czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 2 ,,To nie możesz być ty!''

     Skierowałam się w stronę swojej szafki, gdy nagle wpadłam na...blondyna z niebieskimi oczami. Czyżby to nie był Niall Horan? Największy wróg moich kolegów? Chciałam go ominąć, ale ten typ podstawił mi nogę przez co wylądowałam na podłodze, a książki i mój telefon gdzieś daleko przede mną. Zaczął się śmiać jak głupi. Ciekawe czy będzie mu do śmiechu jak wstanę? Zamknęłam na chwilę oczy, aby choć trochę się uspokoić, lecz to nic nie dało. No cóż, trzeba było mnie nie denerwować. Teraz zapłaci za swoje. Podniosłam swoje szanowne cztery litery z ziemi. Podniosłam moje książki i mój telefon, który następnie schowałam do kieszeni spodni. Popatrzyłam się na chłopakach, który teraz stał w towarzystwie swojego kolegi. Jak mu tam? A Liam. Stanęłam na palcach i moje książki położyłam na szafkach, a sama podeszłam do chłopaka. Z racji, że nie jestem najwyższa chłopak górował nade mną wzrostem. Był wyższy o głowę.
- No co tam maleńka? Jakiś problem? - spytał blondynek i popatrzył na mnie z błyskiem w oku.
Nie jestem maleńka. To, że jestem niższa nie znaczy, że słabsza... Jestem inna niż wszystkie dziewczyny ze szkoły. Chociaż każdy mnie lubi ja nie lubię prawie nikogo. Mam w dupie opinie innych. Mam wyjebane na niektórych nauczycieli. Podobam się wielu chłopakom, za to, że jestem taka agresywna. Ale mi nie podoba się nikt, no może jeden chłopak, ale to co innego. Wracając... On chyba zapomniał co się stało z Mikiem z 2 klasy, gdy nazwał mnie małą i się ze mnie śmiał.
   Spojrzałam na niego z pogardą w oczach i już miałam mu przywalić, gdy poczułam jakieś ręce wokół mojej talii.
- Puść mnie! Muszę mu zajebać!! - krzyknęłam, gdy zauważyłam, że osoba mnie trzymająca to Zayn, a za nim stoi Madi, Louis i Harry. Widziałam jak Niall z Liamem zaczynają się śmiać.
- Co, dziewczynka nie da rady sama nic zrobić? - spytał cieniutkim głosem Niall. Spojrzał na swojego towarzysza i razem śmiejąc się odeszli. Zniknęli za rogiem, a ja się jeszcze bardziej zdenerwowałam.
- Puść.mnie.teraz! - wycedziłam przez zęby w stronę Malika. Poczułam, że jego ręce się rozluźniają i byłam wolna. Odeszłam dwa kroki do tyłu i rzuciłam się pędem do blondyna. Biegłam ile sił w nogach. Dobrze, że nie straciłam kondycji. Zbiegłam po schodach i znalazłam się na parterze. Zauważyłam, że Louis i Harry za mną biegną, a za nimi Madi i Zayn. szybko wypatrzyłam wzrokiem Nialla i podbiegłam do niego. Zauważył mnie dopiero gdy byłam u niego na plecach i ciągnęłam go za jego włosy. Widziałam w oczach Liama przebłysk strachu. Boi się mnie? Bardzo dobrze. Będzie tak jak ja chcę, a nie jak ktoś inny.
- Złaź ze mnie mała kurwo - zaczął łazić na boki i gadać. O nie! Nie jestem małą kurwą!
- Słuchaj koleś. Zatrzymaj się. - powiedziałam, ale on nie miał zamiaru - Powiedziałam zatrzymaj się kurwa! - krzyknęłam i pociągnęłam go mocniej. Zatrzymał się. Zeszłam z jego pleców, obeszłam go dookoła i stanęłam przed nim. - Mam dość ciebie i twojego przyjaciela. Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie kurwą, to pożałujesz. Kumasz? Pamiętaj, że ja nie dam sobą pomiatać. Trzymaj się z dala ode mnie, Madi, Louisa, Harrego i Zayna. - powiedziałam i zauważyłam, że wymienione przeze mnie osoby doszły i teraz stoją i się patrzą co robię. Widziałam w oczach blondyna rozbawienie. Och tak go to bawi? Może i jestem dziewczyną, ale nie taką jak inne. Jak mi się dokucza to się za to płaci. I koniec.
