czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 27 ,,Wybacz mu''

- Że cię kocham...
- Ja...Nie mogę, przepraszam - szepnęłam i wybiegłam. Nie wierzę. On nie może mnie kochać. To nie tak ma być! Biegłam przed siebie nie rozglądając się. Chciałam być sama. Tylko ja i moje uczucia. Zwolniłam kiedy usłyszałam głosy. Głosy moich przyjaciół. Byli gdzieś w krzakach. Kierowałam się powoli w ich stronę i starałam się być jak najciszej. Kiedy byłam na tyle blisko aby ich słyszeć, ale aby mnie nie widzieli, stanęłam.
- Musisz ją pocałować - powiedział Harry. Ale nie wiedziałam kompletnie o co chodzi. O mnie?
- Ale ja nie potrafię! - bronił się Louis.
- Albo ją pocałujesz albo ją stracisz - warknęła Madi. Chwila...To chyba chodzi o mnie.
- Jak ją pocałuję to tym bardziej ją stracę! - krzyknął Louis.
- Kurwa! Albo to robisz, albo ja to załatwię! - krzyknął Zayn. Lekko przerażona cofnęłam się krok do tyłu. Ale oczywiście musiałam na coś nadepnąć. Jak się okazało była to gałązka, która pod moim ciężarem pękła wydając hałas. Wszyscy zamilkli, a ja modliłam się aby mnie nie usłyszeli. Jednak się przeliczyłam kiedy usłyszałam jak zbliżają się do mnie. Szybko zaczęłam się wycofywać, a gdy znalazłam się na piasku znów zaczęłam biec. Biegłam przed siebie ile sił i czułam jak zaraz się rozpłaczę. Kiedy zobaczyłam zakochaną parę w wodzie rozpłakałam się na dobre. Podbiegłam jeszcze kawałek i upadłam na ciepły piasek. Moje włosy dotykały ziemi przez co będę miała pełno piachu, ale teraz się tym nie przejmowałam. Przyłożyłam dłonie do twarzy i zaczęłam ryczeć jak głupia. Co robię źle? Gdzie popełniam błędy?
- Coś się stało? - usłyszałam głos nad sobą i poczułam jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą brunetkę. Chwila...Skądś ją kojarzę...
- Ymm...Nie - mruknęłam i pociągnęłam nosem. Przyjrzała mi się po czym usiadłam obok mnie.
- Chyba raczej tak. - uśmiechnęła się - Jestem Lily - wyciągnęła do mnie dłoń.
- Stella - uścisnęłam jej dłoń.
- No to co się stało? - spytała, a ja się bardziej rozpłakałam. Louis co ty ze mną zrobiłeś?! Nie wiem czemu, ale jej zaufałam i zaczęłam opowiadać. Wszystko od samego początku do teraz.

***
- No to ostro - skomentowała kiedy skończyłam. Wytarłam mokre policzki i skinęłam lekko głową.
- A wiesz co jest najgorsze? Że za nim zaczęłam chodzić z Louisem byłam odważna, twarda i w ogóle nie płakałam. A teraz? Cały czas to robię - mruknęłam.
- Wiem jaka byłaś. Uczę się z wami w szkole - oznajmiła, a mi się wtedy przypomniało, że parę razy wpadłam na nią na schodach. - Ale każdemu przydaje się taka zmiana - dodała.
- Dziękuję - mruknęłam i lekko ją przytuliłam.
- Wybacz, ale muszę już wracać. Spotkamy się kiedyś? - spytała. Skinęłam głową, a ona wstała, otrzepała się z piasku i odeszła. Zwiesiłam głowę i zaczęłam się zastanawiać. Zostałam sama. Tylko ja i moje myśli. Chociaż wolałabym być całkiem sama, bez żadnych myśli i problemów. Ale nie zawsze dostajemy to co chcemy. Dlaczego ja się tak zmieniłam? Przecież...Miałam być taka zawsze...Nie znoszę tego uczucia, że jestem słaba. Louis. To on mnie zmienił. Może nie świadomie, ale to zrobił. Zmienił mnie, ale czy na gorsze? Muszę wracać. Już późno...Ale po co? I tak pewnie nikt nie zauważył, że mnie nie ma. Ale nie mogę nocować na dworze. Wstałam i poprawiłam spódnicę. Wytarłam dłońmi mokre policzki i ruszyłam powoli ku pomostu. Zastanawiałam się, w którym domku mieszkają nasi opiekunowie i dlaczego się nami nie interesują. Ale dla mnie to lepiej. Kiedy weszłam na pomost zobaczyłam na końcu Christiana, który rozmawiał z kimś przez telefon. Uśmiechnęłam się lekko, ale po chwili moja mina zrzedła kiedy zdałam sobie sprawę, że zaraz znajdę się w tym samym pomieszczeniu co Louis. I Niall. Spuściłam głowę w dół i szłam dalej nie patrząc na nic.
- Hej co jest? - spytał uroczy brunet imieniem Christian. Podniosłam wzrok. Już nie rozmawiał przez telefon. I znów stał ubrany tylko w spodenki.
- Nie nic - mruknęłam i potarłam ramiona gdyż robiło się trochę zimno.
- No ej. Przecież widzę, że coś się stało - uśmiechnął się lekko i złapał za moje ramię.
- Ja...Nie wiem - zająkałam się. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Chyba coś poważnego, hmm? - spytał. Skinęłam lekko głową.
- Jestem beznadziejna - rzuciłam niby niechętnie i się do niego przytuliłam. Na początku wydawał się oszołomiony, ale po chwili oddał uścisk.
- Nie prawda. Chcesz zostać dzisiaj u mnie? - spytał i mnie od siebie odsunął. Skrzywiłam się lekko, ale to nie był zły pomysł. Może ma jakieś wolne łóżko, na którym mogła bym spać? Bo nie bardzo chce mi się spać z Louisem, a tym bardziej z Niallem.
- Jeśli to nie problem.
- Żaden. Taką ślicznotkę jak ty to mógłbym trzymać cały czas - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Poczekasz tu? Muszę iść wziąć telefon i zaraz przyjdę - spytałam.
- Jasne. To może przyjdziesz od razu do domku? Tutaj - wskazał palcem.
- Okej. Będę za dziesięć minut - posłałam mu uśmiech i stanęłam na schodkach od mojego domku. Nie wiem czemu. Chyba jestem głupia zgadzając się tam iść. Przecież prawie go nie znam. Nie wiem do czego jest zdolny, albo jego kumple. Nawet ich na oczy nie widziałam. Trudno. Raz się żyje, nie? Spojrzałam ostatni raz na niego i weszłam do domku. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi zostałam obrzucona pytaniami. Przez kogo? Przez Madi. Nie zwróciłam na nią uwagi i podeszłam do szafki, na której zostawiłam wcześniej telefon, ale teraz go tam nie było.
- Gdzie mój telefon? - spytała znudzonym głosem i się odwróciłam. Rozejrzałam się po całym pokoju. Madi stała oparta o ścianę, a za nią Zayn, który ją przytulał? Co do chuja? Dobra, nie pytam. Harry siedział na swoim łóżku. Louis leżał na naszym i patrzył na mnie swoimi dużymi oczami. Widać było w nich tylko smutek  i żal. Ale to nie ja się z kimś umawiam! Może i kłamał, ale to nie on mi to powiedział. Może i ja nie jestem lepsza, bo też niby jestem z Horanem. A co do niego to siedział na łóżku i rozmawiał z Liamem.
- Tutaj - powiedziała cicho Madi i pokazała mi mój telefon, który trzymała w dłoni. Podeszłam i go jej zabrałam. Już szłam do wyjścia kiedy przypomniało mi się, że powinnam wziąć jakąś piżamę albo coś.
- Idziesz gdzieś? - spytał Harry.
- A obchodzi was to? - rzuciłam od niechcenia i podeszłam do mojej walizki. Otworzyłam ją i zobaczyłam różową kartkę złożoną na pół. Zdziwiłam się i wzięłam ją w swoje dłonie. Zastanowiłam się chwilę, ale jej nie otworzyłam. Wszyscy dookoła byli cicho, nawet Niall przestał rozmawiać z Liamem. Co jest? Odebrało im mowę? Wyjęłam z walizki moją piżamę i już miałam ją zamykać kiedy przypomniałam sobie o liście. Położyłam ubranie, a kartkę chwyciłam w dłonie. Otworzyłam ją i jedyne co rzuciło mi się w oczy to wielki napis ''Przepraszam, Louis''. Zaśmiałam się gorzko i przedarłam ją na pół. Podeszłam do niego i wepchnęłam mu ją do ręki.
- Żałosne - syknęłam i wyszłam. Zapomniałam zabrać piżamy, ale to nie miało w tej chwili znaczenia. Chciałam zrobić coś innego. Chciałam się do niego przytulić, powiedzieć, że go kocham, ale nie! Oczywiście! Przecież muszę sobie życie komplikować, nie? Trzasnęłam mocno drzwiami i walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Głupia, głupia, głupia. Nie wierzę, że to zrobiłam. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zeszłam ze schodków. Pokonałam pewną odległość i znalazłam się pod drzwiami Christiana. Zapukałam lekko, a po chwili otworzył mi jakiś chłopak. Popatrzył na mnie z góry do dołu, a po chwili wciągnął mnie za rękę do środka.
- Ty jesteś Stella, prawda? - spytał, a ja kiwnęłam głową. To pewnie jeden z jego kumpli.
- Christian zaraz przyjdzie, chodź - uśmiechnął się i znów pociągnął mnie dalej. Kazał usiąść mi na jednym łóżku, a sam gdzieś zniknął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Trochę inne niż nasze, ale również fajne. Znajdowało się tu pięć łóżek jednoosobowych. Czyli mieszka tu pięciu chłopaków. Fajnie.
- O jesteś - powiedział Christian, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Mówiłam, że przyjdę - uśmiechnęłam się i poprawiłam spadający top.
- Zaraz przyjdą tu moi kumple to ich poznasz. Fajni są - również się uśmiechnął i usiadł obok mnie.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, a po chwili do pomieszczenia wpadła czwórka ładnych chłopaków. Spojrzeli na mnie, a następnie na Christiana i zaczęli się śmiać. Speszyłam się lekko. Pewnie stwierdzili, że jestem gorsza niż sobie wyobrażali.
- Stella? - spytał jeden z nich, blondyn. Skinęłam głową, a po chwili stało się coś nieoczekiwanego. Rzucił się na mnie przygniatając mnie tym do łóżka. Przestraszyłam się, ale to minęło kiedy zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam się wyrywać i śmiać, ale nie dawałam mu rady. Po chwili ze mnie zszedł.
- Jestem Jackson - przedstawił się. Dziwny, ale miły. Widać, że odważny.
- Miło mi.
- To jest Lucas, to Mike, a to Daniel - przedstawił pozostałą trójkę. Skinęłam głową w znaku zrozumienia i z powrotem usiadłam na łóżku.
- No to skoro już się znamy to może opowiesz czemu jesteś przygnębiona? - zaproponował Daniel. I znów mam się zwierzać komuś kogo nie znam? Co z tymi ludźmi nie tak?
- Nie jestem - odpowiedziałam. Cała piątka przekrzywiła głowy i założyła ręce na piersi.
- Opowiadaj - uśmiechnął się zachęcająco Christian. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam im w skrócie opowiadać. Uważnie słuchali i co chwila potakiwali. Nie wiem czemu znowu zaufałam komuś obcemu. Dziwna jestem.

- Musisz do niego iść! - krzyknął Mike kiedy skończyłam opowiadać.
- Ale ja jestem kompletną idiotką!
- Wybacz mu - mruknął Lucas.
- Ja mu nie mam co wybaczać. To on powinien mi wybaczyć za to, że zachowuję się debilka.
- Nie prawda! Obydwoje musicie sobie wybaczyć - poradził Christian.
- Ale co ja mam zrobić? - spytałam załamana. Naprawdę super mi się z nimi rozmawiało. Są super chłopakami i aż się zdziwiłam kiedy dowiedziałam się, że każdy jest singlem.
- Idź i porozmawiajcie. Tak szczerze, od serca. To wam pomoże - powiedział Jackson.
- Dzięki chłopaki. Jesteście super - przytuliłam każdego po kolei.
- Wiemy - uśmiechnął się szeroko Daniel.
- I bardzo skromni - zaśmiałam się, a oni razem ze mną.
- No już wiemy. Leć puki czas - popędził Lucas.
Skinęłam głową i po chwili wyszłam z domku. W naszej chatce było ciemno. Pewnie wszyscy śpią. Może powinnam zawrócić? Nie! Muszę to zrobić. Szybko przeszłam od ich domku do naszego, a kiedy stałam pod drzwiami ogarnął mnie strach. Iść? Tak! Złapałam za klamkę i ją nacisnęłam. Powoli weszłam. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności zauważyłam Louisa, który...







Komentujesz = Dodajesz weny = Szybciej dodany rozdział = Wielki uśmiech
No i mamy rozdział 27. Podoba się? Mam nadzieję :) Krótki, ale taki miał być. Kolejny będzie o wiele dłuższy i ciekawszy ^^ 
Założyłam już blog do drugiej części - http://mistakes-one-direction.blogspot.com/. Na razie nic tam nie ma, ale zacznę publikować kiedy tylko skończę to. A właśnie! Przewiduję jeszcze około 10 rozdziałów + epilog. Mam nadzieję, że będzie wam to pasować. Pewnie skończę w sierpniu i wtedy zacznie się tamto. Kto jest za LouEllą? Ja! I większość z was. :)
Kolejny pojawi się w niedzielę lub w poniedziałek. 

Zapraszam was na mojego drugiego bloga - http://loveyouandhate.blogspot.com/. Za chwilę pojawi się tam 8 rozdział. :)
Pozdrawiam
Violette xoxo

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 26 ,,Stella zawsze najważniejsza!''

**oczami Louisa**następnego dnia**
Całą noc nie mogłem spać. Nie rozumiem. Czego? Siebie. Po co ja jej powiedziałem, że się z kimś spotykam? No po co? Żeby ją bardziej załamać? Żeby widzieć jak cierpi? Jaki ja jestem głupi! Serio...Jestem gorzej niż głupi, bo głupi na pewno by tak nie zrobił. 
A ona teraz zrobiła takie coś...No rozumiem, że zachowałem się jak świnia i tak dalej, ale czy ona serio musi spotykać się teraz z...nim? Nie rozumiem jej. W ogóle jej nie rozumiem...
- Louis słyszysz? - Madi pomachała mi przed nosem dłonią. Otrząsnąłem się z transu i dopiero zdałem sobie sprawę, że obok mnie siedzą chłopaki i Madi. Jej oczywiście nie ma. 
- Taa, co jest? - spytałem zdezorientowany.
- Pytałam co zrobimy ze Stellą? 
- A co mamy zrobić? Niech sobie jest z tym dupkiem - mruknął w odpowiedzi Harry. Zmroziłem go wzrokiem, a on od razu spojrzał się w inną stronę.
- Po prostu pogadajmy z nią - powiedział Zayn. Wszyscy się zgodziliśmy i oczekiwaliśmy na powrót blondynki. Podobno rano wyszła z Horanem i do tej pory nie wróciła. A jest już 14!

**oczami Stelli**
Szłam właśnie z Niallem brzegiem i rozmawialiśmy. Może i nie udawaliśmy teraz pary, ale czułam się przy nim naprawdę świetnie. A to jest dziwne, bo jeszcze tak nie dawno, to go nienawidziłam. Przeszło mi. 
Moja długa, morska spódnica powiewała na wietrze, razem z włosami, które służyły jako okrycie na moje gołe ramiona. Na nadgarstku brzęczała tego samego koloru co spódnica, bransoletka. [link]. Na stopach miałam czarne, płaskie sandałki.
- Wracamy już? - spytał nagle chłopak.
- Co? Nie... Jeszcze nie... - mruknęłam. Nie chciałam wracać. Wyszłam z samego rana kiedy wszyscy spali i nie mam tam zamiaru wracać. Wreszcie czuję się wolna. I chcę się nacieszyć tą chwilą, bo wiem, że gdy wrócę zaczną się pytania ze strony Madi, obojętne spojrzenia ze strony Louisa i cały ten ból powróci. A kiedy jestem tu. Razem z Niallem, nic nie ma znaczenia. Ani Louis. Ani Madi. Ani chłopacy latający co chwila obok nas. Ani dzieci bawiące się w wodzie. Ani ptaki. Ani przyroda. Ani powietrze. Nic, a nic. Całkowita pustka. Tylko ja i on. Może to zabrzmi dziwne, ale mam wrażenie, że jest dla mnie bardzo bliski i bardzo ważny mojemu sercu. Nie wiem czemu tak jest, ale jest.
- Okej - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Dziwny prąd znów przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa kiedy nasze ciała się zetknęły.
- Czemu się nienawidzimy? - spytałam po chwili ciszy. To pytanie dręczyło mnie od wczorajszego wieczora, kiedy to tak świetnie się dogadywaliśmy
- Pamiętasz drugi dzień szkoły? W pierwszej klasie? - spytał, a ja się chwilę zastanowiłam.
- Ymm...Tak. Były wtedy przesłuchania do szkolnego przedstawienia na rozpoczęcie roku, tak?
- Tak. I pamiętasz kto dostał główną rolę?
- Madi i Zayn - powiedziałam przypominając sobie tamto przedstawienie.
- No właśnie i wtedy Liam również startował na księcia w głównej roli i mu się na udało. Przez Zayna.
- No dobra. No to Liam może nas nie lubić, bo Harry zajął jego miejsce, ale ty?
- Pamiętasz nabór do drużyny piłkarskiej? - spytał, a ja kiwnęłam głową - Przyjęli mnie, ale chciałem być kapitanem. A kapitanem został Louis, a jego zastępcą Harry. Wtedy powiedziałem sobie, że będę was gnębił, ciebie również, chociaż na to nie zasłużyłaś - zakończył.
- Ja...nie wiem co powiedzieć.
- Nie mów nic. Po prostu mnie pocałuj - powiedział i złapał mnie za ręce. Rozejrzałam się dookoła, patrząc przed kim mamy udawać, ale nikogo nie zauważyłam.
- Ale... - zaczęłam, ale przerwał mi przywierając swoimi ustami do moich. Chciałam zaprotestować, ale jego usta są tak cudowne, że nie umiałam. Położyłam swoje ręce u niego na ramionach, a on swoje na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie.

***
- To...jesteś jeszcze z Louisem? - spytał Niall kiedy wracaliśmy do domku. Spędziłam z nim bardzo miły dzień. Jest już 18, a my dopiero wracamy do domu.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Emm...Stella...Bo jak tak jakby muszę ci coś powiedzieć - powiedział nagle i się zatrzymał. Spuścił głowę w dół i patrzył w swoje buty.
- Tak jakby?
- Bo nie jestem pewien czy chcesz to usłyszeć...
- Zacząłeś to dokończ - powiedziałam niecierpliwie.
- Bo...ja cię nie nienawidzę, ale... - mruknął i się zaciął.
- Ale? - ponagliłam go.
- Kocham cię - szepnął, a mi zabrakło tlenu. Że co proszę? Jesteśmy tutaj sami więc nie ma przed kim udawać. I nie wygląda mi to też na żart. Oddajcie mi tlen!
- Co? - spytałam ledwo oddychając. Nie wierzę.
- Kocham cię - powtórzył.
- Ale jak to? Ty...Ty...Nie...Możesz mnie kochać! - jąkałam się. To nie jest możliwe!
- Ale tak się stało - mruknął i ruszył dalej. Nie, to się nie dzieje na prawdę. Proszę powiedz, że żartujesz! Musisz żartować!
-  Chodźmy lepiej.

