**oczami Stelli**
Ostatnie co pamiętam to Louisa w salonie, mój zamiar powrotu do pokoju, upadek i ręce Harrego mnie łapiące. Następnie tylko ciemność. Nie mam pojęcia co się stało. Nie jestem też pewna czy ja w ogóle żyję. Jeśli nie, to bardzo dobrze. Życie jest do dupy. A zwłaszcza moje. Wiem, że próba samobójcza, to najgorsza rzecz jaka mogła mi przyjść do głowy, ale ja nie widziałam innej opcji.
Po jakimś czasie poczułam ogarniający mnie chłód. Powoli otwierałam oczy. Kiedy byłam już w stanie zobaczyć wszystko wokół, zamknęłam oczy z powrotem. Dlaczego on tu siedzi?
- Idź sobie - szepnęłam nie patrząc na Louisa. Nie chciałam go tu widzieć.
- Nigdzie nie idę. - odpowiedział i usiadł obok mnie na łóżku. Złapał moją dłoń, ale ja ją wyrwałam. Nie chciałam aby mnie dotykał. Brzydziłam się nim. - Stella daj mi to wytłumaczyć - dodał.
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. Zdradziłeś mnie. Z nią. Jak mogłeś? Nie wystarczałam ci? Rozumiem, że jeszcze się nie kochaliśmy, ale przecież nie to jest najważniejsze prawda? Chociaż dla ciebie pewnie tak - powiedziałam i usiadłam. Spojrzałam na niego i od razu zachciało mi się płakać. Jestem strasznie słaba psychicznie. Nie znoszę tego. Co on ze mną zrobił? Jeszcze niedawno byłam twardą, niezależną tancerką, a teraz? Płaczę cały czas. To jest nie do zniesienia.
- Ale rzecz w tym, że ja cię nie zdradziłem. Nie mógłbym.
- Mówiłeś, że mnie kochasz. Czemu kłamałeś? - spytałam nie zwracając uwagi na jego słowa.
- Nie kłamałem. Kocham cię najbardziej na świecie i zrobiłbym dla ciebie wszystko. Stella, dlaczego tego nie rozumiesz? - spytał i złapał mnie za dłonie.
- Jak wytłumaczysz to zdjęcie? - chciałam pokazać mu telefon, ale gdy spojrzałam na ścianę, przypomniałam sobie, że go zniszczyłam.
- Jakie zdjęcie?
- Oh...Przestań kłamać. Dostałam zdjęcie od Larrisy. Byłeś na nim ty i ona.
- Ale ja się z nią widziałem nawet! Skąd wiesz, że to ja?
- Była tam jej twarz i twoje ciało. Twoje tatuaże.
- Ale.Ja.Cię.Nie.Zdradziłem! Uwierz mi.
- Chciałabym ci wierzyć - powiedziałam i wyrwałam swoje ręce z jego uścisku.
- Proszę Stella, zaufaj mi - błagał. Kiedy tak na niego patrzyłam nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Nie wytrzymałam dłużej. Z bezsilności upadłam na podłogę i schowałam twarz we włosach i znów zaczęłam płakać. Nie daję rady. To dla mnie za dużo. Za dużo. Po chwili poczułam ciepłe ramiona, które mnie do siebie przyciągają. Wiedziałam, że to Lou. Nie miałam siły się opierać wiec go po prostu przytuliłam i płakałam w jego ramiona. Chłopak cały czas szeptał mi do ucha 'przepraszam' i głaskał mnie po głowie. Po jakimś czasie się uspokoiłam.
- Wybacz mi. Ja naprawdę cię nie zdradziłem i nigdy tego nie zrobię. Proszę...
- Nie wiem. Muszę pomyśleć - odpowiedziałam i wstałam. Wytarłam mokre od łez oczy i poprawiłam spodenki, które mi spadały.
- Dobrze. Ale pamiętaj, że cię kocham - powiedział i chciał mnie pocałować. Odsunęłam się od niego, chociaż było to dla mnie bardzo trudne. Widziałam ból w jego oczach, ale nie powiedziałam nic. Ja też go kocham, ale muszę to przemyśleć. Chłopak wyszedł, a ja usiadłam na łóżku. Może serio Larrisa tylko się nabijała? Może przerobiła te zdjęcia? Spojrzałam na zegarek stojący na komodzie i aż się przestraszyłam. Już 23! Przecież ja za parę godzin wylatuję na Bora Bora! A nawet nie jestem spakowana! Szybko podeszłam do szafy, z której wyjęłam walizkę i zaczęłam chować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy skończyłam zeszłam na dół. W salonie siedział Brad i tata.
- Madi tu była. Powiedziała, że zajedzie po ciebie rano z chłopakami - powiedział tata, a ja skinęłam głową. Nie mam telefonu więc nie mam jak się z nią skontaktować.
- Tato... - przeciągnęłam i usiadłam obok rodzica. Spojrzał na mnie, a następnie wrócił wzrokiem do telewizora. - Bo zepsułam telefon i przydałby mi się nowy - dodałam i zauważyłam jak tata się uśmiecha.
- Wiedziałem. Dlatego kupiłem ci nowy. Proszę - powiedział i wręczył mi nowiutkiego iPhone'a. Uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam mu na szyję.
- Dziękuję - powiedziałam.
Posiedziałam tam trochę i poszłam na górę. Szybko zasnęłam z natłoku wrażeń. Jutro o 5 będą tu po mnie chłopaki i Madi. I będzie tam Lou. Mam nadzieję, że jakoś to zniosę. Ogólnie to sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim.
***
- Wstawaj Stella, Madi już jest - usłyszałam głos nad sobą. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tatę. Dłońmi przetarłam twarz i wstałam. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy [klik] i pomalowałam tuszem. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekała na mnie przyjaciółka i chłopaki. Louis siedział ze spuszczoną głową i chyba intensywnie o czymś myślał. Przywitałam się ze wszystkimi i wyszliśmy. Przed domem stał czarny van. Kto nim kierował? Zayn? Nawet nie wiedziałam, że ona ma prawko...
- Jedziemy od razu na lotnisko - powiadomił Harry. Przytaknęłam i oparłam się o szybę. Cały czas myślałam o Louisie. Wybaczyć mu? Ale co mam mu wybaczać, jeśli z tego co twierdzi, to w ogóle mnie nie zdradził? Pogubiłam się. Obok mnie siedziała Madi, a obok niej Louis. Przede mną miejsce zajmował Harry, a kierował Zayn. Po około 20 minutach parkowaliśmy pod lotniskiem. Podobno samochód ma zabrać jakiś znajomy Zayna. A zdążyłam się dowiedzieć od przyjaciółki, że ona i Zayn się całowali. To taka super wiadomość! Wiedziałam od jakiegoś czasu, że ta dwójka coś do siebie czuje, ale się nie przyznawali. Mam nadzieje, że chociaż im się poszczęści. Mają moje błogosławieństwo.
- Idziesz? - usłyszałam głos Madi. Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymałam i zaczęłam myśleć. Myślenie mi szkodzi. Zdecydowanie.
- Tak już - odpowiedziałam zakłopotana. Doszliśmy na miejsce zbiórki. Stali tam już wszyscy uczniowie którzy lecą na Bora Bora. Podobno mamy własny samolot. Fajnie.
- Siema! - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla i Liama. Westchnęłam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że oni również lecą.
- Spierdalać - warknęłam zła i się odwróciłam.
- Może troszkę ładniej? - spytała nauczycielka. Pani Gilbert. Nienawidzę jej. Prychnęłam cicho pod nosem, ale już się nie odezwałam. To, że płakałam w domu nie znaczy, że poza nim również będę taka delikatna. A już na pewno nie w stosunku do Horana.
- A czy wiesz, że będziemy się widzieć przez kolejne dwa tygodnie? - spytał blondyn. W ogóle zapomniałam, że za mną stoi. Tak wiem, że jedziemy na tą samą wycieczkę, w tym samym czasie, ale to nie oznacza, że będę z nim przebywać. Co to, to nie.
- Taa jeszcze czego - prychnęłam i założyłam ręce na piersi. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która uciekała wzrokiem. Coś jest nie tak. A ja nie wiem co...
- Madi ci nie powiedziała? - spytała, a ja popatrzyłam zdezorientowana to na przyjaciółkę to na blondyna. O co mu chodzi? Czego mi nie powiedziała?
- Wybacz Stella, nie było kiedy. Wiesz sama jak było ostatnio - powiedziała brunetka, ale ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Nawet się nie domyślałam. Wiem, głupia jestem.
- Ale o co chodzi do cholery? - spytałam podirytowana.
- No bo...my i oni....
Witam was kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że wam się podoba. I mam nadzieję, że mnie nie schłostacie, za jednodniowe opóźnienie. Wiem, wiem. Krótki. Ale niestety nie dałam rady więcej napisać. Za to kolejny będzie dłuższy. Pojawi się 17 maja i bardzo możliwe że to będą dwa rozdziały na raz . Oczywiście nie obiecuję tylko mówię jak może być. :)
Komentujcie, oceniajcie czy się podoba :D
Violette xoxo
- Dziękuję - powiedziałam.
Posiedziałam tam trochę i poszłam na górę. Szybko zasnęłam z natłoku wrażeń. Jutro o 5 będą tu po mnie chłopaki i Madi. I będzie tam Lou. Mam nadzieję, że jakoś to zniosę. Ogólnie to sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim.
***
- Wstawaj Stella, Madi już jest - usłyszałam głos nad sobą. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tatę. Dłońmi przetarłam twarz i wstałam. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuchy [klik] i pomalowałam tuszem. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekała na mnie przyjaciółka i chłopaki. Louis siedział ze spuszczoną głową i chyba intensywnie o czymś myślał. Przywitałam się ze wszystkimi i wyszliśmy. Przed domem stał czarny van. Kto nim kierował? Zayn? Nawet nie wiedziałam, że ona ma prawko...
- Jedziemy od razu na lotnisko - powiadomił Harry. Przytaknęłam i oparłam się o szybę. Cały czas myślałam o Louisie. Wybaczyć mu? Ale co mam mu wybaczać, jeśli z tego co twierdzi, to w ogóle mnie nie zdradził? Pogubiłam się. Obok mnie siedziała Madi, a obok niej Louis. Przede mną miejsce zajmował Harry, a kierował Zayn. Po około 20 minutach parkowaliśmy pod lotniskiem. Podobno samochód ma zabrać jakiś znajomy Zayna. A zdążyłam się dowiedzieć od przyjaciółki, że ona i Zayn się całowali. To taka super wiadomość! Wiedziałam od jakiegoś czasu, że ta dwójka coś do siebie czuje, ale się nie przyznawali. Mam nadzieje, że chociaż im się poszczęści. Mają moje błogosławieństwo.
- Idziesz? - usłyszałam głos Madi. Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymałam i zaczęłam myśleć. Myślenie mi szkodzi. Zdecydowanie.
- Tak już - odpowiedziałam zakłopotana. Doszliśmy na miejsce zbiórki. Stali tam już wszyscy uczniowie którzy lecą na Bora Bora. Podobno mamy własny samolot. Fajnie.
- Siema! - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla i Liama. Westchnęłam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że oni również lecą.
- Spierdalać - warknęłam zła i się odwróciłam.
- Może troszkę ładniej? - spytała nauczycielka. Pani Gilbert. Nienawidzę jej. Prychnęłam cicho pod nosem, ale już się nie odezwałam. To, że płakałam w domu nie znaczy, że poza nim również będę taka delikatna. A już na pewno nie w stosunku do Horana.
- A czy wiesz, że będziemy się widzieć przez kolejne dwa tygodnie? - spytał blondyn. W ogóle zapomniałam, że za mną stoi. Tak wiem, że jedziemy na tą samą wycieczkę, w tym samym czasie, ale to nie oznacza, że będę z nim przebywać. Co to, to nie.
- Taa jeszcze czego - prychnęłam i założyłam ręce na piersi. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która uciekała wzrokiem. Coś jest nie tak. A ja nie wiem co...
- Madi ci nie powiedziała? - spytała, a ja popatrzyłam zdezorientowana to na przyjaciółkę to na blondyna. O co mu chodzi? Czego mi nie powiedziała?
- Wybacz Stella, nie było kiedy. Wiesz sama jak było ostatnio - powiedziała brunetka, ale ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Nawet się nie domyślałam. Wiem, głupia jestem.
- Ale o co chodzi do cholery? - spytałam podirytowana.
- No bo...my i oni....
Witam was kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że wam się podoba. I mam nadzieję, że mnie nie schłostacie, za jednodniowe opóźnienie. Wiem, wiem. Krótki. Ale niestety nie dałam rady więcej napisać. Za to kolejny będzie dłuższy. Pojawi się 17 maja i bardzo możliwe że to będą dwa rozdziały na raz . Oczywiście nie obiecuję tylko mówię jak może być. :)
Komentujcie, oceniajcie czy się podoba :D
Violette xoxo
Jak zwykle super..ale skonczyc w takim momencie?! Czekam na next kochana ...zycze duzo weny ..KOCHAM:*** <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńco tu duzo mowic wspaniale i kocham :) Chyba sie domyslam o co chodzi, hehe. Czekam na kolejny. <33333
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga <3. Rozdział cudny :* Czekam na next, pisz szybko :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
Hahaha... Już się domyślam o co kaman... xD Ale będzie ubaw!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta! Po prostu kocham no!!!
Buźki =*
Hahahahaha pewnie będą razem w pokoju. ..już się boje.. <3
OdpowiedzUsuńzgadzam się z komem wyżej
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Czekam na next
OdpowiedzUsuńPewnie będą razem w pokoju xd jestem geniuszem wiem. A tak poza tym rozdział epicki ;) tak jak wszystkie inne. Pozdro i weny ~ Misia
OdpowiedzUsuń