Ujrzałam wielki napis "Stella, wyjdziesz za mnie?" Moje oczy od razu się rozszerzyły. Odwróciłam się i spojrzałam na Louisa. Jego twarz wyrażała w tej chwili różne emocje. Smutek, zdenerwowanie, niepewność.
- Lou... - jęknęłam. - Tak, wyjdę za ciebie! - krzyknęłam na całe pomieszczenie i rzuciłam się na mojego chłopaka.
- O boże! Na prawdę?! - krzyknął, nie wierząc w moje słowa.
- Tak, Louis! Na prawdę! - odparłam radośnie, a brunet wpił się w moje usta, a po chwili założył na mój palec pierścionek zaręczynowy.
*rok później*
To już ten dzień. To na prawdę już dzisiaj. To dziś biorę ślub z Louisem.
Stałam przed lustrem w moim pokoju i patrzyłam się na swoje odbicie w lustrze. Miałam na sobie - jak to każda panna młoda - białą sukienkę, a do niej białe szpilki. Sukienka była na grubych ramiączkach, a środek był ozdobiony złotym paskiem. Sukienka była lekko rozkloszowana, aż do moich łydek. W końcu wybiła godzina 11. Ostatni raz patrząc się w lustro, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Czekali tam na mnie już Madi, Grace oraz Brad.
- Wow... Siostra... Wyglądasz... Wow - Brad nie umiał się wysłowić.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego i wraz z dziewczynami wyszliśmy z domu.
Weszliśmy do auta i ruszyliśmy pod kościół. Po kilku minutach znaleźliśmy się już na miejscu.
Przed kościołem stało już sporo ludzi. W tym moi znajomi z grupy tanecznej jak i ze szkoły. Nawet Niall i Liam się pojawili. Wyszłam z auta, co zrobiła też reszta. Od razu ludzie spojrzeli w moją stronę. Uśmiechnęłam się do nich ciepło i ruszyłam z Madi, Grace i Bradem pod kościół.
- Wow, Hill. Muszę przyznać, że wyglądasz nieźle - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla i Liama z uśmieszkami.
- Um.. dzięki Niall - odparłam i zauważyłam, że auto Louisa podjeżdża pod kościół. Jak najszybciej potrafiłam, uciekłam do kościoła wraz z dziewczynami i weszłam do salki. Usiadłam na krześle, przed wielkim lustrem i zaczęłam poprawiać sobie mój makijaż. Stresowałam się jak cholera. To w końcu dziś. Dziś poślubię chłopaka moich marzeń! Nadal nie mogę w to uwierzyć.
*
- Tak bardzo cię kocham - szepnął po raz kolejny Lou kiedy tańczyliśmy wolnego. Wszyscy goście już się rozeszli, a my nadal nie mogliśmy, albo nie chcieliśmy wyjść. Przez cały wieczór i całą noc uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To była najlepsza noc w moim życiu.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Ta noc mogłaby się nigdy nie kończyć. W końcu jestem szczęśliwa. Bez matki, bez Verne, bez Larrisy... Bez wszystkiego. Tylko ja i on.
- Lou... - przeciągnęłam zdając sobie sprawę, że muszę mu coś jeszcze powiedzieć.
- Tak skarbie? - spytał. Boże...Jak ja uwielbiam jak tak do mnie mówi!
- Bo... Ja muszę ci coś jeszcze powiedzieć...
- Co takiego?
- Bo... Ja... Ty... My... Będziemy rodzicami - powiedziałam na jednym tchu i zamknęłam oczy. Wiem, że powinnam mu powiedzieć wcześniej, ale nie miałam odwagi...
- C...Co? - spytał z niedowierzaniem, ale po chwili na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Pokiwałam głową nie będąc zdolna normalnie odpowiedzieć, ale kiedy chłopak mnie podniósł i zaczął się kręcić ze mną dookoła zaczęłam się głośno śmiać.
- Tak strasznie cię kocham...Was kocham - zanucił i postawił mnie na ziemi i po chwili wpił się w moje usta. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie powiedział słowa dzięki którym czułam, że moje życie może być lepsze...
- Zawsze twój
zawsze moja
zawsze my!
OKEJ! Wiem, że nawaliłam jak cholera! Wiem. Po prostu straciłam wenę i pomysły na to opowiadanie. Zdaję sobie sprawę że was zawiodłam i strasznie mi głupio z tego powodu. No ale...trudno! Bardzo przepraszam i mam nadzieję, że chociaż to wam się spodobało. I tak. Kończę to opowiadanie. Mam tylko jedną, wielką prośbę! PROSZĘ ABY KAŻDY KTO TO CZYTA SKOMENTOWAŁ CHOCIAŻ EPILOG. TO BARDZO WIELE DLA MNIE ZNACZY! I jeśli chcecie czytać jeszcze moje wypociny to zapraszam was tu
>> http://madness-ff.blogspot.com/
>> http://change-your-life-1d.blogspot.com/
Ten pierwszy to horror/dramat/romans i mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Ten drugi piszę razem z Marysią i jest o chłopczycy i 1D.
Mam nadzieję, że wpadniecie tam i przeczytacie!
A tutaj taki krótki podgląd do wszystkiego co działo się na tym blogu. No więc...
Od początku jest 25 571 wyświetleń!
Opublikowanych komentarzy jest 308!
Obserwatorów 23!
Rozdziałów 35 + epilog
Mam nadzieję, że to opowiadanie jako tako wam się podobało.
Dziękuję za każde wejście, każdy komentarz, za wszystko!!
Kocham was!
Violette xx
- Lou... - jęknęłam. - Tak, wyjdę za ciebie! - krzyknęłam na całe pomieszczenie i rzuciłam się na mojego chłopaka.
- O boże! Na prawdę?! - krzyknął, nie wierząc w moje słowa.
- Tak, Louis! Na prawdę! - odparłam radośnie, a brunet wpił się w moje usta, a po chwili założył na mój palec pierścionek zaręczynowy.
*rok później*
To już ten dzień. To na prawdę już dzisiaj. To dziś biorę ślub z Louisem.
Stałam przed lustrem w moim pokoju i patrzyłam się na swoje odbicie w lustrze. Miałam na sobie - jak to każda panna młoda - białą sukienkę, a do niej białe szpilki. Sukienka była na grubych ramiączkach, a środek był ozdobiony złotym paskiem. Sukienka była lekko rozkloszowana, aż do moich łydek. W końcu wybiła godzina 11. Ostatni raz patrząc się w lustro, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Czekali tam na mnie już Madi, Grace oraz Brad.
- Wow... Siostra... Wyglądasz... Wow - Brad nie umiał się wysłowić.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego i wraz z dziewczynami wyszliśmy z domu.
Weszliśmy do auta i ruszyliśmy pod kościół. Po kilku minutach znaleźliśmy się już na miejscu.
Przed kościołem stało już sporo ludzi. W tym moi znajomi z grupy tanecznej jak i ze szkoły. Nawet Niall i Liam się pojawili. Wyszłam z auta, co zrobiła też reszta. Od razu ludzie spojrzeli w moją stronę. Uśmiechnęłam się do nich ciepło i ruszyłam z Madi, Grace i Bradem pod kościół.
- Wow, Hill. Muszę przyznać, że wyglądasz nieźle - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla i Liama z uśmieszkami.
- Um.. dzięki Niall - odparłam i zauważyłam, że auto Louisa podjeżdża pod kościół. Jak najszybciej potrafiłam, uciekłam do kościoła wraz z dziewczynami i weszłam do salki. Usiadłam na krześle, przed wielkim lustrem i zaczęłam poprawiać sobie mój makijaż. Stresowałam się jak cholera. To w końcu dziś. Dziś poślubię chłopaka moich marzeń! Nadal nie mogę w to uwierzyć.
*
- Tak bardzo cię kocham - szepnął po raz kolejny Lou kiedy tańczyliśmy wolnego. Wszyscy goście już się rozeszli, a my nadal nie mogliśmy, albo nie chcieliśmy wyjść. Przez cały wieczór i całą noc uśmiech nie schodził z mojej twarzy. To była najlepsza noc w moim życiu.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Ta noc mogłaby się nigdy nie kończyć. W końcu jestem szczęśliwa. Bez matki, bez Verne, bez Larrisy... Bez wszystkiego. Tylko ja i on.
- Lou... - przeciągnęłam zdając sobie sprawę, że muszę mu coś jeszcze powiedzieć.
- Tak skarbie? - spytał. Boże...Jak ja uwielbiam jak tak do mnie mówi!
- Bo... Ja muszę ci coś jeszcze powiedzieć...
- Co takiego?
- Bo... Ja... Ty... My... Będziemy rodzicami - powiedziałam na jednym tchu i zamknęłam oczy. Wiem, że powinnam mu powiedzieć wcześniej, ale nie miałam odwagi...
- C...Co? - spytał z niedowierzaniem, ale po chwili na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Pokiwałam głową nie będąc zdolna normalnie odpowiedzieć, ale kiedy chłopak mnie podniósł i zaczął się kręcić ze mną dookoła zaczęłam się głośno śmiać.
- Tak strasznie cię kocham...Was kocham - zanucił i postawił mnie na ziemi i po chwili wpił się w moje usta. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie powiedział słowa dzięki którym czułam, że moje życie może być lepsze...
- Zawsze twój
zawsze moja
zawsze my!
OKEJ! Wiem, że nawaliłam jak cholera! Wiem. Po prostu straciłam wenę i pomysły na to opowiadanie. Zdaję sobie sprawę że was zawiodłam i strasznie mi głupio z tego powodu. No ale...trudno! Bardzo przepraszam i mam nadzieję, że chociaż to wam się spodobało. I tak. Kończę to opowiadanie. Mam tylko jedną, wielką prośbę! PROSZĘ ABY KAŻDY KTO TO CZYTA SKOMENTOWAŁ CHOCIAŻ EPILOG. TO BARDZO WIELE DLA MNIE ZNACZY! I jeśli chcecie czytać jeszcze moje wypociny to zapraszam was tu
>> http://madness-ff.blogspot.com/
>> http://change-your-life-1d.blogspot.com/
Ten pierwszy to horror/dramat/romans i mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Ten drugi piszę razem z Marysią i jest o chłopczycy i 1D.
Mam nadzieję, że wpadniecie tam i przeczytacie!
A tutaj taki krótki podgląd do wszystkiego co działo się na tym blogu. No więc...
Od początku jest 25 571 wyświetleń!
Opublikowanych komentarzy jest 308!
Obserwatorów 23!
Rozdziałów 35 + epilog
Mam nadzieję, że to opowiadanie jako tako wam się podobało.
Dziękuję za każde wejście, każdy komentarz, za wszystko!!
Kocham was!
Violette xx
No chyba Cię zabiję, że już to skończyłaś! Nie wierzę, że już koniec! Czekałam tyle czasu. I co? Na epilog? No weeeeeź. Możesz pisać dalej. Jak się jej układa, jak sb radzą z dzieckiem, i jakie są ich relacje z Niallem i Liamem, bo to mnie bardzo ciekawi...
OdpowiedzUsuńAle dobra, zrobisz, co zechcesz... Nie naciskam. Kocham ;*
Wiesz...trochę trudno mi to skomentować. Cieszę się, że jest happy end ale masz racje bo trochę widać było, że straciłaś ten pomysł. Ale wiem, że każdy popełnia błędy. Chciałam ci też pogratulować, bo jak na stracenie weny i tak dobrze to na pisałaś. W wolnej chwili wpadnę na Madness. Dziękuje za wszystko!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAwww
OdpowiedzUsuńtakie trochę kiczowate no bo naglę Larissa stała się miła (jeszcze poprzedni rozdział). Tak od razu Louis bierze z nią ślub i po roku będą mieli dziecko. zakończenie bardzo do przewidzenia czyli nudne. nie chcę ci obrażać poprzednie rozdziały były bardzo dobre i zamierzam czytać kontynuacje twojego bloga ale ten rozdział wyszedł ci kiepsko. Życzę weny Magda
OdpowiedzUsuńDziękuję że poświęcałaś czas na te opowiadanie Które tak bardzo kochamy ♥
OdpowiedzUsuń