- Ha ha laluniu, przestań mi grozić. Idź pomaluj pazurki i pooglądaj filmy, a nie kozaczysz - powiedział z wyższością - Wiesz, ja się ciebie nie boję
- Słuchaj jebany szmaciarzu! - krzyknęłam i dźgnęłam go w klatkę piersiową, zaczął cofać się do tyłu, aż natknął się na ścianę - Nie jestem lalunia, nie maluję pazurków jak każda dziwka w tej szkole i nie oglądam filmów, ja w przeciwieństwie do wszystkich mam talent, z którego korzystam. I mam odwagę, z której jestem bardzo zadowolona, a więc jeśli coś ci nie pasuje to spierdalaj... - dokończyłam po czym moja ręka spotkała się z jego policzkiem. Ups... będzie ślad. Złapał się za policzek i się schylił. - Zabolało? - spytałam
- Ty...ty...ty mała szmato... - krzyknął w moją stronę i chciał mnie uderzyć, ale się schyliłam. Tak wiem, jestem bystra. Ale nie będzie mnie jakiś chuj bił! Nie pozwolę na to.
- Nie jestem szmatą! A jak chcesz to ci jakąś szmatę na noc załatwię - powiedziałam, gdy już stanęłam na równe nogi. Mam go dość. Zauważyłam, że w naszą stronę zbliża się...dyrektor. Upsik... Będzie przypał...
Spojrzałam na przyjaciółkę, która była chyba trochę przerażona tą sytuacją..
- Panno Hill, panie Horan, co tu się dzieje? - spytał nasz dyrektorek. Miły facet po 40. I ma ładnego syna.
- Nic, panie dyrektorze, tak sobie rozmawiamy, prawda Niall? - powiedziałam i spojrzałam na Horana, oby tylko przytaknął. Nie chce mieć kolejnych problemów. Nie dość, że w domu, z natrętnym Harrym i z tymi przydupasami to jeszcze mi dyrektor potrzebny.
- Tak, Stella ma rację, to tylko rozmowa - przytaknął blondyn. Dzięki ci Horan! Chociaż raz zrobił to co chcę. Może on też nie chce mieć problemów? A zresztą co mnie to obchodzi.
- Dobrze, w takim razie skończcie rozmawiać i wracajcie na lekcje - powiedział dyrektor i odszedł w stronę swojego gabinetu. Ta na pewno wrócę na lekcję...
- Słuchaj nie chce mi się z tobą gadać, mam cię dość. Jeszcze raz, a pożałujesz - powiedziałam, gdy dyrektor zniknął z zasięgu mojego wzroku. Szybko oddaliłam się od Nialla i skierowałam się na pierwsze piętro po moją torbę. Dzisiaj starczy mi lekcji i wrażeń. Pójdę gdzieś gdzie nikt mi nie przeszkadza. Ooo tak... Tylko ja, parkiet i lustro. Uwielbiam tańczyć... To całe moje życie. Gdy byłam na schodach zauważyłam, że za mną idzie moja przyjaciółka i reszta. Nie zwracałam na nich uwagi. Zgarnęłam moje książki od matematyki, które wcześniej zostawiłam na czyjejś szafce i otworzyłam swoją. Wrzuciłam do niej podręczniki, a wyjęłam torbę. Przeczesałam włosy jedną ręką i zamknęłam szafkę. Odwróciłam się i zauważyłam Madi. Stała z pytającym wzrokiem.
- Gdzie idziesz? - spytała, a ja dopiero zauważyłam, że stoję w kółku zrobionym przez Madi, Louisa, Zayna i Harrego.
- Mam dość dzisiejszego dnia. Idę tam gdzie zawsze. Może wieczorem się spotkamy albo gdzieś wyskoczymy, impreza? - spytałam z nadzieją w oczach.
- Nie idziemy dzisiaj na żadną imprezę, jest środa, a jutro znów do szkoły. - odpowiedział mi Zayn.
- Co? Ale dlaczego? Trudno pójdę sama - powiedziałam do nich. Ja chcę na imprezę!!
- Nigdzie nie pójdziesz, rozumiesz? - warknęła moja przyjaciółka - Jutro szkoła, a ty masz do niej przyjść!
- Ok ok, już się nie bulwersuj, nigdzie nie pójdę - powiedziałam do niej, aby się nie denerwowała. I tak pójdę. Ja robię co chcę i koniec.
- Mam nadzieję, bo jak nie to urwę ci głowę, pamiętaj
- Będę pamiętać, a teraz spadam, póki nie ma dzwonka. Jak coś to powiedzcie pani, że bolał mnie brzuch i poszłam do domu ok? - powiedziałam i ich wyminęłam. Odeszłam kawałek i spojrzałam. Madi kiwnęła głową na tak, a ja szybko zbiegłam ze schodów i wyszłam ze szkoły.
Skierowałam się tam gdzie zawsze, czyli? Opuszczona fabryka mebli. Mam tam swój drugi dom. Tam zawsze tańczę, zresztą nie tylko ja. Chodzą tam ludzie ze szkoły tanecznej do której uczęszczam co sobota. Mili ludzie, ale mam nadzieję, że nikogo tam teraz nie będzie. Nie potrzebuję w tej chwili towarzystwa. Gdy dotarłam na miejsce, które było nie daleko mojej szkoły, nie zauważyłam żadnych samochodów, rowerów ani nic innego. Pewnie nikogo tam nie ma.
Weszłam do środka. Tak jak myślałam, pusto. Rzuciłam torbę w kąt i podeszłam do wielkiej wierzy. Dziwne, że jej nikt jeszcze nie ukradł. Chociaż mało ludzi wie o tym miejscu. Puściłam z niej jakąś nutę i od razu zaczęłam ruszać się do melodii. Moje nogi, ręce poszły w ruch. Wreszcie czuję, że żyję. To jest to co kocham i czym chcę się zajmować do końca życia.
No może nie do końca życia, bo wiadomo na starość to już nie dam rady, ale na pewno długo.


               2 godziny później 
Jest już 12:46. Jak ten czas szybko leci. Zmęczona usiadłam przy ścianie i wyprostowałam nogi.
Czuję się już zdecydowanie lepiej. Mogłabym wrócić do szkoły jeszcze na 3 lekcje, ale nie za bardzo chce mi się kogoś stamtąd oglądać. Wieczorem pójdę na imprezę do klubu, a jutro rano znów do szkoły. Ech... Ale ja mam trudne życie.
Teraz równie dobrze mogę wrócić do domu, ale nie...lepiej nie... Tam znowu będzie ta suka Larissa i mój kochany tatuś. Czujecie ten sarkazm? Nie wiem czemu, ale nie lubię ani jego ani jego 'pięknej' córki. No ok. Wiem, że nie jestem piękna, ale ja się przy najmniej za taką nie uważam. A ona? Ona myśli, że nie ma piękniejszej od niej i mądrzejszej. A przyznajmy... Wcale nie jest mądra. Ona nawet nie wie ile to jest 2+2x2.
Wiem co zrobię! Mam jakieś pieniądze to pójdę do centrum i kupię sobie jakieś ciuchy. Tak to dobry pomysł. Z torby wyjęłam szczotkę, którą zawsze tam noszę. Rozczesałam swoje długie włosy, a następnie związałam je w kitkę. Szczotkę schowałam do torby, a wyjęłam z niej mój portfel. Usiadłam na ziemi i wysypałam pieniądze na parkiet. Banknoty położyłam obok drobniaków. Zaczęłam liczyć i nucić jakąś piosenkę. Naliczyłam, że mam akurat 80 funtów. Łał. Bogata jestem. Schowałam kasę do portfela, a następnie do torby, którą zapięłam. Wstałam i otrzepałam spodnie z kurzu. Chwyciłam torbę w ręce i opuściłam pomieszczenie. Na dworze dalej świeciło słońce. No tak...mamy już maj. Prawie lato. Za miesiąc wakacje. Już mam plany. Razem z Madi jadę na dwa tygodnie nad morze. Spytacie skąd mam pieniądze? Mój ''tata'' jest bardzo bogaty, jest chirurgiem plastycznym i to najlepszym w całym Londynie. Mama bierze udział w różnych reklamach i promuje wiele kosmetyków. Ogólnie razem zarabiają bardzo dużo, więc nie mam się co martwić o jakiś wyjazd. Bilety mamy już zakupione i leżą w kopercie w biurku. Cieszę się i nie mogę się doczekać. To będą super wakacje. Tylko ja, Madi i morze...
