czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 10 ,,Rozbierzesz się sam, czy mam ci pomóc?''

Zeszłam powoli po schodach i zastałam tam...Louisa siłującego się na rękę z Bradem. Głośno się zaśmiałam przez co mnie zauważyli.
- Chodź do nas - krzyknął radośnie mój brat. Jejku...Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że mam brata. Podeszłam i usiadłam obok nich. Posiedzieliśmy tak w trójkę jakieś 10 minut, a później Louis wstał.
- Chyba już muszę lecieć - powiedział i spojrzał na zegarek. Szybko wstałam i złapałam go za rękę.
- Proszę nie...Zostań ze mną, ja nie chcę być sama - jęknęłam niezadowolona. Chłopak pokręcił przecząco głową, a ja tupnęłam nogą jak małe dziecko gdy nie dostanie zabawki.
- Louis... - powtórzyłam jęknięcie, ale na niego to nie zadziałało.
- Nie mogę... Pójdę pożegnam się z twoim tatą i spadam - powiedział i wszedł do kuchni, w której zapewne jest mój ojciec. Zostałam sama z Bradem. Westchnęłam zrezygnowana i opadłam na kanapę przyciągając kolana pod brodę. Chwyciłam poduszkę leżącą obok i wtuliłam w nią twarz.
- Louis zostań z nią. Ona naprawdę potrzebuje wsparcia, a ty jesteś jej chłopakiem - usłyszałam głos Esmeraldy z kuchni - Jeśli trzeba to zadzwonię to twojej mamy i wytłumaczę jej o co chodzi
- Emm ale ja nie mieszkam z mamą , mieszkam z przyjaciółmi - tym razem Louis przemówił. Dalej już nie słuchałam, tylko patrzyłam tępo w jeden punkt na ścianie. Po jakimś czasie poczułam, że moje powieki stają się coraz cięższe, aż w końcu zamknęłam oczy.

## z perspektywy Louisa ##
Naprawdę nie chcę zostawiać Stelli, ale nie mogę z nią zostać. Chłopaki znów będą mieli pretensje, że nic im nie powiedziałem. Poszedłem do kuchni aby pożegnać się z ojcem Stelli. Cieszę się, że go odnalazła i z nim zamieszka, chociaż wolałbym gdyby mieszkała u nas. Ważne, że jest z dala od swojej matki.
- O Louis, szukasz czegoś? - spytał się Ben kiedy tylko mnie zobaczył. Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej.
- Nie, właściwie to przyszedłem się pożegnać, bo muszę uciekać - odpowiedziałem. Chciałbym zostać, ale...
- Jak to? - zdziwiła się Esmeralda.
- No muszę już spadać - wyjaśniłem.
- Louis zostań z nią. Ona naprawdę potrzebuje wsparcia, a ty jesteś jej chłopakiem. Jeśli trzeba to zadzwonię to twojej mamy i wytłumaczę jej o co chodzi  - powiedziała i do mnie podeszła.
 - Emm, ale ja nie mieszkam z mamą, mieszkam z przyjaciółmi, a z rodziną nie mam kontaktu - sprostowałem. Zdziwiła się lekko, ale po chwili szeroko uśmiechnęła.
- To tym bardziej! Zadzwoń do nich i powiedz, że nie wracasz na noc. Oczywiście nie zrozum mnie źle, współczuję ci, że nie masz z rodziną kontaktu, ale zostań z nią, dobrze? - zaczęła mówić. Naprawdę urocza z niej kobieta. Na pewno zastąpi Stelli mamę. Pokiwałem twierdząco głową i posłałem jej uśmiech. Wyszedłem z kuchni i podszedłem do kanapy, na której zobaczyłem śpiącą Stellę. Usiadłem obok jej brata, który jest naprawdę super, tak jak ona.
- Kochasz ją? - spytał mnie nagle.
- Co? Ja...kocham ją od dawna. Wcześniej wydawało mi się, że to tylko zauroczenie i miałem nadzieję, że mi przejdzie, ale się myliłem. Z czasem tylko coraz bardziej pragnąłem jej obecności, tego aby się do mnie chociaż odezwała. Nie liczyłem na nic, bo ona była z Davidem, ale kiedy ten chuj ją rzucił to miałem ochotę go wykastrować, za to, że ją zranił. Ona jest niby taka twarda i w ogóle, ale jak każdy ma uczucia i nie zasługuje na cierpienie. - powiedziałem mu wszystko co leżało mi na sercu. Wiem, że można mu zaufać. Chociaż może to głupie, ale ufam mu bardziej niż Harremu. Tamten głupol to nawet przez przypadek może powiedzieć co wie, a Brad na takiego nie wygląda.
- Na pewno będzie z tobą szczęśliwa - uśmiechnął się.
Nagle do salonu wszedł tata Stelli i jego dziewczyna.
-Chłopcy my już idziemy spać, też powinniście iść. Patrzę Stella zasnęła, dacie z nią radę? - mówił jej tata, a my tylko potakiwaliśmy głowami. Kiedy para weszła po schodach na górę, młodszy chłopak podszedł do telewizora i go włączył.
- Obejrzymy jakiś film? Czy chcesz iść spać? - spytał z drwiną i rozbawieniem.
- Co? Nie chce mi się spać, co to, to nie. Ale co ze Stellą? - odpowiedziałem i zadałem pytanie.
- Nie wiem, weź ją połóż na razie i już - wzruszył ramionami i usiadł obok mnie. Wstałem i poprawiłem blondynkę tak aby jej się wygodnie leżało. Sam usiadłem tak, że jej nogi były przy moich udach. Chłopak włączył 'Szybcy i wściekli'. Fajny film.

##z perspektywy Stelli##
    Jestem sama w moim starym pokoju. Ale chwila...co ja tu robię? Po chwili obok mnie pojawia się biała chmurka. Ale jaka kurwa chmurka? Przecież nie palę teraz, to co ona tu robi? Rozglądam się dookoła i widzę, że chmurka się porusza, ale nie znika. Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Ta chmurka cały czas podąża za mną? Co to kurwa? Co ja tu robię? Co to za jakaś jebana chmurka? Podchodzę do umywalki i przemywam twarz. Spoglądam w lustro, ale nic nie widzę. Nie widzę mojej twarzy! Kręcę przecząco głową i widzę tą samą chmurkę, tylko teraz w kolorze pudrowego różu. Co to kurwa ma być? Jeśli ktoś robi sobie jaja to za to zapłaci. Wyszłam z pomieszczenia, a chmurka przemknęła mi przed twarzą lekko trącając mój nos, przez co się zaśmiałam, i zatrzymując się przy drzwiach. Co ja powinnam teraz zrobić? Podeszłam do zamkniętych drzwi i chciałam złapać to coś, ale moja ręka przez nią przemknęła. Wystraszona postawiłam krok do tyłu, a gdy się odwróciłam przed twarzą zobaczyłam niebieską chmurkę. Odsunęłam się w bok i teraz przede mną były dwa 'magiczne' zjawiska. Jedna podleciała do drzwi i je otworzyła, chociaż nie wiem jak, a druga znalazła się za moimi plecami popychając mnie w stronę korytarza. Co to ma być? Moja ręka przez to przenika, ale to przeze mnie już nie. I jak takie małe gówno ma tyle siły? Nagle znalazłam się przed pokojem Larrisy. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam dwie chmurki, które mnie tu przyciągnęły i jeszcze jedną, tym razem zieloną, która zbliżała się w moją stronę. Usłyszałam jęki i stęki zza drzwi, więc pomyślałam, że barbie znów się z kimś pieprzy, ale po co te jebane, nie naturalne chmurki mnie tu przyciągnęły? Ta nowa, zielona znalazła się na moim ręku i zbliżyła ją ku klamce. Szybko zatrzymałam ją, ale nadnaturalne zjawisko chyba pracowało za mnie i otworzyło drzwi. Na łóżku leżał...Louis, a na nim siedziała Larrisa. Krzyknęłam zaskoczona i upadłam na podłogę. Spojrzałam za siebie i nie widziałam już żadnych chmurek. Podniosłam wzrok i usłyszałam za sobą słowa 
- Uważaj na niego - powiedział tajemniczy głos i poczułam puknięcie w ramię. Spojrzałam w górę i zauważyłam Louisa z szyderczym uśmiechem. Nagle podeszła do niego blondynka i pocałowała w usta. Spojrzałam na nich zdezorientowana i usłyszałam za sobą klaskanie. Swój wzrok skierowałam do tyłu i zobaczyłam Madi, Harrego, Zayna, Nialla i Liama oraz jakąś dziewczynę, której nie znam. Uśmiechali się od ucha do ucha, a ja nie wiedziałam o co im chodzi.
- Wreszcie się udało, wiedziałam, że jesteś taka łatwowierna i w końcu się udało - te słowa wypowiedziała moja przyjaciółka. Chyba przyjaciółka. 
Otworzyłam oczy i krzyknęłam głośno. To tylko sen, Stella, tylko sen. Zauważyłam, że siedzę w salonie mojego ojca i przygląda mi się mój chłopak i mój brat. Patrzyli się zatroskani. Nie myśląc wiele rzuciłam się na Louisa i mocno przytuliłam. Zaskoczony na początku nie zareagował, ale po chwili mocno otoczył ramionami. 
- Proszę, przyrzeknij mi, że nigdy, przenigdy mnie nie zdradzisz - wyszeptałam bliska płaczu. Chłopak odsunął mnie na długość swoich ramion, ale cały czas miał dłonie na moim ciele. 
- Oczywiście, że cię nie zdradzę - odpowiedział i dał mi buziaka w nos. Zaśmiałam się cicho i mocno w niego wtuliłam.
- Dziękuję - powiedziałam cicho.
- Za co? 
- Za to, że jesteś - odpowiedziałam. Spojrzałam na Brada, który nam się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. - Która jest godzina? - spytałam.
- Około 1 w nocy, może już idziemy spać? - odpowiedział mój brat.
- Tak, jestem zmęczona. Chodź Louis - powiedziałam i wstałam. Szatyn zrobił to samo i złapał mnie za rękę. - Dasz tutaj radę sam? - spytałam braciszka. Pokiwał twierdząco głową więc pociągnęłam Louisa na górę. Weszłam do mojego pokoju. Bo chyba mogę tak mówić prawda? Położyłam się na łóżku i poczekałam na chłopaka. Po chwili do mnie dołączył. - Chyba nie zamierzasz spać w ciuchach, nie? - spytałam zdziwiona.
- Czemu nie? - odpowiedział, a ja szybko wstałam. 
- Bo to nie wygodnie. Już mi się rozbieraj, przecież wiem, że mnie nie zgwałcisz - uśmiechnęłam się i założyłam ręce na biodra. Chłopak zaśmiał się na mój tekst, ale posłusznie wstał. Ustał przede mną i założył ręce na piersi. 
- Widzę, że chcesz mnie pooglądać. Mi to tam nie przeszkadza, tylko boję się, że to ty mnie zgwałcisz - zaczęłam się śmiać i do niego podeszłam. Złapałam go za dół koszulki i lekko podniosłam do góry. 
- Rozbierzesz się sam czy mam ci pomóc? - spytałam z zadziornym uśmiechem.
- Obawiam się, że sam nie dam rady - odpowiedział i podniósł ręce do góry. Szybko pociągnęłam materiał ubrania do góry, ściągając go z niego. Rzuciłam koszulkę na szafkę i złapałam za pasek chłopaka odpinając go. Wiem, że jesteśmy razem tylko trochę, ale przecież nie robimy nic złego, tylko pomagam mu się rozbierać. Odpięłam go, a po chwili guzik. 
- Mam to robić dalej, czy już dasz radę? - spytałam patrząc mu w oczy. Po chwili mój wzrok powędrował w dół na jego boski brzuch. Jakie on ma mięśnie! 
- Jak zaczęłaś to skończ - odpowiedział i złapał za moje ręce. Szybko chwyciłam za szlufki od jego dżinsów i pociągnęłam w dół przez co został w samych bokserkach. Spojrzałam na niego całego i nie mogłam oderwać wzroku. - Dobra dość oglądania, czas do spania - powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę łóżka. Zarumieniłam się i położyłam obok chłopaka. Zamknęłam oczy na chwilę, a gdy je otworzyłam zobaczyłam na sobą twarz Louisa. Spojrzałam mu prosto w oczy i widziałam radość. 
Cmoknął mnie lekko w usta, a po chwili opadł obok. Mało mi... Podparłam się na łokciu i oparłam o jego klatkę. Popatrzyłam na jego usta i się do nich przyssałam. Jego usta i moje tak idealnie współgrają ze sobą. Są jak dwie części układanki. Chłopak oddał pocałunek, a po chwili wsunął się swoim językiem do wnętrza moich ust.
Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie i położyłam się obok. Wtuliłam się mocno w ciało chłopaka i zaciągnęłam się jego zapachem.
- Dobranoc księżniczko - to były ostatnie słowa jakie usłyszałam zanim odpłynęłam.





No to macie tutaj rozdział 10. Podoba się? Jeśli tak komentujcie, jeśli nie, to również komentujcie <3. Miałam go dodać jutro lub w sobotę, ale napisałam więc jest.
Chciałam wam powiedzieć, że te chmurki to wzięły mi się nie wiadomo skąd i to nie było przewidziane, ale jak już napisałam jej sen to mi się to tak spodobało więc nie usuwałam :)
Bardzo mi się podoba ten rozdział i powiem wam, że jak go pisałam to cały czas się śmiałam chociaż nie wiem czemu xD
Jest tu perspektywa Louisa i bardzo mi się podoba, nie wiem jak wam...
Głosujcie w ankietach i komentujcie. Przepraszam za błędy... i za to, że jest taki krótki... 
Kolejny pojawi się 29 lub 30 marca i będzie długi...
Pozdrawiam i do następnego, Violette xoxo



4 komentarze:

  1. Aww!!! Pierwsza!!! Heh - zaczapisty, zakofiałam się w nim i 29 będę na Twoim blogu, żeby przeczytać kolejny!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha o Jezu, świetny i genialny rozdział xD.
    Te sceny Lou i Stelli omnomnom *.*, chociaż prawdę mówiąc, to po tytule miałam nadzieję na coś więcej, niż zwykłe rozbieranie xD. Hahahaha zboczona ja xD. Muszę przyznać, że ten sen Stelli trochę mnie przeraził :D.
    Czekam na next!
    Zapraszam do mnie http://not-afraid-of-death-1d-ff.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierze że taki krótki :( no ale to ty decydujesz jaki ma być :) Kocham no i wiem co mam powiedzieć. zajebi**y rozdziałek, a te chmurki omomomomom *o* XD czekam na następny i zapraszam do mnie http://impossiblestoryglowofangels.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny i brak słów!!!!! Czekam na nexta!!!!!

    OdpowiedzUsuń