***
- Stella! - krzyknęła moja przyjaciółka kiedy tylko weszłam do domku. Za mną powoli wlókł się Horan.
- Co? - mruknęłam pod nosem i zdjęłam sandały z nóg. Postawiłam je koło łóżka, a sama na nim usiadłam. Nigdzie nie widziałam Louisa, a Harry i Zayn stali obok brunetki. Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami i widziałam jak się denerwuje. Ups...
- Co? Ty się pytasz co? Jaka ty jesteś głupia! - krzyknęła i do mnie podeszła.
- No dzięki - prychnęłam i poprawiłam włosy, które spadały mi na twarz.
- Jak możesz? Powiedz mi jak ty tak możesz? Jeszcze dwa dni temu ryczałaś jak głupia, a teraz prowadzasz się z nim? - powiedziała dając nacisk na ostatnie słowo. Spojrzałam na blondyna, który siedział na swoim łóżku i szukał czegoś w swojej walizce. Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie dzisiejszego dnia.
- On ma imię! - również krzyknęłam kiedy 'wróciłam na ziemię'.
- Od kiedy to wiesz?
- Od dawna! Szkoda, że wy byliście tak zapatrzeni w siebie aby tego nie zauważyć. Nawet nie wiecie czemu się nienawidzicie! - syknęłam. Spojrzała na mnie zdezorientowana, ale po chwili jej twarz zrobiła się bardziej czerwona niż dotychczas. Jest źle...
- Jesteś okropna! - zaczęła - Powiedz mi jak ty to robisz? Tak płakałaś przez Louisa kiedy dowiedziałaś się, że niby z cię zdradził, a tak to się uśmiechasz. Pocięłaś się! Płakałaś prawie cały lot! - krzyczała - Zawsze powtarzałaś, że go nienawidzisz, a teraz co? Miłość? - warknęła zła wskazując dłonią na zdezorientowanego Nialla. Popatrzyłam na nią wściekła po czym wstałam. Dosyć tego.
- Zacznijmy od tego, że nie wiedziałam, że mnie nie zdradził. Dodajmy iż byłam w nim ślepo zakochana, myślałam, że jest inny. Myliłam się, jak zawsze. A Nialla to ja nawet nie miałam okazji poznać, aby zobaczyć jaki jest! A teraz poznałam i mogę ci powiedzieć, że jest o wiele lepszy niż wy! Nie wytyka mi błędów za każdym razem, nie próbuje mnie zmieniać! Jest inny niż wam się wydaje! A co do Louisa, to on sam powiedział, że się z kimś spotyka! - krzyknęłam zła.
- Kłamał! - również krzyknęła. Ostatnio dużo krzyczy.
- A gdzie teraz jest? Rozmawia z mamusią? Z siostrzyczkami? Z policją? A może pieprzy się z jakąś laską w krzakach? - powiedziałam. Trochę za dużo, ale trudno. Najpierw mówię, potem myślę.
- Stoi za tobą - szepnęła brunetka, a mnie wbiło w ziemię. Słyszał wszystko? Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Louisa, który patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Serio tak myślisz? - szepnął.
- Ja... - zacięłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zranił mnie, ale ja nie jestem lepsza.
- Nie mów nic - mruknął i wyszedł. Odwróciłam się z powrotem i napotkałam zły wzrok Madi.
- Nie powiesz nic? Nawet za nim nie pójdziesz? - warknęła.
- Nie - ucięłam krótko. Wiem, że jestem zimną suką, ale nie tylko ja zasługuję na cierpienie.
- To odpowiedz mi tylko na jedno pytanie i się odczepię - powiedziała i nie czekając na odpowiedź zadała - Jak się spało z tym palantem?
- Po pierwsze to nie palant. Po drugie bardzo miło i przyjemnie. A po trzecie to skąd wiesz?
- Po pierwsze jesteś jeszcze gorsza niż on - zaczęła i wskazała dłonią na blondyna, który przyglądał się tej rozmowie - A po drugie już wszyscy wiedzą. Louis nie spał całą noc i liczył, że położysz się obok niego, ale ty oczywiście nie! Stella zawsze najważniejsza! Tylko ty i twoje uczucia się liczycie! Nie widzisz nic oprócz własnego nosa! Czas się ogarnąć, inaczej stracisz wszystkich na których ci zależy. Jesteś żałosna - rzuciła i wybiegła z domku. Zaraz za nią poszedł Zayn i Harry. Stałam cały czas w jednym miejscu i analizowałam jej słowa. Że ja jestem żałosna? I niby jestem egoistką?
- Stella wszystko ok? - spytał Niall, który właśnie do mnie podszedł. Spuściłam głowę i dopiero zdałam sobie z czegoś sprawę. Tracę przyjaciół.
- Nie! Nic nie jest ok! Nie zauważyłeś co się dzieje? Tracę ich! Tracę najważniejsze osoby w moim życiu! Własną matkę straciłam, teraz tracę przyjaciół. Niedługo i ojciec się ode mnie odwróci! Zostanę sama. - zaczęłam szlochać. To nie sprawiedliwe. Ja nie chcę być sama. Nie znoszę samotności.
- Nie stracisz ich. Nie zostawią cię, na pewno - mruknął i mnie przytulił. Zaczęłam płakać i mocniej się w niego wtuliłam. Ja...Nie daję rady. Jestem z tym wszystkim sama. Nie potrafię tak dłużej.
- Zostanę sama - powtarzałam sobie pod nosem.
- Nie zostaniesz. Jeśli cię zostawią to znaczy, że nigdy nie byli prawdziwymi przyjaciółmi i nie są warci twojego czasu i twoich nerwów. I pamiętaj, że ja będę z tobą - uśmiechnął się lekko, a ja znów zaczęłam analizować jego słowa w głowie. Rację to on ma. Jeśli zostawią mnie samą tylko dlatego, że polubiłam Nialla to nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. Powinni go poznać i dopiero oceniać.
- Dziękuję - mruknęłam. Odsunął się ode mnie na długość swoich ramion i popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami.
- Za co?
- Po prostu - posłałam mu lekki uśmiech i usiadłam na łóżku, a Niall położył się na swoim. Popatrzyłam na niego z miną a'la kot ze Shreka, a kiedy pokiwał głową klasnęłam w dłonie jak mała dziewczynka i szybko położyłam się obok niego. Objął mnie ramieniem, a ja swoją głowę usadowiłam na jego klatce piersiowej.
- Pamiętaj, że od teraz jestem tu dla ciebie i zawsze będę z tobą - powiedział i cmoknął mnie w głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak miło. Jeszcze tak niedawno go nienawidziłam, a teraz leżę z nim w jednym łóżku i go przytulam.
- Będę pamiętać.
- I pamiętaj, że... - zaczął, ale znów nie dokończył. Chyba wiem co...
- Że...? - ale chcę usłyszeć to od niego.
- Że cię kocham.






Mamy rozdział 26! I jak wrażenia? Mi osobiście ten rozdział się nie za bardzo podoba. Taki jakiś....dziwny. Ale to tylko moje zdanie. Wasze na pewno jest inne. Miał być w środę, ale napisałam więc dodaję. Mam nadzieję, że jeszcze was to opowiadanie nie zanudziło.
DZIĘKUJĘ za te 17 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Bardzo. Oczywiście nie obrażę się jeśli ten również będziecie komentować, bo sami widzicie jak to motywuje. ^^ 
Widzieliście te cyferki u góry? 'Rebellion' osiągnęło 11 tys wyświetleń! Nie wierzę w to. :') Bardzo dziękuję. 
Mam do was pytanie. Chcecie abym zrobiła drugą część tego opowiadania? Mam już ogólnie pomysł i wydaje się super, ale zrealizuję go jeśli będziecie chciały. Więc to zależy od was. Tak czy nie? 
Kolejny rozdział pojawi się 30 maja (lub wcześniej).
Miałam coś jeszcze napisać, ale już nie pamiętam. xD
No więc do następnego 
Violette xoxo

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 25 ,,Kocham cię, Niall''

Notka pod rozdziałem!

- Louisa, ja... - zaczęłam, ale przerwał mi gestem ręki.
- Nie Stella to ja muszę coś powiedzieć...
- Byłam pierwsza, proszę posłuchaj - powiedziałam szybko i się zatrzymałam. Chłopak skinął głową i powtórzył mój ruch. Złożyłam ręce i chwilę się zastanowiłam.
- No...? - pośpieszył.
- To może ty zacznij? - spytałam zrezygnowana. Bo w końcu co mi może powiedzieć? Że mnie kocha? Że tęsknił?
- Okej. No więc chcę abyś wiedziała, że już się z kimś spotykam - powiedział z obojętnym wyrazem twarzy. Że co proszę?! On nie mówi serio. Nie może mówić serio... Otworzyłam usta z chęcią powiedzenia czegoś, ale nic ze mnie nie wyszło.
- A ty co chciałaś powiedzieć? - spytał jakby nigdy nic. No nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Jak on? Jak? Kiedy? Dlaczego?
- Ładna dziś pogoda - mruknęłam pod nosem i ruszyłam przed siebie. Taa wiem. Denny tekst, ale to jedyne co wpadło mi w tej chwili do głowy. Mój mózg toczył walkę z sercem. Serce mówi zawróć, pocałuj, a rozum każe odejść. Oczywiście słucham się rozumu. Jak zawsze... Po chwili usłyszałam jak do mnie podbiegł i teraz szliśmy równym krokiem. Cały czas patrzyłam na czubki butów i obejmowałam się ramionami. Doszliśmy do plaży, na której zauważyłam Madi i chłopaków. Dziewczyna siedziała na piasku, a reszta była w wodzie. Podeszłam do niej, a Louis poszedł do przyjaciół. Pacnęłam tyłkiem na piasek i popatrzyłam na brunetkę.
- Co tam? - spytała uśmiechnięta. Nie wiem czemu jej tak wesoło, ale ja nie podzielam jej humoru. Nie tym razem. Nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy. Zaraz się rozpłaczę. Znowu.
- Ej co jest? - zmartwiła się i położyła rękę na moim ramieniu. Pokręciłam przecząco głową i wstałam. Zacisnęłam usta w wąską linię.
- Nie mogę już - szepnęłam i szybko odeszłam. Słyszałam jak Madi woła Zayna, Harrego i Louisa, ale się tym nie przejmowałam. Jedyne co chciałam w tej chwili, to znaleźć się w domku i położyć się na łóżku i nigdy nie wyleźć. Przyśpieszyłam kroku i kilka minut później otwierałam drzwi. Weszłam i trzasnęłam drewnianą powłoką. Oparłam się o nią i dopiero wtedy łzy wyleciały mi z oczu. Ja już nie daję rady. Kocham go, a on? Najpierw twierdzi, że mnie nie zdradza i kocha, a teraz? Teraz...Ma inną. Kolejny potok łez mnie zalewa, a ja słyszę głosy za drzwiami. Szybko wstaję z podłogi, na której usiadłam chwilę temu, i podchodzę do łóżka. Kładę się na nim, zasłaniam twarz włosami i udaję, że śpię. Po chwili słyszę jak drzwi się otwierają i do pokoju wchodzą dwie osoby. Horan i Payne. Dlaczego oni? Ja nie wiem co się dzieje, ale ostatnio Bóg każe mnie jak jeszcze nigdy. To nie sprawiedliwe. Dlaczego to ja mam tak cierpieć? Może powinnam ze sobą skończyć? Albo rzucić to wszystko i wszystkich i wyjechać? 
- I ona się mnie pyta czy mam dziewczynę, a ja że mam - usłyszałam głos blondyna. Rozmawiał właśnie z Liamem, ale nie mam pojęcia o co dokładnie chodzi. Postanowiłam sobie trochę posłuchać. I tak myślą, że śpię. 
- Ale ty nie masz dziewczyny! - odpowiada mu towarzysz.
- No właśnie wiem. Ale muszę sobie znaleźć, bo tamta chcę ją poznać. Tak jak chłopaki.
- Stary, nie znajdziesz dziewczyny w dwie godziny! - powiedział głośno brunet. Chciałam się zaśmiać, ale przypomniałam sobie, że 'śpię'. 
- Po pierwsze ciszej. Po drugie właśnie leży przed tobą - skarcił blondyn. Wstrzymałam oddech. Czy on miał na myśli mnie? Jasne, że mnie. Przecież nikt inny nie leży w tym domku. Ale, że ja niby mam udawać jego dziewczynę? Pojebało go czy jak?
- Dobra, nie pytam więcej - powiedział Liam.
- Obudź ją - warknął blondyn.
- Sam ją obudź.
- Ja nie śpię! - krzyknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.  Spojrzeli na mnie przestraszeni, a ja się zaśmiałam. Nie lubię ich, ale może jak już on chce żebym udawała jego dziewczynę...to mogę.
- Ymm...Słyszałaś wszystko prawda? - spytał Niall i podrapał się po karku. Kiwnęłam głową i wstałam z łóżka. - Zgodzisz się?
- Czemu nie... - wzruszyłam ramionami. Skoro Louis już kogoś ma, to mogę udawać, że ja też. Ale to będzie bardzo dziwne. Wszyscy wiedzą, że się nienawidzimy, a tu nagle co? Miłość? Śmieszne.
- Serio?! To super - uśmiechnął się, a ja się dziwnie poczułam. On się do mnie uśmiechnął!
- Ale mam swoją zasadę, której musisz się pilnować - zastrzegłam.
- Jaką?
- Nikt ma nie wiedzieć, że udajemy, rozumiesz? Ani Madi, ani Zayn, ani Harry, a tym bardziej Louis - powiedziałam.
- Dobra. Ale ode mnie też jest zasada - mruknął. Podniosłam wysoko brwi w znaku słuchania.
- Udajemy prawdziwą parę. No wiesz, przytulanie, całowanie, obejmowanie - zaczął wymieniać. Przeskanowałam jego słowa w głowie. Całowanie? Może to nie jest zły pomysł, ale...No właśnie...Zawsze jest jakieś 'ale'.
- Zgoda - powiedziałam nie myśląc dłużej.
- Ubierz się ładnie i za godzinę wychodzimy - mruknął i wyszedł z domku. Dobra. Jesteśmy na egzotycznej wyspie, jest gorąco, idę z nim, jako jego dziewczyna na jakieś spotkanie z nie wiadomo kim i mam się ładnie ubrać. Spoko. Podeszłam do walizki i ją otworzyłam. Zaczęłam przerzucać ciuchy nie mogąc nic znaleźć. W końcu wybrałam sobie krótką sukienkę w kwiatki, a do tego białe conversy. [klik]. Weszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam świeżą bieliznę i sukienkę. Zrobiłam makijaż składający się z tuszu, czarnej kredki i błyszczyku. Na nadgarstek założyłam bransoletkę, a w uszy wsadziłam kolczyki w kształcie serduszek.Włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone. Zostało mi jakieś pół godziny do wyjścia. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Zero nieodebranych, zero wiadomości. Nie obchodzę ich. Z resztą, to nie nowość. Zablokowałam telefon i rzuciłam go za siebie. Chciało mi się płakać, ale nie mogłam rozmazać tak pięknego makijażu jaki mi wyszedł. Zaczęłam rozglądać się po pokoju szukając czegoś co by mnie zaciekawiło. Nagle w moje oczy rzucił się telefon. Czyj? Louisa! Szybko poderwałam się z miejsca i złapałam przedmiot. Odblokowałam i co? Nie było hasła! Po chwili mina mi zrzedła. Miał mnie na tapecie. Nawet nie wiem kiedy zrobił mi to zdjęcie. Weszłam w jego galerię i zobaczyłam tam masę moich zdjęć. Zaczęłam przeglądać każde po kolei i lekko się uśmiechnęłam. Po jakiś pięciu minutach przeglądania mu zawartości telefonu usłyszałam głosy na zewnątrz. Szybko się zakręciła i odłożyłam telefon. Oparłam się o ścianę i z dziwną miną patrzyłam na drzwi.
- A ona mi powiedziała, że ładna pogoda! - usłyszałam krzyk Louisa, a po chwili do domku wpadł on, Zayn, Harry i Madi. Spojrzeli na mnie, a ja posłałam im krzywy uśmiech.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała brunetka. Skinęłam lekko głową i podeszłam do łóżka. Chwyciłam mój telefon w dłonie i go odblokowałam. Za dziesięć minut będzie tu Horan. Kurwa!
- Ymm...Umówiłam się - bąknęłam i podeszłam do drzwi. Już chwytałam za klamkę, kiedy pewien głos mnie zatrzymał.
- Z kim? - spytał Harry. Myśl Stella, myśl.
- Emm...Z chłopakami - powiedziałam pierwsze co wpadło mi do głowy. Co, mam mu może powiedzieć, że z Niallem? Po moim trupie. Oni by mnie chyba udusili.
- A dokładniej? - dopytywała przyjaciółka.
- Z Horanem - powiedziałam i szybko przyłożyłam sobie dłoń do ust. Czy ja to serio powiedziałam? Głupia, głupia, głupia. Pacnęłam się mentalnie w czoło.
- Że co? - krzyknęli całą czwórką, a ja aż się skuliłam.
- Ymm...no...ten... - zaczęłam się jąkać, a kiedy usłyszałam jak drzwi za mną się otwierają, zabrakło mi powietrza. No nie!
- O hej kochanie, gotowa? - spytał blondyn, który właśnie wszedł do domku. Podszedł i cmoknął mnie w policzek. Nie mogłam oddychać. W tej chwili czułam się jakby całe stado bydła po mnie przebiegło. Spojrzałam na przyjaciół, którzy stali z minami typu ''Zaraz ci zapierdolę''. Co ja zrobiłam?
- Umm...tak - mruknęłam. Te słowa ledwo opuściły moje usta, a już usłyszałam krzyk.
- Co to kurwa jest? Stella! Co ty odpierdalasz? Jak możesz? Nie rozumiem cię! On? Serio? - zaczęła Madi i od razu do mnie podeszła. - Przecież Louis cię kocha, a ty już sobie innego znalazłaś? I to jeszcze jego? - krzyczała i wymachiwała rękami. Spojrzałam w bok i zauważyłam zdezorientowaną minę blondyna. Tak, ja też nie ogarniam co tu się właśnie dzieje.
- Wyluzuj. Tak dla twojej wiadomości nie jestem jedyna, która już się pocieszyła - mruknęłam i pociągnęłam Nialla za rękę. Wyszliśmy z domku i od razu go puściłam.
- Co to było? - spytał i wskazał ręką na budyneczek.
- Nie wiem. Chodź - wzruszyłam ramionami, a chwilę później szliśmy pomostem w stronę plaży i drzew.
- Jak tylko zajdziemy to trzymamy się za ręce i wiesz, ogólnie zachowujemy się jak para. I jak tylko podejdzie do nas taka ruda dziewczyna, w czarnej spódnicy i z taką jakby obrożą, i tunelami w uszach, i w glanach to powiesz głośno, że mnie kochasz, okej? - wytłumaczył kiedy zobaczyliśmy grupkę ludzi na plaży.
- Ymm..Taa, okej. A ta dziewczyna to po prostu emo, tak? - spytałam i się lekko uśmiechnęłam.
- No tak - zaśmiał się nerwowo i kiedy zauważył, że zbliżamy się do nastolatków złapał mnie za rękę. Poczułam dziwny prąd, który przebiegł po całym moim ciele, ale nic nie powiedziałam. Kiedy doszliśmy zauważyłam Liama, a na jego kolanach jakąś blondynkę. Blondyn usiadł na piasku obok jakiegoś chłopaka w okularach. Chciałam usiąść obok niego, a pociągnął mnie za rękę i upadłam między jego nogami. Objął mnie ramionami, a brodę położył na moim ramieniu. Nie powiem, że mi to przeszkadzało, bo wręcz przeciwnie. Było miło. Posiedzieliśmy tak kilka chwil nic nie mówiąc, aż w końcu poczułam szturchnięcie w bok.
- Idzie - mruknął mi do ucha i pokazał palcem na dziewczynę, zbliżającą się do nas. Rzeczywiście straszna. Nie dziwne, że nie chce mieć z nią bliskich kontaktów. Odwróciłam się do niego przodem i położyłam ręce na jego torsie. Kiedy dał mi lekki znak oczami, zaczęłam grać.
- Wiesz, dawno ci tego nie mówiłam, ale chcę żebyś wiedział jedno. Kocham cię, Niall  - powiedziałam i aż się zdziwiłam, że wyszło mi to tak świetnie. Usłyszałam głośny wdech za sobą, a kiedy lekko przekręciłam głowę w bok, ujrzałam tą dziewczynę. Dobra. Może to jej nie przekonało. Ale...
- Ja ciebie też kocham Stella - powiedział blondynek. Nie myśląc długo złapałam go za oba policzki i przycisnęłam swoje usta do niego. Na początku wydawał się być oszołomiony, ale po chwili oddał pocałunek. Boże! Jak on świetnie całuje! Wiadomo, że nie tak jak Louis, ale również dobrze. Powoli się od niego odsunęłam i spojrzałam w jego oczy. Jakie śliczne, niebieskie tęczówki! Dosłownie jak ten ocean za mną. Ale i tak Louis ma ładniejsze. Och zamknij się durny głosiku w mojej głowie. Ja tu próbuję o nim zapomnieć!
- Wracamy? - spytałam.
- Jeszcze nie. Trzeba posiedzieć, napić się i wyluzować - powiedział uśmiechnięty. Zauważyłam, że ruda już za mną nie stała. Zeszłam z kolan chłopaka i wstałam. Blondyn powtórzył moją czynność i po chwili stał obok mnie. Objął mnie ręką w tali i pociągnął w stronę chłopaków z alkoholem.
- Dajcie dwa piwa - powiedział mój towarzysz. Jeden z nich spojrzał na niego, a następnie na mnie. Ja go znam! Poznałam go wcześniej. To ten co mieszka na przeciwko mnie. Ale nie znam jego imienia.
- O to ty - uśmiechnął się w moją stronę i podał otwartą butelkę z alkoholem. Upiłam łyk i posłałam mu jeden z moich pięknych uśmiechów. Taa....Jeśli cokolwiek w moim wykonaniu można nazwać pięknym...
- A to ty - odpowiedziałam.
- Znacie się? - spytał Niall.
- Poznaliśmy się wcześniej. Mieszka na przeciwko nas - powiedziałam. Horan skinął głową, ale nic nie odpowiedział. Może to i dobrze? Powiedziałam temu chłopakowi, że nie wiem czy mam chłopaka, a jak się spyta Nialla czy to on, to będzie klapa. Nie wiem co odpowie, albo co ja zrobię.
- Jestem Christian - powiedział i podał mi rękę. Uścisnęłam ją i również się przedstawiłam.

Posiedzieliśmy tam około godziny, rozmawiając, pijąc i się śmiejąc. Nagle poczułam się strasznie śpiąca.
- Możemy już wracać? Spać mi się chce - ziewnęłam.
- Okej, chodź - odpowiedział i wstał. Zrobiłam to samo i po chwili szłam oparta o jego ramię, do naszego domku. Gdy tam weszliśmy wszyscy spali. Gdzie ja mam spać?! Chyba jestem skazana na podłogę. Blondyn poszedł do łazienki, a po pięciu minutach wyszedł z niej przebrany. Położył się do swojego łóżka i zamknął oczy. No pięknie. Wzięłam piżamę z walizki i również poszłam się przebrać. Kiedy wyszłam w pokoju panowała jedna, wielka ciemność. Podeszłam do łóżka, na którym spał Louis i zabrałam mu jedną poduszkę. Położyłam ją na środku pokoju, a sama związałam swoje włosy w kucyka. Rozejrzałam się ostatni raz dookoła i położyłam się na podłodze. Nie wygodnie. I to bardzo. Na rano nie będę mogła ruszyć ani ręką, ani nogą, ani niczym innym. Trudno. Zwinęłam się w kłębek i zamknęłam oczy.
- Chodź do mnie - usłyszałam po pięciu minutach głos Horana. Zastanowiłam się czy to do mnie, czy mówi przez sen, ale kiedy powiedział to drugi raz, podniosłam się. Nie spał. Siedział na łóżku i trzymał w dłoni kołdrę. Rozejrzałam się wokół siebie jakby chcąc sprawdzić czy na pewno mówi do mnie, a kiedy nikogo innego nie zauważyłam, wiedziałam, że to było do mnie. Wstałam i podeszłam do niego. Odsunął kołdrę i sam również przesunął się w bok. Szybko położyłam się koło niego.
- Dobranoc - mruknął i przyciągnął mnie bardziej do siebie. Chciałam zaprotestować, ale przypomniałam sobie, że będę musiała spać na podłodze.
- Dobranoc - powiedziałam cicho i się do niego przytuliłam. Cmoknął mnie w głowę, a po chwili odpłynęłam...





No heja! Rozdział 25 już jest. Podoba się? Mam nadzieję. Długi jest, nie? 
A teraz tak jak mówiłam coś ode mnie. Bardzo ważne.
Po pierwsze - jak wiadomo za 35 dni wakacje (tak sądzę, że nie macie kalendarzy w domu i tego nie wiedzieliście xD) i muszę wam powiedzieć że do wakacji pojawi się jeszcze około 10 rozdziałów, a później zawieszam bloga. Nie na długo, bo tylko do połowy sierpnia.  Powód? Wyjeżdżam na wakacje za granicę i nie będę tam miała kiedy napisać rozdziału. Ale to jeszcze napiszę przed samym wyjazdem oddzielną notkę.

Po drugie - jak wrócę mam zamiar zacząć prowadzić innego bloga, ale nie sama. Chciałabym abyście przez ten czas pomyślały czy może chciałybyście robić to ze mną i potem dały mi znać. Bo samej nie chcę już pisać. A pomysł mam i już stworzyłam blog i jest na nim fabuła i bohaterowie. Niedługo pojawi się prolog i rzecz w tym aby ktoś pisał rozdziały razem ze mną. Więc pomyślcie i kiedy przyjdzie czas dacie mi znać. Link --> http://together-more-1d.blogspot.com/.

Po trzecie - PROSZĘ ABY KAŻDY KTO CZYTA TEGO BLOGA SKOMENTOWAŁ TEN ROZDZIAŁ. Chciałabym wiedzieć ile was jest. I czy wam się to wszystko podoba. Wystarczy, że napiszecie ''podoba mi się / nie podoba mi się''. Oczywiście miło się czyta długie komentarze, ale nie musicie. Po prostu KAŻDY KOMENTUJE. 
+ Jak pewnie zauważyliście (lub nie) dodałam ankietę. Chciałabym abyście zagłosowali w niej. 'Z kim ma być Stella'. Ponieważ sama nie umiem dokonać wyboru.
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam i dotarliście do końca. Kolejny rozdział pojawi się 28 maja. 
Violette xoxo

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 24 ,,Nie mam dziewczyny...''

- Drodzy państwo, prosimy o spokój. Sytuacja została opanowana i za kilka godzin wylądujemy na wyspie - powiadomiła stewardesa przez mikrofon. Odetchnęłam z ulgą i lekko się uśmiechnęłam.
- Dzięki Bogu, wszystko okej! - krzyknął ktoś z tyłu. Tak, mamy wielkie szczęście, że pilot opanował sytuację. Gdyby nie on, pewnie teraz wszyscy leżelibyśmy martwi na ziemi.
- Wybaczysz Louisowi? - spytała przyjaciółka. Popatrzyłam na nią zdziwiona i pokiwałam głową. Wybaczyłam mu, ale muszę mieć pewność, że mnie nie zdradził. W tym samy momencie poczułam wibrację w ręce i spojrzałam na telefon. Sms od Larrisy. Jeśli to kolejne zdjęcie to zaraz skoczę z tego samolotu. Wzięłam kilka głębokich oddechów i otworzyłam wiadomość.
,,Dałaś się nabrać. Cieszę się, że rozbiłam twój związek... Jesteś naiwna. Pozdrowienia siostrzyczko i udanej wycieczki xx''
Czytałam tą wiadomość trzeci raz i nadal nie docierała do mnie jej treść. Że to był żart? Głupi. Ale ja naiwna uwierzyłam! Nie spojrzę teraz nawet Louisowi w oczy. Może Madi myśli, że rzucę mu się w ramionami i wycałuję, ale ja taka nie jestem. To nie on mnie zranił tylko ja siebie. Sama siebie.
- Co to? - spytała brunetka i wyrwała mi telefon z ręki. Chciałam jej go odebrać, ale ona zdążyła przeczytać treść wiadomości. Gdy skończyła czytać, uśmiechnęła się szeroko i oddała mi moją własność. Podziękowałam uśmiechem i zablokowałam klawiaturę.
- Co ty tu jeszcze robisz? Leć do Louisa! Szybko! - pogoniła mnie przyjaciółka. Pokręciłam głową.
- Nie mogę. Nie pokarzę mu się na oczy. On mnie nie zdradził, a ja głupia mu nie uwierzyłam. - sapnęłam i oparłam się o siedzenie. Jeszcze tylko 3 godziny lotu.
- Jak uważasz - mruknęła.
***
- Stella wstawaj. Wylądowaliśmy - obudził mnie głos przyjaciółki. Otworzyłam oczy. Rzeczywiście. Prawie nikogo nie było już w samolocie. Wstałam i się rozciągnęłam. Po chwili razem z Madi stałam na zewnątrz. Ciepłe powietrze, słońce, plaża i szum wody. Czego chcieć więcej? No tak. Szczęścia.
- Ale tu pięknie - powiedział Zayn, który właśnie objął Madi ramieniem.
- Taa, rzeczywiście - mruknęłam pod nosem.
- Jaki numer ma nasz domek? - spytał Harry. Właśnie chciałam zadać to samo pytanie.
- 69 - powiedziała uśmiechnięta brunetka. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam na poszukiwania. Z tego co mi wiadomo walizki będą dostarczone do domków. Czułam jak piasek wpada mi do trampek. Mogłam założyć krótkie spodenki, a nie długie. Teraz mi gorąco. Weszłam na pomost przy którym stały budyneczki z drewna. Mijałam kolejne domki. 65, 66, 67, 68 i 69. Przyjrzałam się mu lepiej i zdałam sobie sprawę, że nie mam kluczyka czy karty. Nasza chatka znajdowałam się prawie na samym końcu w lewym 'skrzydle'. Z zewnątrz wygląda ładnie, ciekawe jak w środku.
Dobrze, że przy pomoście jest jakaś poręcz inaczej każdy lądował by w wodzie.
- Czekasz na coś? - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam uroczego chłopaka. Na oko 25 lat. Stał ubrany tylko w spodenki.
- Yyy...Tak. Na przyjaciół - ocknęłam się. Był naprawdę przystojny.
- Wakacje z przyjaciółmi?
- Z całą klasą - uśmiechnęłam się.
- Rozumiem.
- A ty pewnie jesteś tu z dziewczyną?
- Nie mam dziewczyny. - powiedział i ukazał rząd bielusieńkich zębów. Zdziwiłam się, ponieważ jak taki przystojny chłopak może nie mieć dziewczyny?
- Dziwnee - rzuciłam.
- Ale ty za to pewnie masz chłopaka? - spytał i poruszył zabawnie brwiami. Zaśmiałam się lekko, ale po chwili posmutniałam. Nie wiem co mu odpowiedzieć.
- Nie wiem. Masz tu gdzieś domek? - wzruszyłam ramionami i zmieniłam temat.
- Tak, ten - powiedział i wskazał domek na przeciwko.
- O to będziemy blisko mieszkali - uśmiechnęłam się.
- Miło. Zobaczymy się później? Kumple na mnie czekają - spytał. Kiwnęłam lekko głową i po chwili zostałam sama. Rozglądałam się dookoła i podziwiałam piękne widoki. Ciekawe kiedy reszta tu przylezie. Teraz to ja nawet nie wiem gdzie oni są.
- Tu jesteś! - usłyszałam znajomy głos, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam Madi. Zayn, Harry, Louis, Niall i Liam stali za nią. Machnęłam ręką w ich stronę, a po chwili wszyscy stali obok mnie.
- Chodźmy do domku! - krzyknął uradowany Harry. Po jakiś 5 minutach weszłam jako ostatnia do domku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i prawie zawału dostałam. Stało tam tylko pięć łóżek! I trzy z nich były tylko dla jednej osoby! A do tego były tylko jedne drzwi. Zgaduję, że prowadzące do łazienki.
- Co to do cholery jasnej ma być? - warknęłam zła i założyłam ręce na piersi.
- Ymm...Nasz domek? - odpowiedział pytaniem blondyn i się zaśmiał.
- Och zamknij się - rzuciłam od niechcenia i usiadłam na jedne z łóżek. Ciekawe jak oni to podzielą. Ale nie obchodzi mnie to. Ja śpię sama i koniec.
- No więc wymyśliłam jak będziemy spać - głos zabrała Madi. Popatrzyłam na nią spod byka. Ja.Śpię.Sama.
- Słuchamy cię - powiedział wrednie blondyn.
- Ja i Zayn na jednym łóżku - zaczęła i wszyscy się zaśmiali, a ona spaliła buraka, ale kontynuowała - Stella z Louisem, a wy sami - skończyła. Wiesz, że cię kiedyś zabiję?
- Okej - wszyscy się zgodzili, tylko nie ja.
- Nie zgadzam się! - krzyknęłam i wstałam. Popatrzyli na mnie jak na wariatkę, a ja zaczęłam myśleć. Mam spać z Louisem. Przecież to nic złego. Chyba.
- Nie masz wyboru - warknął Horan. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, ale zignorowałam jego słowa. Mój wzrok skierowałam na Louisa. Widziałam w jego oczach ból. Muszę odkręcić to co powiedziałam.
- Znaczy, moim zdaniem to Niall i Liam powinni razem spać - poprawiłam i przybiłam sobie mentalnie w czoło.
- Nie, jest okej - uśmiechnął się Zayn. Dobra. Teraz tylko czekam kiedy ta dwójka się zaręczy.
- Jak chcecie - powiedziałam i podeszłam do mojej walizki, która stała na środku pomieszczenia i położyłam ją na dwuosobowym łóżku. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej czarną bokserkę i spódniczkę. [klik] Do tego wybrałam balerinki i skierowałam się z tym do łazienki. Weszłam i się zatrzymałam. [klik] Pomieszczenie było bardzo piękne i można powiedzieć, że romantyczne. Załatwiłam swoje potrzeby i się ubrałam. Wyszłam i rozejrzałam się po pokoju. Był w nim tylko Louis.
- Wszyscy poszli się rozejrzeć, a ja miałem na ciebie zaczekać i miałaś iść tam ze mną - powiedział nieskładnie.
- No okej - zgodziłam się i razem wyszliśmy z domku.
- To twoja karta - powiedział i wręczył mi dany przedmiot. Zamknął domek i ruszyliśmy. Przez pół drogi było cicho, ale nie mogłam znieść tego dłużej. Musiałam przerwać tą krępującą ciszę.
- Louisa ja...




Heeeja! To jest nasz 24 rozdział. Liczę na szczere komentarze i wasze opinie. To bardzo motywuje do dalszego pisania. Tak jak mówiłam jest dzisiaj. Dodaję teraz bo zaczyna się psuć pogoda i burza :c i nie wiem czy później udałoby mi się dodać. DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 10 TYS WEJŚĆ NA BLOGA. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Naprawdę. Kolejny rozdział pojawi się 23 maja. A wraz z nim pewna notka. ZAPRASZAM również  na ''I'm nice when I want to'' http://loveyouandhate.blogspot.com/ oraz na ''Our love will be immortal'' http://hope-tomorrow-1d.blogspot.com/. No to do następnego. 
Violette xoxo

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 23 ,,Tęsknię kochanie...''

- No bo...my i oni...będziemy razem w pokoju. - wybełkotała. Otworzyłam szerzej oczy, a usta miałam szeroko otwarte. Co ona właśnie powiedziała? Próbowałam przyswoić sobie jej słowa do głowy, ale nic z tych słów nie chciało mi wejść do głowy. W ogóle. Jakby to co usłyszałam rozpłynęło się w powietrzu. 
- Że co proszę?! - krzyknęłam kiedy dotarło do mnie co właśnie powiedziała. Trochę czasu mi to zajęło.
- No jakoś tak wyszło. - jęknęła bezradnie. 
- Jakoś tak wyszło? Jakoś tak wyszło?! Wolałabym spać z niedźwiedziami, a nie z tym idiotą! - krzyczała. W tej chwili miałam w dupie, że jestem na lotnisku i wszyscy na mnie patrzą. Jestem zła i będę się tą złością dzielić ze światem. 
- Spokojnie Stella. To tylko dwa tygodnie z nimi. A przecież nie musisz z nimi nawet rozmawiać. - powiedział Harry i mnie przytulił od tyłu. Widziałam smutne spojrzenie Louisa i aż zachciało mi się płakać. Kocham go, to pewne. Ale wciąż ta zdrada siedzi w mojej głowie.
- Dobra. - warknęłam i się od niego odsunęłam. Nie mogę patrzeć na smutnego Louisa. Nie wytrzymam dłużej. Nie dam rady.
- Wszystkich uczniów zapraszam do wejścia numer 3 - usłyszałam krzyk nauczycielki. Cała moja klasa i kilkoro innych uczniów skierowaliśmy się do wejścia numer 3. Stała tam ochrona i inni ludzi. I oczywiście nasi opiekunowie. Sprawdzili wszystkim dowody i paszporty i mogliśmy wchodzić do samolotu. Ja weszłam jako ostatnia. Stanęłam na środku i miałam wielki dylemat. Wolne miejsce było obok Harrego i 
obok Louisa. I obok Nialla, ale jego nie brałam pod uwagę. Nie myśląc długo usiadłam obok loczka. Wiem, że to boli Louisa. Ale mnie również.
- Jak tam? - spytał Harry. Wzruszyłam ramionami i włożyłam słuchawki w uszy. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. 
I can be tough
I can be strong
But with you, it's not like that at all
There's a girl
That gives a shit
Behind this wall
You just walk trough it
Czuję pierwsze łzy w oczach. Te słowa tak idealnie mnie opisują. Jestem twarda i silna, ale kiedy jestem z tobą jestem inna. Staję się wrażliwa. To ty mnie niszczysz. To ty mnie zmieniasz.
And I remember all those crazy things you said
You left them running trough my head
You're always there
You're everywhere
But right now I wish you were here
Kolejne łzy lecą mi po policzkach. Nawet nie próbuję ich zatrzymać. Zawsze mówiłeś różne rzeczy, które pamiętam do teraz. Nawet przed tym jak zaczęliśmy się tak dobrze przyjaźnić, zawsze potrafiłeś mnie rozśmieszyć. Żałuję tego co się stało. I teraz rozumiem jaką głupotę popełniłam nie wierząc ci. 
All those crazy things we did
Didn't think about it just went with it
You're always there
You're everywhere
But right now I wish you were here
Ryczę. Już nie płaczę tylko ryczę. Nie zwracam uwagi na śpiącego Harrego ani na innych. Liczysz się tylko ty i ta piosenka. Pamiętam te wszystkie szalone rzeczy. Ucieczki z lekcji. Szalone imprezy. Zabawa do białego rana. Dużo alkoholu. W końcu wyznałeś, że jesteś we mnie zakochany. To był najlepszy moment w moim życiu. Nigdy go nie zapomnę.
Damn, damn, damn
What I'd do to have you
Here, here, here
I wish you were here
Damn, damn, damn
What I'd do to have you
Near, near, near
I wish you were here
Oglądam się za siebie. Patrzysz na mnie pustym wzrokiem. To mnie zabija. Nie chcę żebyś mnie nienawidził. Ja cię kocham. Chciałabym siedzieć teraz obok ciebie i się do ciebie tulić. Moje miejsce jest przy tobie. Ty jedyny się dla mnie liczysz. Może i nie byliśmy ze sobą bardzo długo, bo tylko miesiąc lub dwa, ale przywiązałam się do ciebie. I nie wiem czemu ci nie uwierzyłam.
I love the way you are
It's who I am
Don't have to try hard
We always say
Say like it is
And the truth
Is that I really miss
Zamykam oczy i pogrążam się w przemyśleniach. Dlaczego ja zawsze jestem taka głupia? Dlaczego muszę niszczyć wszystko na czym mi zależy? Tak. Zależy mi na tobie. Cholernie mi na tobie zależy i nie odpuszczę. Może pomyślisz teraz, że jestem wariatką, ale jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. To ty dałeś mi motywację do życia. To dzięki tobie miałam ochotę wstać z łóżka i przeżyć kolejny dzień. Nie daję rady sama. Gubię się w tej całej grze zwanej życiem. To bardzo trudne. Jesteś mi bardzo potrzebny do życia. Nie wiem czemu zdałam sobie sprawę z tego tak późno, ale lepiej późno niż wcale, nie? Często cię denerwowałam, ale taka jestem. Nie chciałeś mnie zmieniać. Kochałeś mnie taką jaką jestem. Nie wiem czy dalej mnie kochasz, ale chcę abyś wiedział, że ja tak i nigdy nie przestanę. 
No, I don't wanna let go
I just wanna let you know
That I never wanna let go
Let go, let go, let go...
Tak przyznaję, jestem słaba. Nigdy nie byłam silna. Udawałam przed wszystkimi, że tak jest aby nie wyjść na szarą myszkę bojącą się życia, a tak naprawdę nic o nim nie wiem. Od zawsze czułam, że nie daję sobie rady, ale nie miałam powodów aby tak myśleć, a tym bardziej mówić. Teraz mogę to wykrzyczeć. Jestem słaba. Ale jedno wiem na pewno. Jeśli kocham to na serio. Może i sama nie daję rady, ale jesteś ty i dzięki tobie mogę podbić świat. Razem możemy wszystko. Tęsknię kochanie.
- Stella? - przerwał mi czyjś głos. Otworzyłam spuchnięte oczy i zobaczyłam twarz przyjaciółki. Harrego obok mnie nie było. Pewnie zamienili się miejscami. 
- Co się stało? - spytała. 
- Nie daję rady - szepnęłam i ją przytuliłam. - Chciałabym być silna, niezależna, móc zrobić wszystko co zechcę, ale mi się to nie uda. A wiesz dlaczego? Bo jestem sama - dodałam i znów się rozpłakałam. Przytuliła mnie mocno i szeptała uspokajające słowa do ucha. Powoli się uspokajałam, ale nie na tyle aby normalnie mówić. 
- Spokojnie. - powiedziała i się odsunęła. Spojrzałam za nią i napotkałam rozbawiony wzrok Horana. Nawet nie miałam siły mu nic powiedzieć, a tym bardziej coś zrobić. Wzruszyłam tylko ramionami i spuściłam głowę. 
- Nie jesteś sama. Masz mnie, Harrego, Zayna i masz Louisa. On cię naprawdę kocha. - powiedziała. Nie odpowiedziałam nic. Ostatnie co usłyszałam to krzyk pasażerów i głos stewardesy mówiący, że spadamy... 




No witajcie. Więc to jest rozdział 23. Miał pojawić się w sobotę, ale napisałam i chciałam wstawić. Smutno mi. Pisałam go i płakałam. Nie wiem ale po prostu jakoś wzięło mnie aby napisać takiego smutasa. Jeśli to w ogóle jest smutas. Nie było takiego czegoś w planach, ale moim zdaniem wyszło zaje***cie. Kolejny rozdział jest już w połowie napisany więc pojawi się w sobotę. Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział. Komentujcie i obserwujcie. :*
Kocham was i pozdrawiam,
Violette xoxo

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 22 ,,Naprawdę cię nie zdradziłem...''

**oczami Stelli**
Ostatnie co pamiętam to Louisa w salonie, mój zamiar powrotu do pokoju, upadek i ręce Harrego mnie łapiące. Następnie tylko ciemność. Nie mam pojęcia co się stało. Nie jestem też pewna czy ja w ogóle żyję. Jeśli nie, to bardzo dobrze. Życie jest do dupy. A zwłaszcza moje. Wiem, że próba samobójcza, to najgorsza rzecz jaka mogła mi przyjść do głowy, ale ja nie widziałam innej opcji. 
Po jakimś czasie poczułam ogarniający mnie chłód. Powoli otwierałam oczy. Kiedy byłam już w stanie zobaczyć wszystko wokół, zamknęłam oczy z powrotem. Dlaczego on tu siedzi? 
- Idź sobie - szepnęłam nie patrząc na Louisa. Nie chciałam go tu widzieć. 
- Nigdzie nie idę. - odpowiedział i usiadł obok mnie na łóżku. Złapał moją dłoń, ale ja ją wyrwałam. Nie chciałam aby mnie dotykał. Brzydziłam się nim. - Stella daj mi to wytłumaczyć - dodał.
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. Zdradziłeś mnie. Z nią. Jak mogłeś? Nie wystarczałam ci? Rozumiem, że jeszcze się nie kochaliśmy, ale przecież nie to jest najważniejsze prawda? Chociaż dla ciebie pewnie tak - powiedziałam i usiadłam. Spojrzałam na niego i od razu zachciało mi się płakać. Jestem strasznie słaba psychicznie. Nie znoszę tego. Co on ze mną zrobił? Jeszcze niedawno byłam twardą, niezależną tancerką, a teraz? Płaczę cały czas. To jest nie do zniesienia.
- Ale rzecz w tym, że ja cię nie zdradziłem. Nie mógłbym.
- Mówiłeś, że mnie kochasz. Czemu kłamałeś? - spytałam nie zwracając uwagi na jego słowa.
- Nie kłamałem. Kocham cię najbardziej na świecie i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Stella, dlaczego tego nie rozumiesz? - spytał i złapał mnie za dłonie.
- Jak wytłumaczysz to zdjęcie? - chciałam pokazać mu telefon, ale gdy spojrzałam na ścianę, przypomniałam sobie, że go zniszczyłam.
- Jakie zdjęcie?
- Oh...Przestań kłamać. Dostałam zdjęcie od Larrisy. Byłeś na nim ty i ona. 
- Ale ja się z nią widziałem nawet! Skąd wiesz, że to ja?
- Była tam jej twarz i twoje ciało. Twoje tatuaże.
- Ale.Ja.Cię.Nie.Zdradziłem! Uwierz mi.
- Chciałabym ci wierzyć - powiedziałam i wyrwałam swoje ręce z jego uścisku.
- Proszę Stella, zaufaj mi - błagał. Kiedy tak na niego patrzyłam nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Nie wytrzymałam dłużej. Z bezsilności upadłam na podłogę i schowałam twarz we włosach i znów zaczęłam płakać. Nie daję rady. To dla mnie za dużo. Za dużo. Po chwili poczułam ciepłe ramiona, które mnie do siebie przyciągają. Wiedziałam, że to Lou. Nie miałam siły się opierać wiec go po prostu przytuliłam i płakałam w jego ramiona. Chłopak cały czas szeptał mi do ucha 'przepraszam' i głaskał mnie po głowie. Po jakimś czasie się uspokoiłam. 
- Wybacz mi. Ja naprawdę cię nie zdradziłem i nigdy tego nie zrobię. Proszę...
- Nie wiem. Muszę pomyśleć - odpowiedziałam i wstałam. Wytarłam mokre od łez oczy i poprawiłam spodenki, które mi spadały.
- Dobrze. Ale pamiętaj, że cię kocham - powiedział i chciał mnie pocałować. Odsunęłam się od niego, chociaż było to dla mnie bardzo trudne. Widziałam ból w jego oczach, ale nie powiedziałam nic. Ja też go kocham, ale muszę to przemyśleć. Chłopak wyszedł, a ja usiadłam na łóżku. Może serio Larrisa tylko się nabijała? Może przerobiła te zdjęcia? Spojrzałam na zegarek stojący na komodzie i aż się przestraszyłam. Już 23! Przecież ja za parę godzin wylatuję na Bora Bora! A nawet nie jestem spakowana! Szybko podeszłam do szafy, z której wyjęłam walizkę i zaczęłam chować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy skończyłam zeszłam na dół. W salonie siedział Brad i tata. 
- Madi tu była. Powiedziała, że zajedzie po ciebie rano z chłopakami - powiedział tata, a ja skinęłam głową. Nie mam telefonu więc nie mam jak się z nią skontaktować. 
- Tato... - przeciągnęłam i usiadłam obok rodzica. Spojrzał na mnie, a następnie wrócił wzrokiem do telewizora. - Bo zepsułam telefon i przydałby mi się nowy - dodałam i zauważyłam jak tata się uśmiecha.
- Wiedziałem. Dlatego kupiłem ci nowy. Proszę - powiedział i wręczył mi nowiutkiego iPhone'a. Uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam mu na szyję.
- Dziękuję - powiedziałam.
Posiedziałam tam trochę i poszłam na górę. Szybko zasnęłam z natłoku wrażeń. Jutro o 5 będą tu po mnie chłopaki i Madi. I będzie tam Lou. Mam nadzieję, że jakoś to zniosę. Ogólnie to sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim.
***
- Wstawaj Stella, Madi już jest - usłyszałam głos nad sobą. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tatę. Dłońmi przetarłam twarz i wstałam. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy [klik] i pomalowałam tuszem. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekała na mnie przyjaciółka i chłopaki. Louis siedział ze spuszczoną głową i chyba intensywnie o czymś myślał. Przywitałam się ze wszystkimi i wyszliśmy. Przed domem stał czarny van. Kto nim kierował? Zayn? Nawet nie wiedziałam, że ona ma prawko...
- Jedziemy od razu na lotnisko - powiadomił Harry. Przytaknęłam i oparłam się o szybę. Cały czas myślałam o Louisie. Wybaczyć mu? Ale co mam mu wybaczać, jeśli z tego co twierdzi, to w ogóle mnie nie zdradził? Pogubiłam się. Obok mnie siedziała Madi, a obok niej Louis. Przede mną miejsce zajmował Harry, a kierował Zayn. Po około 20 minutach parkowaliśmy pod lotniskiem. Podobno samochód ma zabrać jakiś znajomy Zayna. A zdążyłam się dowiedzieć od przyjaciółki, że ona i Zayn się całowali. To taka super wiadomość! Wiedziałam od jakiegoś czasu, że ta dwójka coś do siebie czuje, ale się nie przyznawali. Mam nadzieje, że chociaż im się poszczęści. Mają moje błogosławieństwo.
- Idziesz? - usłyszałam głos Madi. Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymałam i zaczęłam myśleć. Myślenie mi szkodzi. Zdecydowanie.
- Tak już - odpowiedziałam zakłopotana. Doszliśmy na miejsce zbiórki. Stali tam już wszyscy uczniowie którzy lecą na Bora Bora. Podobno mamy własny samolot. Fajnie.
- Siema! - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla i Liama. Westchnęłam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że oni również lecą.
- Spierdalać - warknęłam zła i się odwróciłam.
- Może troszkę ładniej? - spytała nauczycielka. Pani Gilbert. Nienawidzę jej. Prychnęłam cicho pod nosem, ale już się nie odezwałam. To, że płakałam w domu nie znaczy, że poza nim również będę taka delikatna. A już na pewno nie w stosunku do Horana.
- A czy wiesz, że będziemy się widzieć przez kolejne dwa tygodnie? - spytał blondyn. W ogóle zapomniałam, że za mną stoi. Tak wiem, że jedziemy na tą samą wycieczkę, w tym samym czasie, ale to nie oznacza, że będę z nim przebywać. Co to, to nie.
- Taa jeszcze czego - prychnęłam i założyłam ręce na piersi. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która uciekała wzrokiem. Coś jest nie tak. A ja nie wiem co...
- Madi ci nie powiedziała? - spytała, a ja popatrzyłam zdezorientowana to na przyjaciółkę to na blondyna. O co mu chodzi? Czego mi nie powiedziała?
- Wybacz Stella, nie było kiedy. Wiesz sama jak było ostatnio - powiedziała brunetka, ale ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Nawet się nie domyślałam. Wiem, głupia jestem.
- Ale o co chodzi do cholery? - spytałam podirytowana.
- No bo...my i oni....







Witam was kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że wam się podoba. I mam nadzieję, że mnie nie schłostacie, za jednodniowe opóźnienie. Wiem, wiem. Krótki. Ale niestety nie dałam rady więcej napisać. Za to kolejny będzie dłuższy. Pojawi się 17 maja i bardzo możliwe że to będą dwa rozdziały na raz . Oczywiście nie obiecuję tylko mówię jak może być. :)
Komentujcie, oceniajcie czy się podoba :D
Violette xoxo

środa, 7 maja 2014

Rozdział 21 ,,Ja nie jestem zakochany, o nie...''

- Harry? - spytał...Brad, który właśnie wszedł do pokoju. Popatrzyłem na niego lekko zdziwiony i odrobinę przestraszony.
- Yyy...tak - odpowiedziałem i położyłem palec na ustach uciszając chłopaka. Zrozumiał mój gest i zamilkł. Gestem dłoni wskazałem na dziewczynę leżącą obok mnie próbując powiedzieć mu, że czekam aż zaśnie. Brunet stał w drzwiach i mi się przyglądał. Po jakichś pięciu minutach usłyszałem ciche pochrapywanie blondynki, co oznaczało, że śpi. Powoli i bardzo cicho wyślizgnąłem się z jej objęć i wstałem. Przykryłem ją kołdrą i się odsunąłem. Razem z jej bratem wyszedłem z pokoju i oparłem się o ścianę.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę łazienki. Chłopak podążał za mną, ale nic nie mówił.
- Długa historia - powiedziałem kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu. Podszedłem do wanny, która była w czerwonych plamkach. Wziąłem gąbkę i zacząłem je zmywać.
- Opowiadaj póki nie ma rodziców - powiedział ostro i usiadł na podłodze za mną. Westchnąłem głośno, ale postanowiłem mu powiedzieć. W końcu to jej brat.
- Dostałem sms-a od Louisa, że Stella nie chce go wpuścić do domu więc przyszedłem tutaj. Drzwi na dole były otwarte więc wszedłem. Wszędzie było cicho i się przestraszyłem. Zacząłem jej wszędzie szukać, aż w końcu wszedłem tutaj. Leżała w wannie, nieprzytomna, na pralce leżał spalony papieros, a woda była czerwona. Wystraszyłem się. Bardzo. Szybko ją wyciągnąłem i zaniosłem do pokoju. Okazało się, że chciała podciąć sobie żyły. Na szczęście jej rany nie są tak głębokie więc teraz śpi. A później przyszedłeś ty - opowiadałem czyszcząc wannę. Chłopak siedział i słuchał w ciszy i spokoju.
- A wiesz czemu to zrobiła? - spytał po chwili zastanowienia. Pewnie przetwarzał sobie moje słowa w głowie. Skinąłem lekko głową i spłukałem czystą już wannę, wodą.
- Powiedziała, że Louis ją zdradził. Z Larrisą - szepnąłem.
- Jaki chuj! - krzyknął i wstał. Zaśmiałem się na jego słowa, w końcu miał rację, ale szybko się opanowałem.
- Nie krzycz! Dopiero co zasnęła. Nie chcę aby coś więcej sobie zrobiła i przeczuwam, że ty też nie - warknąłem. Pokiwał głową i opadł z powrotem na podłogę.
- Nie rozumiem czemu to zrobił... Przecież ostatnio mówił, że ją tak bardzo kocha, nigdy jej nie zdradzi, że jest jego całym światem i zrobiły dla niej wszystko. A teraz co? Odmieniło mu się? - szeptał jakby sam do siebie. Umyłem dłonie i usiadłem obok niego.
- Nie wiem czemu, ale wiem, że Stella jest zraniona.
- Pomożemy jej. Przecież nie można jej zostawić z tym samej - uśmiechnął się lekko. Zgodziłem się z nim i razem wstaliśmy. Wyszliśmy z łazienki i chłopak zszedł na dół, a ja jeszcze raz zajrzałem do dziewczyny. Spała spokojnie.
***
- Zadzwoń do niego - powiedział Brad kiedy we dwójkę siedzieliśmy w salonie i rozmyślaliśmy.
- Co? Po co?
- Musi mieć jakieś wytłumaczenie na to. Może nie wiemy wszystkiego? Może to nie prawda?
- Dobra. - warknąłem zły. Może młody ma rację. Może nie wiemy wszystkiego... Może.
Wstałem i poszedłem do kuchni. Oparłem się o blat i wyciągnąłem telefon z kieszenie. Wybrałem numer Louisa i czekałem. Po chwili odebrał.

- Zbieraj dupę w kroki i przychodź do Stelli. - warknąłem zły.
- Ale co się stało? 
- Nie pytaj. Widzę cię tu za 15 minut.

Powiedziałem i się rozłączyłem. Wróciłem do salonu i usiadłem z powrotem na kanapie.
- Niedługo będzie - powiedziałem i zamknąłem oczy. Jeśli okaże się, że to prawda to go zabiję. Dosłownie. Przecież Stella, mimo swojej maski odważnej i niezależnej, kryje swoją prawdziwą twarz. Ona tak na prawdę jest delikatna i łatwo ją zranić. Już to zauważyłem. 
- Dobra - odpowiedział. Siedzieliśmy w ciszy, każdy pogrążony w własnych myślach. Nie wiem czemu, ale naprawdę martwię się o Stellę. Może dlatego że ci się podoba? podpowiada mi cicho głosik w głowie. Tak to prawda, bardzo mi się podoba. Jej oczy, usta, figura, uśmiech, humor, talent, wszystko po prostu. Ale ja nie jestem zakochany, o nie...
- Louis już jest - z rozmyślań wyrwał mnie głos Brada. Skinąłem głową i wstałem. Razem z chłopakiem przeszliśmy do przedpokoju, a następnie do drzwi, za którymi stał Louis. Wszedł, a ja od razu złapałem go za ramiona. Spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja od razu się opamiętałem. Przecież to mój przyjaciel. 
- O co chodzi? - spytał, a ja go puściłem. Całą trójką przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Na początku panowała cisza, ale postanowiłem ją przerwać.
- Zdradziłeś Stellę? - spytałem i podniosłem na niego wzrok.
- Co?! Nie! - krzyknął i wstał.
- Spokojnie. Ciszej, bo ona śpi - uspokoiłem go gestem dłoni.
- Kto tak powiedział? - spytał trochę ciszej i usiadł.
- Ona - odpowiedziałem. 
- Dlaczego? Przecież nigdy bym jej nie zdradził...
- Powiedziała, że zrobiłeś to z Larrisą.
- Że co? Nigdy! 
- Okej, okej. Ale ona tak mówi - powiedziałem i wstałem słysząc kroki za sobą. Spojrzałem na blondynkę, która stała na schodach, obejmując się ramionami i patrzyła tępym wzrokiem na jej chłopaka? Może byłego... 
- Co on tu robi? - szepnęła w moją stronę. Zakłopotany spuściłem wzrok i nie odpowiedziałem.
- Spokojnie Stella - odpowiedział za mnie Brad.
- Zadałam pytanie, co on tu robi?! - tym razem krzyknęła. Drygnąłem lekko, ale po chwili do niej podeszłem i złapałem za rękę, z zamiarem zaprowadzenia jej na kanapę. Niestety mi się to nie udało, gdyż strzepnęła moje dłonie i szybko się odsunęła.
- Ja go zaprosiłem - powiedział cicho Brad.
- Po co? - spytała spokojniej. Widziałem jak zaciska pięści i powstrzymuje się przed krzykiem. Bandaż, którym owinąłem jej rękę, był cały czerwony. Spojrzałem na Louisa, który patrzył strachliwym wzrokiem na ciało dziewczyny. Wiedziałem, że się domyśla, co sobie zrobiła. A Louis tego nie znosił. Nie lubił jak ktoś się ciął. A teraz to przez niego. Przecież on jest zrozpaczony. Widzę to...
- Musicie sobie coś wyjaśnić - powiedziałem teraz ja. Jedyne co w tej chwili byłem w stanie zobaczyć to czubki swoich butów. Nie mogłem spojrzeć jej w oczy. Nie teraz.
- Miło było, ale się skończyło. Wybacz - powiedziała i się odwróciła. Chyba zamierzała wejść po schodach. Niestety straciła równowagę i upadła....






JOOOŁ.... No więc tak. Za ten rozdział dziękujcie mojej nauczycielce z polaka, która wyrzuciła mnie z klasy na lekcji i jako, że się nudziłam zaczęłam pisać rozdział w zeszycie więc jest... Więc...wielkie dzięki pani Ewo... A co do treści...Podoba się? Nic się w nim takiego nie dzieje, więc nuuuda. Ale i tak komentujcie.. :D Jak pewnie zauważyliście, jest nowy szablon. I on już zostanie. Wykonała go dla mnie Nancy z Graphic Poison. Podoba się? Rozdział krótki tak jak pisałam wcześniej. Kolejny pojawi się 11 maja. :] 
Pozdrawiam, Violette xoxo

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 20 ,,Czemu jestem goła?''

Zignorowałam go i szybko pobiegłam do kuchni. Chwyciłam w swoje dłonie szklankę i nalałam do niej wody. Wypiłam ją i się trochę uspokoiłam. Wzięłam kilka głębokich wdechów i poszłam do siebie do pokoju. Po jakimś czasie pukanie i walenie ustało, więc Louis sobie poszedł. Gdy położyłam się na łóżku znów zaczęłam płakać. Dlaczego to ja mam tak pod górkę? Dlaczego zawsze jest coś co mnie niszczy? Dlaczego? Usłyszałam jak mój telefon dzwoni więc wzięłam go w dłonie. Jedną ręką przetarłam oczy z łez, a drugą odblokowałam klawiaturę. Louis dzwoni. Rozłączyłam się szybko i nie myśląc co robię, rzuciłam telefon o ścianę, a on rozprysł się na kilka części. Dało mi to trochę ulgi, ale nie na tyle bym mogła spokojnie funkcjonować. Wstałam i podeszłam do mojej torby.
Wyjęłam z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Z tym poszłam do łazienki i położyłam to na pralce. Odkręciłam kran w wannie i czekałam aż będzie pełna. Zdjęłam ubrania i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Odpaliłam sobie jednego papierosa i wsadziłam między usta zaciągając się porządnie dymem. Zakręciłam wodę, a moje oczy powędrowały w kierunku noża stołowego. Nie wiem co on tu robił, ale w bardzo mi się przyda. Zgasiłam papierosa o kafelki obok wanny i położyłam go na pralce. Wzięłam w swoje dłonie nóż i chwilę się zastanowiłam. Zrobić to...czy nie? Nie mam nic do stracenia. I tak mam posrane życie, więc mogę mieć bardziej. Ja nie widzę problemu. Nie rozmyślając dalej zanurzyłam lewą dłoń w wodzie, a w prawej mocniej ścisnęłam narzędzie. Szybko przyłożyłam go do nadgarstka i modliłam się aby nie okazał się tępy. Kiedy przeciął moją skórą i zobaczyłam krew, uśmiechnęłam się sama do siebie. Zaczęłam robić głębsze nacięcia wypełniając wodę krwią. Obraz lekko mi się zamazywał i nie do końca wiedziałam co się dzieje. Znów usłyszałam walenie w drzwi na dole. Zaśmiałam się tylko gorzko i zrobiłam jeden, mocny ruch nożem, a krew zaczęła szybciej spływać. Zaczęłam tracić jakiekolwiek pole widzenia, a nóż wypadł mi z dłoni. Zjechałam trochę niżej zanurzając się w wodzie do samego nosa i zamknęłam oczy. Ostatnie co usłyszałam to krzyki i wołanie mojego imienia zza drzwi. A później była tylko ciemność...

**oczami Harrego**
Dostałem sms-a od Louisa, że Stella nie chce go wpuścić do domu. Na początku się śmiałem, ale później zdałem sobie sprawę, że to nie są żarty. Szybko się ubrałem i wyszedłem z domu.Oby tylko sobie nic nie zrobiła. Nie mam pojęcia co zrobił Louis, ale jeśli w jakikolwiek sposób ją zranił to normalnie urwę mu jaja. Około dziesięć minut później stałem pod drzwiami Stelli. Zacząłem pukać, ale kiedy nikt nie otwierał złapałem za klamkę. O dziwo, drzwi były otwarte. Gdy znalazłem się w środku ogarnęła mnie głęboka cisza. Szybko sprawdzałem kolejne pomieszczenia, ale nigdzie jej nie było. W końcu pomyślałem o łazience. Otworzyłem do niej drzwi i mało brakowało, a stracił bym panowanie nad nogami. Stella leżała prawie cała zanurzona w wodzie i miała zamknięte oczy. Wszystko dookoła niej było we krwi. W kilku krokach pokonałem odległość od drzwi do niej. Może gdyby to była inna sytuacja, napawał bym się widokiem jej nagiego ciała. Ale w tej chwili ona leży przede mną, zupełnie nieprzytomna, a ja nie wiem co mam zrobić.
Chwyciłem w dłonie ręcznik z grzejnika i przewiesiłem go sobie przed ramię. Jak ja mam ją wyjąć?! Co ja mam w ogóle zrobić?! Zacząłem się przez chwilę zastanawiać i wymyśliłem.
Wyjąłem korek z wanny, aby spuścić wodę i szybko poszedłem do jej pokoju, aby rozłożyć ręcznik na łóżku. Kiedy do niej wróciłem wody już nie było. Schyliłem się i podniosłem jej drobniutkie ciało. W dupie miałem, że będę mokry lub brudny. W tej chwili najważniejsza jest ona. Gdy byłem już u niej w pokoju, położyłem ja na łóżku i przykryłem drugim ręcznikiem. Złapałem się za głowę i wziąłem kilka głębokich wdechów. Mój wzrok skierował się w lewą stronę. Na ziemi leżał jej rozwalony telefon. Co się stało? Co Louis jej zrobił? Wyjąłem swój telefon i wystukałem na klawiaturze.
,,Urwę ci jaja i wsadzę ci je do gardła. Hazz xx''
I wysłałem do Louisa. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i usiadłem obok blondynki. Dopiero teraz zauważyłem na jej nadgarstku cięcia. Co ja mam do cholery zrobić?! Wiem. Wstałem i poszedłem znów do łazienki. Na jednej szafce stała apteczka więc wziąłem ją w ręce i wróciłem do pokoju. Wyjąłem z niej bandaż i owinąłem jej rękę. Jak ją obudzić? Może...Poklepałem ją lekko po policzku i nic. Złapałem ją za ramiona i zacząłem nią lekko trząchać. Powtarzałem jej imię w kółku i w kółku.
Po chwili dziewczyna zaczęła kasłać i otwierać oczy. Odetchnąłem z ulgą i przytuliłem ja mocno.
- Co się stało? - szepnęła. Odsunąłem się od niej i poprawiłem włosy.
- To ja powinienem o to spytać. Dlaczego się pocięłaś? Co się stało? Louis coś zrobił?
- Proszę! Nie wypowiadaj jego imienia. Nie chcę go znać.
- Ale co się stało?
- Zdradził mnie! Wiesz z kim?! Z pierdoloną Larrisą! - krzyknęła i wstała.
- Spokojnie. - podniosłem ręce do góry w geście obronnym.
- Czemu jestem goła? - spytała, a ja zachichotałem.
- Bo musiałem cię jakoś wyjąć z wody? - bardziej spytałem niż odpowiedziałem.
- Aha - przeciągnęła każdą literkę. Poprawiła ręcznik i wyszła. Usiadłem na jej łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Dlaczego ona jest taka idealna? I tak bardzo mnie kusi abym się na nią rzucił? Nim się zorientowałem znów stała przede mną w samej piżamie i ze związanymi włosami.
- Zostaniesz ze mną? - szepnęła i wdrapała się na łóżko. Zgodziłem się i położyłem obok niej. Co z tego, że jest dopiero 16? Ważne jest, że ona chce abym został.
- Jak się czujesz? - spytałem kiedy głaskałem ją po głowie. Blondynka mruknęła coś pod nosem i się do mnie przytuliła. Chyba chce spać.
- Dobrze, bo ty tu jesteś - szepnęła i zamknęła oczy. Uśmiechnąłem się lekko i  mocno do siebie przyciągnąłem.
- Będę zawsze kiedy tylko będzie trzeba - powiedziałem i pocałowałem ją w głowę. Usłyszałem trzask drzwi na dole i tupot stóp na schodach. Po chwili drzwi pokoju się otworzyły.
- Harry? - spytał...




Jest już 20 rozdział. Cóż...Muszę wam powiedzieć, że na razie rozdziały nie będą długie, tylko takie jak ten albo troszke dłuższe. Nie będę tłumaczyła czemu bo to denne. Po prostu takie będą. Co jeszcze...KOMENTUJCIE. Kolejny pojawi się prawdopodobnie 5 lub 6 maja. :)
Zapraszam TU I TU oraz na mój blog z zwiastunami --> TU.