,,Wydłubałabym ci oczy, ale szkoda lakieru...''




Larrisa Parks
(Lari, Risa)
Ma osiemnaście lat. Jest przyrodnią siostrą Stelli. Uważa, że jest idealna, najpiękniejsza i najmądrzejsza na świecie. Nie znosi gdy się jej sprzeciwia lub odmawia. Zawsze dostaje to czego chce. Rano w łazience spędza około godziny, ale uważa, że to i tak mało. Lubi dokuczać i poniżać 'siostrę'. Jest miła gdy coś chce. Nie znosi zwierząt. Ma uczulenie na sierść. Lubi imprezować. W przyszłości chce zostać modelką i cały czas bierze udział w różnych kastingach. Lubi śpiewać, ale gdy to robi wszystkim uszy drętwieją. Jest nie miła, zapatrzona w siebie i egoistyczna. Nie ma chłopaka. Zawsze robi na przekór siostrze. Jest córeczką tatusia.
,,Jestem najpiękniejsza i najmądrzejsza, mogę mieć wszystko co zechcę więc zejdź mi z drogi łajdaku''




Louis Tomlinson
(Tommo, Lou)
Ma dwadzieścia lat. Rok nie zdał. Jest klasowym błaznem. Podoba mu się Stella. Ma najlepszych przyjaciół Zayna i Harrego. Nienawidzi Liama i Nialla - chłopaków z równoległej klasy. Od zawsze z nimi rywalizuje. Nałogowo bawi się palcami. Nie lubi kiedy dziewczyna pali. Mieszka razem z Harrym i Zaynem. W przyszłości chce zostać piłkarzem albo piosenkarzem. Podoba się wielu dziewczynom, ale żadnej nie ma.
,,Żyj szybko, baw się dobrze, bądź trochę złośliwy''




Harry Styles
(Hazz, Loczek)
Ma dziewiętnaście lat. Jest najlepszym kumplem Louisa i Zayna. Mieszkam razem z nimi. Podoba mu się Stella i cały czas próbuje ją poderwać. Lubi ryzyko i dobrą zabawę. Leci na niego pół szkoły. Ma młodszą siostrę Gemmę, ale nie ma z nią kontaktu. W przyszłości chce zostać piosenkarzem lub prawnikiem. Najbardziej zależy mu na przyjaźni. Dla przyjaciół zrobi wszystko.
,,Kiedy jestem nago czuję się żywy, wszyscy powinniśmy tak robić''




Zayn Malik
(Misiek, DJ. Malik)
Ma dwadzieścia lat i tak jak jego kumpel rok nie zdał. Lubi się przytulać i stąd ksywka Misiek. Podoba mu się pewna dziewczyna, ale wstydzi się z nią pogadać. Wygląda na Bad Boya a tak na prawdę jest bardzo miły. Nałogowo pali papierosy. Lubi imprezy. Dla dziewczyny jest w stanie zrobić wszystko. 
,,Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei'' 

Bohaterowie poboczni:
Liam Payne - wróg Louisa [19 lat] ,,Pojebało cię? Odłóż to łyżeczkę!''
Niall Horan - wróg Louisa [18 lat] ,,Jedz aż będziesz śpiący, śpij aż będziesz głodny''
Betty Hill-Parks - mama Stelli [41 lat]
Verne Parks - ojczym Stelli, drugi mąż Betty od 3 lat [48 lat]
Jake i Matt Brown - bracia Madi [7 lat]
David Marks - chłopak Stelli [19 lat]
Logan Marks - brat Davida [20 lat]
Jake Lorden - chłopak ze szkoły tanecznej Stelli [18 lat]
Matt Evans - przyjaciel Jake'a [18 lat]
Mike Stevens - syn dyrektora szkoły [17 lat]
Austin Black - przyjaciel Mike'a, uczy się w szkole tanecznej gdzie Stella [18 lat]
Luke Whiston - były przyjaciel Zayna [20 lat]
Ben Hill - biologiczny tata Stelli [42 lata]
Brad Hill - drugi syn Bena, brat Stelli o którym nie wie [17 lat]
Esmeralda Smith - matka Brada, partnerka Ben'a - wkrótce żona [39 lat]
Grace Whitman - koleżanka Brada [17 lat]
Amanda Horan - szkolna pudernica, kuzynka Nialla [18 lat]
Riki Bowden - przyjaciółka Amandy, szkolna pudernica [18 lat]
Jessica Lake - dziewczyna ze szkoły [18 lat]
Danielle Peazer - dziewczyna ze szkoły tanecznej [19 lat]
Lily Pick - dziewczyna ze szkoły [18 lat]

zakładka będzie systematycznie uzupełniania