   Nawet się nie zorientowałam, a już stoję przy centrum handlowym. Weszłam i skierowałam się do TopShopu, mojego ulubionego sklepu. Najpierw podeszłam do wieszaków z bluzkami. Wybrałam trzy i poszłam z nimi do przymierzalni. Przymierzyłam wszystkie trzy, ale najładniejsza była tylko jedna. Fioletowa bokserka. (link). Wrzuciłam ją do koszyka i poszłam na dział ze spodniami. Wszystkie były fajne, ale tylko jedne przykuły moją uwagę (link). Szybko poleciałam je przymierzyć, a gdy okazało się, że pasują poszłam z bluzką i spodniami do kasy. W drodze do kasjerki szukałam portfela w torbie, i nagle na kogoś wpadłam, przez co ten ktoś upadł na ziemię, a ja niego. Jak się okazało był to chłopak, w kapturze i okularach. Nie gorąco mu? Przecież jest ponad 20 stopni na dworze. A z resztą co mnie to obchodzi. Szybko z niego wstałam i przeprosiłam. Ruszyłam dalej gdy poczułam szarpnięcie za rękę. Co kurwa znowu?
- Stój - powiedział ktoś kto mnie zatrzymał. Och i jeszcze będzie mi rozkazywać? Nie chcę się teraz denerwować. Nie teraz kiedy się już uspokoiłam i było okej. Ale nie! Jakiś typ musi mnie zdenerwować, bo mu się tak podoba! Szkoda, że jeszcze nie wie jaka jestem.
Pomału odwróciłam się w jego stronę i szybko pociągnęłam za kaptur, który zleciał z jego głowy i zdjęłam mu okulary. O boże! To nie możliwe! Przecież...przecież on był w poprawczaku. Jak...kiedy? To nie może być on...To nie może być brat Davida.
Spytacie czemu tak się obawiam? Hmm... Brat Davida, mojego byłego, był kiedyś moim chłopakiem. Ale był strasznie niebezpieczny i nie przewidywany. Bił ludzi i okradał. Trafił do poprawczaka półtora roku temu, mając 17 lat. Teraz ma prawie 19, chyba. Mnie również bił, a nawet wykorzystywał...seksualnie. Gwałtem tego nazwać to chyba nie można było, ale coś bardzo podobnego. Znęcał się nade mną. I to przeze mnie trafił do poprawczaka. I on o tym wie... A jak teraz znowu będzie chciał mi coś zrobić?
- Cześć maleńka - powiedział, kiedy ja się otrząsnęłam. O nie! Muszę się jak najszybciej od niego oddalić.
- Czego chcesz? - spytał nie okazując strachu.
- Chciałem porozmawiać, wiesz szukałem cię, przez ponad 2 miesiące odkąd stamtąd wyszedłem to cię szukałem, aż w końcu sama się znalazłaś - powiedział i chciał mnie chyba wyprowadzić ze sklepu, ale mu się wyrwałam. Nie dam mu się i nie dam mu tej głupiej satysfakcji, że jest silniejszy.
- Nie mamy o czym rozmawiać, rozumiesz? Ja cię nie chcę już znać. Zniszczyłeś moje życie, ale ja je odbudowałam więc teraz trzymaj się ode mnie z daleka. Kumasz? Jak nie to wiedz, że nie jestem taka jak wcześniej - powiedziałam po czym odeszłam do kasy. Ręce mi się strasznie trzęsły. Położyłam ciuchy na ladzie, gdzie kasjerka wszystko spakowała. Zapłaciłam i podziękowałam ładnie i ruszyłam do wyjścia. Widziałam jak Logan czeka na mnie przy wejściu. Szybko cofnęłam się do tyłu i podeszłam do ekspedientki.
- Przepraszam, czy macie tu państwo jakieś osobne wyjście z którego mogłabym skorzystać? Proszę to dla mnie bardzo ważne - powiedziałam cicho w stronę brunetki.
- Emm... tak jest, ale nie możesz z niego skorzystać - powiedziała trochę zakłopotana
- Proszę, niech pani tam spojrzy - powiedziałam i wskazałam palcem na chłopaka, który rozglądał się na boki, o nie oby tylko mnie nie zauważył - widzi pani tego chłopaka w ciemnych włosach? On jest niebezpieczny, jeśli pani mi nie pomoże to prawdopodobnie zginę albo zostanę zgwałcona, i wtedy będzie mnie pani miała na sumieniu - powiedziałam do niej, bo już nie wiedziałam co zrobić. Ona musi mi pomóc!
- No dobrze, chodź za mną - powiedziała i się uśmiechnęła. Jest! Dzięki ci Boże!
Poszłam za brunetką. Weszłyśmy w jakiś ciemny korytarzyk w którym czuć było dym tytoniowy. Pewnie tu robią sobie przerwę na papierosa. Doszłyśmy do jakiś drzwi, które zgaduję, że prowadzą na dwór. Kobieta je otworzyła i wyszła, a ja za nią. Tak jak mówiłam, znalazłam się z tyłu galerii. To dobrze, może ten świr mnie nie znajdzie. Podziękowałam kobiecie i szybko pobiegłam na drugą stronę i  wsiadłam do akurat stojącego autobusu. Poszłam schodami na górę, gdyż wiadomo jak to w Anglii, piętrowe autobusy. Usiadłam na siedzeniu a torbę ze spodniami i koszulką rzuciłam na miejsce obok. Wyjęłam z mojej torebki telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i miałam 3 nieodebrane połączenia...od mamy? I dwa sms-y od Madi. Była już godzina 16:14. Trzeba jechać do domu i się ubrać i iść na dyskotekę. Tak tego mi trzeba.
Oddzwoniłam do mamy.
 -Co chciałaś mamo?
-Skarbie dzisiaj idę z Wernem do restauracji, a ty masz iść gdzieś z Larrisą
-Co? Ciebie pogięło? Ja mam z nią gdzieś iść?
-Tak i nie ma sprzeciwów. Masz ją gdzieś zabrać
-Ale mamo... Ja mam już na dziś plany, a po za tym Larrisa jest dorosła i sama może gdzieś iść
-Nie to nie. Ale ty też nigdzie nie wychodzisz do końca tygodnia
Powiedziała i się rozłączyła. Ale jak to nigdzie nie wychodzę? Do końca tygodnia? A impreza dzisiaj? A impreza w piątek ze znajomymi? No jej się coś chyba pojebało w głowie. I tak pójdę i tak. Już ja coś wymyślę. Gdy dojechałam na przystanek końcowy, wysiadłam i przeszłam kawałek drogi w stronę domu. Wchodząc na podwórko zauważyłam czarnego Vana pod domem. Drzwi były otwarte. Ciekawe co się stało i kto to jest? Weszłam i usłyszałam głosy z kuchni. Zdjęłam buty i poszłam do pomieszczenia w którym ktoś był. Weszłam i zamarłam. Na krześle siedział....




Hej! No to proszę drugi rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Cóż więcej...
Mam zwiastun do bloga który już możecie obejrzeć. Zmieniłam również szablon bloga.:)
Dziękuję za te cztery komentarze pod rozdziałem pierwszym. :)
Myślę, że ten też jest ok. Jest dłuższy niż tamten i takie powinny się pojawiać cały czas.
Jeśli chcecie to założyłam aska dla bohaterów. Tam możecie ''porozmawiać'' z każdym bohaterem.
ask  <3
No to komentujcie, a następny rozdział już niedługo. :**
A i jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zajrzyjcie do zakładki 'informowani'.

4 komentarze:

  1. O Boziu! Świetny i genialny rozdział! I ta akcja z Niallem omnomnom :* xD. Czekam na next i zapraszam do mnie http://not-afraid-of-death-1d-ff.blogspot.com/ i http://giveashitabyourlove.blogspot.com/ .
    Pozdrawiam,
    Marionette.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże! nie wiem co napisać co teraz czuje. Po prostu nic dodać nic ująć. Genialny! już kocham twojego bloga <3 czekam na następną część :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został nominowany do Liebser award, więcej informacji znajdziesz tu: http://impossiblestoryglowofangels.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudooo <3 zapraszam do mnie :) http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń