wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 34 ,,Jesteście do dupy...''

Przede mną stała...moja matka.
- Czego chcesz? - warknęłam zła i założyłam ręce na piersi.
- Wracasz do domu - powiedziała jakby nigdy nic. Ona chyba oszalała! Jak może myśleć, że po tym wszystkim wrócę?! Ona chyba nie zdaje sobie sprawy z tego co narobiła. Jak można być tak podłym i zarozumiałym? Najpierw mnie wywaliła z domu, a teraz każe mi wracać?
- Ciebie coś pojebało? - spytałam przekręcając głowę.
- Nie takim tonem - zagroziła, a ja zaczęłam się śmiać jak opętana. Z nią chyba jest serio coś nie tak!
- Weź lepiej zacznij się leczyć i wróć kiedy będzie lepiej - powiedziałam i spojrzałam na tatę.
- A ty co?! Buntujesz ją przeciwko własnej matce? Jak tak można?! Tak strasznie żałuję, że z tobą byłam! Jesteś najgorszym facetem jakiego znam. Cieszę się, że mam teraz Verne, on mnie przynajmniej rozumie.
- Uspokój się i stąd wyjdź - powiedział spokojnie tata.
- Wyjdź?! Wyjdź? Teraz mnie jeszcze wywalasz? Jak możesz?! Stella zbieraj rzeczy i do samochodu, już! - krzyknęła kobieta. Spojrzałam na tatę znacząco, a ten pokiwał głową i szybko zamknął drzwi. Wywróciłam oczami i razem z mężczyzną wróciłam do jadalni. Wszyscy siedzieli i patrzyli na nas wyczekująco. Machnęłam tylko ręką i wróciłam na swoje miejsce. Zaczęliśmy jeść, ale tym razem przy stole panowała głęboka cisza. Nie znoszę takich momentów więc postanowiłam ją przerwać.
- Kto pójdzie ze mną dzisiaj na salę? Muszę poćwiczyć, jutro mam turniej - powiedziałam przeżuwając. Wszystkie oczy skierowały się w moją stronę, ale nikt się nie odezwał.
- Dobra, nie to nie, pójdę sama - powiedziałam podnosząc ręce do góry.
- Ja mogę iść - odezwał się po jakimś czasie Brad.
- Och serio braciszku? Może jeszcze weźmiesz Mike'a i Austin'a? I znów będziecie patrzeć na moją bieliznę? - spytałam. Wywrócił oczami, ale skinął głową.
- Dobra... - mruknęłam i odłożyłam widelec. Dzisiejszy dzień będzie naprawdę trudny...

***

- Chłopaki chodźcie już! - krzyknęłam z dołu. Po chwili obok mnie stała trójka nastolatków. Wywróciłam oczami i skierowałam się ku wyjściu.
- Tato wychodzimy! - krzyknęłam i tak jak powiedziałam wyszłam na dwór. Chłopaki po chwili stanęli obok mnie i razem ruszyliśmy w kierunku magazynu. Przez całą drogę byłam cicho w przeciwieństwie do chłopaków, bo oni cały czas rozmawiali jak to fajnie będzie pooglądać moje tańce. Miałam tego dość, ale nie tym muszę się przejmować. Jutro turniej. Muszę wygrać czy się komuś to podoba czy nie. A to równa się z tym, że muszę dużo dzisiaj ćwiczyć.
- Daleko jeszcze? - jęknął nagle Mike. Pokręciłam głową i wskazałam palcem budynek przed nami. Jak na zawołanie ruszyli biegiem w jego stronę, a ja za nimi. Kiedy tylko przekroczyłam próg rzuciłam torbę w kąt i podeszłam do wieży. Włączyłam Madcon - Liar i zaczęłam tańczyć. Nawet nie zauważyłam gdzie podziali się chłopaki, po prostu tańczyłam.

Przetańczyłam tak kilka piosenek dopóki się nie zmęczyłam. Wyłączyłam muzykę i usiadłam. Dopiero wtedy zauważyłam chłopaków siedzących w kącie i patrzących prosto na mnie. Zaśmiałam się i wyjęłam z torby wodę. Upiłam łyka, wzięłam kilka głębokich wdechów i ściągnęłam z siebie bluzkę. Zostałam w samym staniku i dresach. Od razu usłyszałam gwizd chłopaków, ale się nim nie przejęłam. Wstałam i do nich podeszłam.
- Jak było? - spytałam pytając o mój taniec.
- Gorąco - odpowiedział Austin cały czas patrząc na moje cycki. Wywróciłam oczami wiedząc, że nie chodziło mu o to co spytałam.
- Jesteście do dupy - mruknęłam.
- Ale to ty się przed nami rozbierasz! - rzucił broniąc się Mike.
- Ale nie musicie się na mnie patrzeć - prychnęłam i się odwróciłam. Podeszłam do wieży i zaczęłam znów tańczyć....

***

- Wracajmy już... - jęknął Brad. Nie dziwne... Siedzimy tu już 8 godzin. Skinęłam głową, zabrałam swoje rzeczy i razem z nimi wyszłam. Przez cały czas tańczyłam, a teraz padam. Nawet nie wiem czy dojdę do domu. A jak już dojdę, to od razu idę spać. Jutro muszę wstać o 7, a o 10 jest turniej. Mam godzinę na dojazd. Godzinę na ubranie, zjedzenie i godzinę na rozgrzewkę.
- Kto mnie poniesie? - jęknęłam zmęczona.
- Było tyle nie tańczyć. Chodź - powiedział uśmiechnięty Austin. Z wielkim ociągnięciem wskoczyłam mu na plecy. Podskoczył lekko aby nas poprawić i ruszył wolnym krokiem za chłopakami. Nawet nie pamiętam kiedy oczy mi się zamknęły i zasnęłam...

***

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że jestem w moim łóżku, a nade mną stoi Louis. Ale...Co on tu robi? Przecież miał przyjść dopiero jutro rano...
- Co ty tu robisz? - spytałam i przetarłam oczy.
- Miałem przyjść to jestem.
- Ale dopiero jutro - jęknęłam.
- Już jest jutro - odpowiada, a mi braknie tchu. Rozglądam się dookoła i dopiero zauważam, że już jest jasno. Czyli przespałam czas od kiedy Austin mnie niósł. Ale przynajmniej jestem teraz pełna sił.
- Masakra - mruknęłam i wstałam. Prawie straciłam równowagę, ale zostałam złapana przez ramiona chłopaka. Owinęłam swoje ręce wokół jego szyi i lekko go pocałowałam. Jego język przesunął się po mojej dolnej wardze prosząc o wstęp, a po chwili badał moje podniebienie. Jęknęłam kiedy uszczypnął mnie w pośladek.
- Ubieraj się, już ósma - wysapał kiedy się oderwaliśmy.
- Co?! - krzyknęłam i szybko podbiegłam do szafy. Wyjęłam z niej pierwsze lepsze ciuchy, czyli akurat padło na zwykłe rurki i T-shirt. Zdjęłam wczorajsze ubrania i ubrałam świeże. Nie malowałam się, bo nie było czasu, chwyciłam komórkę i torbę ze strojem po czym razem z Louisem zeszłam na dół.
- No nareszcie, jedziemy? - spytała Madi, która stała w salonie. Skinęłam głową i podeszłam do taty. Cmoknęłam go w policzek.
- Bądźcie za dwie godziny - powiedziałam.
- Będziemy - odpowiedział. Skinęłam głową i razem z przyjaciółką i Louisem wyszłam na dwór. W samochodzie czekał już Harry i Zayn. Wsiedliśmy i ruszyliśmy ku hali, na której miał odbyć się turniej. Przez całą drogę siedziałam cicho i pstrykałam palcami próbując się odstresować.
- Jesteśmy - powiedział nagle Hazz. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do wejścia. Podałam moją kartę wstępu, a reszta bilety i weszliśmy.
- Gdzie mamy iść? - spytał Zayn.
- Do pierwszego rzędu, tam gdzie wasze miejsca - odpowiedziałam. Jak powiedziałam tak zrobili, a ja skierowałam się za scenę. Już stąd słyszałam okrzyki widowni i muzykę zza sceny. Weszłam. przywitałam się ze wszystkimi i zaczęłam rozgrzewkę.

Kiedy tylko weszły pierwsze takty piosenki Ludacris'a weszłam na scenę i zaczęłam tańczyć.
Słyszałam oklaski i krzyki, ale się tym nie przejęłam . Rozejrzałam się po widowni i w pierwszym rzędzie zobaczyłam moich przyjaciół, tatę, Esme, Brada, Mike'a, Austina i kilka innych znanych mi osób. Uśmiechnęłam się sama do siebie, ale mój uśmiech zrzedł gdy tylko zobaczyłam moją matkę, Verne i Larrisę, w rzędzie za nimi. Starałam się tego nie okazywać, ale mnie to trochę ucieszyło. Znaczy, że o mnie pamięta i chce mnie wspierać. Ale i tak jej nienawidzę. Mój czas na scenie dobiegł końca, więc się ukłoniłam i zeszłam. Oddychałam ciężko, więc dla uspokojenia oparłam się czołem o zimną ścianę.
- Byłaś super! - krzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i ujrzałam Danielle, tancerkę. Uśmiechnęłam się do niej i podziękowałam.
- Teraz ja frajerzy - krzyknął ktoś. Spojrzałam tam i ujrzałam Ally. Co ona tu robi? Wywróciłam oczami i zacisnęłam pięści. Wyszła na scenę, a ja zjechałam po ścianie. Jestem wykończona...
- Stella, możemy porozmawiać?










Podoba się rozdział? Pisałam go z pomocą brata (co jest bardzo dziwne) i myślę, że wyszło w miarę okej. Ale jest krótki, znów...
Wiecie, że jesteście strasznie domyślni? Czasami jak czytam wasze komentarze to większość zgadujecie to co ja mam zamiar napisać :D
Kolejna sprawa... Nie wiem czy wiecie (oczywiście nie) ale kończymy powoli tego bloga (ja kończę). Oczywiście jak pisałam będzie druga część i nawet napisałam już na niej pierwszy rozdział ^.^ Także tu pojawi się pewnie jeszcze dwa/trzy góra cztery rozdziały i epilog. A wraz z nim pojawi się prolog na drugiej części. Jeśli chcecie to tu jest link  http://mistakes-one-direction.blogspot.com/. Nie zdradzę wam zakończenia, ani tego co będzie w drugiej części, ale mam nadzieję, że będziecie zadowoleni :D

WAŻNE!!!
I jeszcze jedno...To sprawa z tym blogiem co miałam prowadzić z kimś więc...jeśli chcecie to wy go ze mną pisać to wejdźcie na tego bloga [http://together-more-1d.blogspot.co.uk/], zapoznajcie się z bohaterami, fabułą i prologiem i sami spróbujcie napisać pół rozdziału pierwszego. Wszystko zależy od was i macie napisać tak, jak chcecie i uważacie że będzie dobrze. Ma być długi na 4/5 stron w Wordzie. I jak już to zrobicie to wyślijcie mi to na maila wiola.lola.haha@gmail.com i podajcie jakiś kontakt do siebie.
Proszę aby zgłaszały się osoby które są systematyczne i nie odechce im się przy którymś rozdziale. Mam nadzieję, że zgłosi się kilka osób i będę miała z czego wybierać. Czas macie do 25 lipca, a 27 podam wyniki (?). To chyba wszystko. W razie jakichś pytań, zapraszam na maila. :)

No a rozdział 35 pojawi się....14 lipca!! :D
A tak w ogóle to jak wam wakacje mijają? Bo mi suuuper <3
Pozdrawiam, Violette xoxo

9 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle świetny i jak zwykle krótki ;3 ale trudno szkoda że już kończysz ale na pewno zostanę z tobą do końca ;) i na pewno będę czytać kolejnego bloga. Myślałam żeby pisać razem z tobą bo nie chwaląc się dobrze mi to wychodzi, ale rozmyśliłam się bo już pisze jednego bloga z kuzynka i to by było nie fair zaniedbywać go. Weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze genialny. Nic dodać nic ująć :) zapraszam do mnie : http://www.history-of-suffering.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej u mnie: http://black--love-story.blogspot.com/
    Daj znać, że doszła do cb ta wiadomość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajowski! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko spoko tylko jest już...26.07 :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń