środa, 7 maja 2014

Rozdział 21 ,,Ja nie jestem zakochany, o nie...''

- Harry? - spytał...Brad, który właśnie wszedł do pokoju. Popatrzyłem na niego lekko zdziwiony i odrobinę przestraszony.
- Yyy...tak - odpowiedziałem i położyłem palec na ustach uciszając chłopaka. Zrozumiał mój gest i zamilkł. Gestem dłoni wskazałem na dziewczynę leżącą obok mnie próbując powiedzieć mu, że czekam aż zaśnie. Brunet stał w drzwiach i mi się przyglądał. Po jakichś pięciu minutach usłyszałem ciche pochrapywanie blondynki, co oznaczało, że śpi. Powoli i bardzo cicho wyślizgnąłem się z jej objęć i wstałem. Przykryłem ją kołdrą i się odsunąłem. Razem z jej bratem wyszedłem z pokoju i oparłem się o ścianę.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę łazienki. Chłopak podążał za mną, ale nic nie mówił.
- Długa historia - powiedziałem kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu. Podszedłem do wanny, która była w czerwonych plamkach. Wziąłem gąbkę i zacząłem je zmywać.
- Opowiadaj póki nie ma rodziców - powiedział ostro i usiadł na podłodze za mną. Westchnąłem głośno, ale postanowiłem mu powiedzieć. W końcu to jej brat.
- Dostałem sms-a od Louisa, że Stella nie chce go wpuścić do domu więc przyszedłem tutaj. Drzwi na dole były otwarte więc wszedłem. Wszędzie było cicho i się przestraszyłem. Zacząłem jej wszędzie szukać, aż w końcu wszedłem tutaj. Leżała w wannie, nieprzytomna, na pralce leżał spalony papieros, a woda była czerwona. Wystraszyłem się. Bardzo. Szybko ją wyciągnąłem i zaniosłem do pokoju. Okazało się, że chciała podciąć sobie żyły. Na szczęście jej rany nie są tak głębokie więc teraz śpi. A później przyszedłeś ty - opowiadałem czyszcząc wannę. Chłopak siedział i słuchał w ciszy i spokoju.
- A wiesz czemu to zrobiła? - spytał po chwili zastanowienia. Pewnie przetwarzał sobie moje słowa w głowie. Skinąłem lekko głową i spłukałem czystą już wannę, wodą.
- Powiedziała, że Louis ją zdradził. Z Larrisą - szepnąłem.
- Jaki chuj! - krzyknął i wstał. Zaśmiałem się na jego słowa, w końcu miał rację, ale szybko się opanowałem.
- Nie krzycz! Dopiero co zasnęła. Nie chcę aby coś więcej sobie zrobiła i przeczuwam, że ty też nie - warknąłem. Pokiwał głową i opadł z powrotem na podłogę.
- Nie rozumiem czemu to zrobił... Przecież ostatnio mówił, że ją tak bardzo kocha, nigdy jej nie zdradzi, że jest jego całym światem i zrobiły dla niej wszystko. A teraz co? Odmieniło mu się? - szeptał jakby sam do siebie. Umyłem dłonie i usiadłem obok niego.
- Nie wiem czemu, ale wiem, że Stella jest zraniona.
- Pomożemy jej. Przecież nie można jej zostawić z tym samej - uśmiechnął się lekko. Zgodziłem się z nim i razem wstaliśmy. Wyszliśmy z łazienki i chłopak zszedł na dół, a ja jeszcze raz zajrzałem do dziewczyny. Spała spokojnie.
***
- Zadzwoń do niego - powiedział Brad kiedy we dwójkę siedzieliśmy w salonie i rozmyślaliśmy.
- Co? Po co?
- Musi mieć jakieś wytłumaczenie na to. Może nie wiemy wszystkiego? Może to nie prawda?
- Dobra. - warknąłem zły. Może młody ma rację. Może nie wiemy wszystkiego... Może.
Wstałem i poszedłem do kuchni. Oparłem się o blat i wyciągnąłem telefon z kieszenie. Wybrałem numer Louisa i czekałem. Po chwili odebrał.

- Zbieraj dupę w kroki i przychodź do Stelli. - warknąłem zły.
- Ale co się stało? 
- Nie pytaj. Widzę cię tu za 15 minut.

Powiedziałem i się rozłączyłem. Wróciłem do salonu i usiadłem z powrotem na kanapie.
- Niedługo będzie - powiedziałem i zamknąłem oczy. Jeśli okaże się, że to prawda to go zabiję. Dosłownie. Przecież Stella, mimo swojej maski odważnej i niezależnej, kryje swoją prawdziwą twarz. Ona tak na prawdę jest delikatna i łatwo ją zranić. Już to zauważyłem. 
- Dobra - odpowiedział. Siedzieliśmy w ciszy, każdy pogrążony w własnych myślach. Nie wiem czemu, ale naprawdę martwię się o Stellę. Może dlatego że ci się podoba? podpowiada mi cicho głosik w głowie. Tak to prawda, bardzo mi się podoba. Jej oczy, usta, figura, uśmiech, humor, talent, wszystko po prostu. Ale ja nie jestem zakochany, o nie...
- Louis już jest - z rozmyślań wyrwał mnie głos Brada. Skinąłem głową i wstałem. Razem z chłopakiem przeszliśmy do przedpokoju, a następnie do drzwi, za którymi stał Louis. Wszedł, a ja od razu złapałem go za ramiona. Spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja od razu się opamiętałem. Przecież to mój przyjaciel. 
- O co chodzi? - spytał, a ja go puściłem. Całą trójką przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Na początku panowała cisza, ale postanowiłem ją przerwać.
- Zdradziłeś Stellę? - spytałem i podniosłem na niego wzrok.
- Co?! Nie! - krzyknął i wstał.
- Spokojnie. Ciszej, bo ona śpi - uspokoiłem go gestem dłoni.
- Kto tak powiedział? - spytał trochę ciszej i usiadł.
- Ona - odpowiedziałem. 
- Dlaczego? Przecież nigdy bym jej nie zdradził...
- Powiedziała, że zrobiłeś to z Larrisą.
- Że co? Nigdy! 
- Okej, okej. Ale ona tak mówi - powiedziałem i wstałem słysząc kroki za sobą. Spojrzałem na blondynkę, która stała na schodach, obejmując się ramionami i patrzyła tępym wzrokiem na jej chłopaka? Może byłego... 
- Co on tu robi? - szepnęła w moją stronę. Zakłopotany spuściłem wzrok i nie odpowiedziałem.
- Spokojnie Stella - odpowiedział za mnie Brad.
- Zadałam pytanie, co on tu robi?! - tym razem krzyknęła. Drygnąłem lekko, ale po chwili do niej podeszłem i złapałem za rękę, z zamiarem zaprowadzenia jej na kanapę. Niestety mi się to nie udało, gdyż strzepnęła moje dłonie i szybko się odsunęła.
- Ja go zaprosiłem - powiedział cicho Brad.
- Po co? - spytała spokojniej. Widziałem jak zaciska pięści i powstrzymuje się przed krzykiem. Bandaż, którym owinąłem jej rękę, był cały czerwony. Spojrzałem na Louisa, który patrzył strachliwym wzrokiem na ciało dziewczyny. Wiedziałem, że się domyśla, co sobie zrobiła. A Louis tego nie znosił. Nie lubił jak ktoś się ciął. A teraz to przez niego. Przecież on jest zrozpaczony. Widzę to...
- Musicie sobie coś wyjaśnić - powiedziałem teraz ja. Jedyne co w tej chwili byłem w stanie zobaczyć to czubki swoich butów. Nie mogłem spojrzeć jej w oczy. Nie teraz.
- Miło było, ale się skończyło. Wybacz - powiedziała i się odwróciła. Chyba zamierzała wejść po schodach. Niestety straciła równowagę i upadła....






JOOOŁ.... No więc tak. Za ten rozdział dziękujcie mojej nauczycielce z polaka, która wyrzuciła mnie z klasy na lekcji i jako, że się nudziłam zaczęłam pisać rozdział w zeszycie więc jest... Więc...wielkie dzięki pani Ewo... A co do treści...Podoba się? Nic się w nim takiego nie dzieje, więc nuuuda. Ale i tak komentujcie.. :D Jak pewnie zauważyliście, jest nowy szablon. I on już zostanie. Wykonała go dla mnie Nancy z Graphic Poison. Podoba się? Rozdział krótki tak jak pisałam wcześniej. Kolejny pojawi się 11 maja. :] 
Pozdrawiam, Violette xoxo

6 komentarzy:

  1. Eh ,za krótki :(
    A co do rozdziału to jest fajny
    Mam nadzieje ze Stella bedzie z Lou *~*

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeer czekam na next zycze weny :** <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ten rozdzial ;) Nie moge doczekac sie kolejnego <33 Mam nadzieje ze Stella i Louis bd razem xD <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Za co Cię wywaliła z klasy? xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaa dopiero zaczęłam czytać twój blog i bardzo dobrze mi się go czyta.Czekam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra :D kocham tooooo :) powodzenia w dalszym pisaniu ;3 świetnie ci to wychodzi. Pozdro i weny ~ Misia

    OdpowiedzUsuń