czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 16 ,,Odpłacicie mi się...''

Powiedziałam i wybiegłam z klasy. Niestety jestem niezdarą przez co wpadłam na...blond sukę Riki. Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem i nic nie mówiąc odeszłam. Przeszłam przez całą szkołę, aż doszłam do mojej szafki, gdzie czekali na mnie przyjaciele. Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam szafkę.
- O czym mówiłaś kiedy rozmawiałaś z Horanem? - spytał Harry.
- A no wiesz. O czymś bardzo ważnym dla niego - odpowiedziałam i wyjęłam książkę z chemii. Lubię ten przedmiot, jako jeden z nie wielu.
- Dobra. A co chciała od ciebie baba z matmy? - oczywiście ciekawski pan Zayn musiał spytać.
- Jestem zagrożona - wzruszyłam ramionami jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Dla mnie jest, bo i tak wiem, że ta małpa mnie przepuści, bo nie chce się ze mną dłużej użerać. Chłopaki się zaśmiali, ale zostali skarceni przez Madi. - Wyluzuj. Ja tam się nie martwię - walnęłam lekko przyjaciółkę w ramię.
- Wyluzuj? Wyluzuj?! Sama wyluzuj. Ja jestem wyluzowana, ale się o ciebie martwię - warknęła.
Chciałam coś powiedzieć, ale znów przerwał mi dzwonek. Czy on nie ma kiedy dzwonić? Westchnęłam i zamknęłam szafkę. Całą piątką ruszyliśmy w stronę sali 213 na lekcję Chemii. Gdy już tam weszliśmy rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, ale nikogo w nim nie było. Co jest?
- Gdzie się wszyscy podziali? - spytała Madi, również rozglądając się po sali. Wzruszyłam ramionami i zajęłam swoje miejsce w ostatnie ławce. Tym razem siedzę z Madi. Po jakichś 10 minutach do sali weszła nasza nauczycielka, a za nią cała klasa. Lekcja się zaczęłam, a ja przestałam uważać na to co mówi nauczycielka i zaczęłam rysować na czystej kartce.

**5 godzin później**
Lekcje się skończyły, a ja właśnie wracam do domu. Idę sama, ponieważ moi przyjaciele przyjdą do mnie później, może. Dzisiejszy dzień nie był taki straszny. Po lekcji chemii miałam kolejne spotkanie z Amandą i Riki, a później było spokojnie. Całą drogę do domu rozmyślałam. Za niecały tydzień wycieczka, bo już w poniedziałek wyjazd. Wiem, że już wszyscy zapłacili. Nawet ja, tylko nie osobiście, bo zrobił to tata. W sobotę będę musiała się spakować. Ciekawe z kim weźmiemy pokój? Nas jest piątka, ale pięcioosobowe są już zajęte. Jak dostaniemy domek na siedem osób to ciekawe kto będzie z nami...
Ciekawa jestem jaka czeka mnie przyszłość? Będzie w niej Louis? Nie wiem, ale bardzo bym tego chciała. Chciałabym zostać zawodową tancerką. Mieć męża, Louisa najlepiej, dwójkę dzieci, chłopczyka i dziewczynkę i mieszkać w ładnym domku na obrzeżach z pieskiem. Ach te marzenia. Jak wrócę z wycieczki to muszę się przygotować do turnieju tańca, który będzie tydzień po moim powrocie. O zbitej kostce już dawno zapomniałam i wcale mnie nie boli. Strata matki... Nie czuję tego. Jakoś jest mi lepiej kiedy wiem, że nie ma jej w pobliżu.
Mam najlepszych przyjaciół na świecie, a zwłaszcza przyjaciółkę i za nic bym ich nie oddała. Jestem w stanie oddać za nich życie. Przyjaźń jest bardzo ważnym elementem układanki jaką jest nasze życie. Tak samo jest z miłością. Nie ma jej to czujemy kompletną pustkę i jesteśmy rozdarci. Każdy zasługuje na miłość i przyjaźń. Nawet najgorszy drań. Po prostu bez miłości nie da się żyć.
Nawet nie zauważyłam kiedy i już stałam przy furtce do mojego domu. Otworzyłam drzwi i poczułam cudowne zapachy dobiegające z kuchni. Zdjęłam buty, a plecak rzuciłam na szafkę w przedpokoju. Później go zabiorę. Przeszłam do salonu, ale nikogo tam nie było. Weszłam do kuchni, a przy kuchence stała Esmeralda. Brad pewnie jeszcze nie wrócił ze szkoły. Przywitałam się z kobietą po czym zasiadłam przy stole.
- Jak tam w szkole? - spytała nie odwracając się.
- Może być. - odpowiedziałam bawiąc się palcami. - Tata musi iść do szkoły - dodałam przypominając sobie rozmowę z Deruto.
- Czemu? Co zrobiłaś? - zaśmiała się.
- Nic, chyba. Po prostu baba od matematyki kazała mu przyjść, bo jestem zagrożona i chce pogadać o moim zachowaniu. Ale ja jestem grzeczna - poprawiłam włosy i wstałam. Podeszłam do kobiety i zajrzałam jej przez ramię. - Co to? - spytałam wskazując palcem na patelnię.
- To są warzywa. Dzisiaj na obiad będzie chińszczyzna - uśmiechnęła się, i jak na zawołanie mój brzuch zaburczał. Zaśmiała się głośno, a ja razem z nią.
- Gdzie Brad? I o której wraca tata? - spytałam wracając na swoje miejsce przy stole.
- Brad jeszcze w szkole. Wróci niedługo. A Ben wraca o 17. - powiedziała, a ja kiwnęłam głową. Wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia z kuchni.
- Zawołaj mnie jak będzie gotowe. Muszę iść coś zrobić - powiedziałam, i wyszłam z pomieszczenie. Po drodze zgarnęłam swój plecak i poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam plecak pod szafę. Wyjęłam telefon z kieszenie i położyłam na komodzie. Muszę iść potańczyć. Dawno tego nie robiłam. Może jutro? Kończę wcześnie więc będę miała czas przejść się tam gdzie zawsze. Usiadłam na łóżku i przymknęłam oczy. Nie dane było mi tak posiedzieć, bo usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a po chwili wołanie. Z czołgałam się z łóżka i zeszłam po schodach na dół. W korytarzu stał uśmiechnięty Brad z torebką w ręku. Oparłam się o ścianę i założyłam ręce na piersi.
- Co chcesz? - spytałam i od razu tego pożałowałam. Przede mną pojawili się dwa chłopaki. Chwila...Znam ich..To nie jest przypadkiem syn dyrektora Mike? Ten drugi to na pewno Austin, bo uczy się w szkole tanecznej tej co ja. Ale skąd Brad ich zna?
- Chcieliśmy cię prosić, abyś poszła z nami na imprezę w piątek - powiedział mój brat, a ja się zaśmiałam. Chcą żebym poszła z nimi na imprezę? Po co? No tak...Nie są pełnoletni i ich nie puszczą. Ale Austin ma już skończone 18 lat... A może dopiero skończy.
- A co ja będę z tego mieć? - spytałam patrząc na nich. Spojrzeli po sobie, a następnie na mnie. Chyba się tego nie spodziewali. Ale jak mam im pomóc to muszę coś z tego mieć. Za darmo tego nie zrobię.
- Radość, że pomogłaś bratu? - spytał niepewnie mój braciszek. Zaśmiałam się gorzko, ale pokiwałam głową. Pomogę im, a potem się upomnę o coś.
- Zgoda - powiedziałam, a chłopaki zaczęli skakać z radości. Ja tak nigdy nie miałam. Nie miałam starszego rodzeństwa z którym mogłam chodzić na imprezy. Zawsze chodziłam sama lub z przyjaciółmi. Nigdy z rodzeństwem, chociaż chciałam. Z czasem była Larrisa, ale z nią nigdy nie żyłam w zgodzie.
- Dziękujemy - mrugnął do mnie okiem Mike.
- Odpłacicie mi się. - uśmiechnęłam się i poprawiłam włosy - To w piątek o 18 idziemy do klubu 'Big Star' i od razu mówię, że ze mną idzie Madi i może chłopaki więc nie będziecie za dużo pić ani rozrabiać, rozumiemy się? - spytałam. Zachowuję się jak matka, ale nie pozwolę im się schlać w trzy dupy, bo wiem jak to jest. Sama również nie będę mogła dużo wypić, bo będę ich pilnować.
- No dobra - powiedzieli całą trójką i do mnie podeszli. Rozłożyłam szeroko ramiona, a po chwili mnie przytulali.
- Dobra, dość tych czułości - zaśmiałam się i zostawiłam ich na korytarzu. Weszłam po schodach na górę, a następnie prosto do mojego pokoju. Wzięłam telefon w rękę i zauważyłam, że mam trzy nieodebrane połączenia od Madi i dwa od Louisa. Nie zdążyłam nic nacisnąć i znów rozległ się dźwięk telefonu. Odebrałam i przyłożyłam słuchawkę do ucha.

- Czego znowu?
- Czemu nie odbierasz? Co robisz? - usłyszałam pytania Madi.
- Nie słyszałam dzwonka. Rozmawiałam z bratem.
- Jesteś w domu? My już idziemy
- Taa jestem. Zapraszam 

Nie usłyszałam odpowiedzi tylko dźwięk oznajmiający zakończenie połączenia. Rzuciłam telefon na łóżko i znów zeszłam na dół. W salonie siedzieli chłopaki, a w kuchni była Esme. Tata chyba jeszcze nie wrócił.
- Co tam robicie? - przeskoczyłam kanapę i usiadłam obok nich.
- Gadamy o imprezie - poruszył śmiesznie brwiami Mike. Zaśmiałam się i odchyliłam głowę do tyłu.
- Stella możemy pogadać? - usłyszałam głos obok. Spojrzałam na osobę, która do mnie mówiła i był to Austin. Pokiwałam głową i wstałam. Ruszyłam w stronę korytarza, a chłopak za mną. 
- O czym? - spytałam kiedy staliśmy sami.
- Ja widziałem TE zdjęcie - powiedział dając nacisk na przedostatnie słowo. Dopiero teraz przypomniało mi się co mówiła Madi. TE zdjęcie widziała ona i Austin! Przełknęłam głośno ślinę. - Ale nie martw się, nikomu o tym nie powiem - uśmiechnął się, a mi kamień spadł z serca. - To jest wasze życie i wy wiecie co robicie dobrze, a co źle. Nie mam prawa tego rozpowiedzieć, bo nie brałem w tym udziału, a i jest to naruszenie waszej prywatności - powiedział, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję - wyszeptałam tylko i usłyszałam śmiechy.
- Ella! Tylko nie zdradź Louisa - usłyszałam krzyk brata. Zaśmiałam się i przeszłam razem z Austinem do salonu. Mój brat właśnie stał tyłem do mnie i pokazywał coś Mike'owi. Nie myśląc wiele po cichu podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy. Chłopak się zachwiał i nie udało mu się utrzymać równowagi przez co się wywrócił. Leżeliśmy i się śmialiśmy, a chłopaki razem z nami. Nasze śmiechy przerwał dzwonek do drzwi, więc się uspokoiliśmy. Wstałam i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je szybko i zaśmiałam się głośno widząc moich przyjaciół. Popatrzyli na mnie jak na wariatkę, ale nic nie powiedzieli. Zaprosiłam ich gestem dłoni do środka, a sama zamknęłam za nimi drzwi. Cały czas cicho chichotałam. Weszliśmy do salonu gdzie nadal byli chłopcy. Popatrzyli się na towarzyszy i znów wybuchli śmiechem, a ja razem z nimi. Czwórka moich przyjaciół stała i patrzyła się na nas jak na idiotów. Zgięłam się w pół i złapałam za bolący brzuch. Za dużo śmiechu. Ale lepiej się śmiać niż płakać, nie? Jasne, że tak.
- O co wam chodzi? - spytał zrezygnowany Harry. Wskazałam palcem na mojego chłopaka i dalej się śmiałam. Nie mogłam łapać oddechu więc powoli zaczęłam się uspokajać. Louis zaczął poprawiać ciuchy i fryzurę, a następnie na nas spojrzał.
- Co z nim nie tak? - zabrał głos Zayn. Pokręciłam przecząca głową, machając przy tym rękami.
- Nic. - powiedziałam już prawie spokojna. Wzięłam głęboki wdech, a następnie wydech.
- Dzieci! Zapraszam na obiad, wszystkich! - usłyszałam krzyk Esmeraldy z kuchni. Popatrzyłam po reszcie i wszyscy powoli ruszyliśmy do kuchni. W tym samy czasie przyszedł tata i wszyscy zasiedliśmy przy stole jedząc. Po obiedzie całą ósemką, oprócz taty i Esme, siedzieliśmy w salonie.
- Słyszałem, że tańczysz - zwrócił się do mnie mój brat. Pokiwała głową. - Pokażesz coś?
Wzruszyłam ramionami i wstałam. Stanęłam na środku salonu i się zamyśliłam.
Co im zatańczyć? Coś łatwego, bo nie chce mi się wysilać.
- Włącz jakąś muzykę - powiedziałam i podparłam się o biodro. Brat podszedł do odtwarzacza pod telewizorem i włączył jakąś nieznaną mi muzykę. Zaczęłam machać nogami i rękami, co wychodziło na taniec. Wszyscy patrzyli z zafascynowaniem i zaciekawieniem. Nawet Austin, który widział jak tańczę. Tak ogólnie to jak tańczę to widziała tylko Madi. Wcześniej nie przyjaźniłam się tak bardzo z Louisem, Zaynem i Harrym.
Piosenka się skończyła, i ja także skończyłam swój występ. Poprawiłam grzywkę, która spadła mi na czoło i teatralnie się ukłoniłam. Usłyszałam oklaski przyjaciół i taty oraz Esme, którzy doszli w trakcie mojego 'występu'. Zaśmiałam się i wróciłam na kanapę. Oparłam się o ramię Louisa i głośno westchnęłam.
- Ślicznie tańczysz - pochwalił mój tata. Podziękowałam skinieniem głowy i wstałam. Poszłam do kuchni gdzie się napiłam. Oparłam się o blat i popatrzyłam w okno. Mam wielkie szczęście. Naprawdę. I bardzo się z tego powodu cieszę. Stałam tak i rozmyślałam kiedy nagle poczułam dłonie na biodrach i szybko zostałam odwrócona. Popatrzyłam na osobę i zobaczyłam...






Oto i jest! Rozdział 16... Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo mi się podoba. Kolejny dodam w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek, bo nie będzie mnie cały weekend. :(
Najdłuższy nie jest, ale krótki też nie, prawda? Może się nie obrazicie za to... ^.^
W tym rozdziale nie ma dramy i mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli jeśli przez kolejne kilka rozdziałów będzie spokojnie, a później mam plany zrobić takie wielkie wydarzenie. Oczywiście to 'wydarzenie' nie będzie miłe. I wiem, że wyjdzie super... :)
Komentujcie, głosujcie w ankietach i dodajcie się do obserwowanych.
Ode mnie lecą pozdrowienia xoxo

5 komentarzy:

  1. To zapewnoe Lou. Rozdzial swietny! Czekam z niecierpliwoscia na nowy x

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej <3333 Ten blog jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny rozdział, czekam na następny! Mam nadzieję, że będzie to Lou, ale mam pewne podejrzenia do tego, że tą osobą będzie jednak Hazz xD.
    No nic, przekonamy się w następnym rozdziale :D.
    Zapraszam do mnie, jest kolejny rozdział: http://not-afraid-of-death-1d-ff.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie jestem pewna, czy to będzie Loui... Ale to Ty zadecydujesz i ja na 100% będę z tego zadowolona!!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  5. boski, pisz dalej, a ja zapraszam do siebie :) (nowy blog o Larrym <3 ) http://my-heart-will-always-be-in-pieces.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń