wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 32 ,,Oddaj moje buty!''

***
- Wróciłem! - usłyszałam krzyk z dołu. Tata. Po rozmowie z Esme zamknęłam się w swoim pokoju i cały czas płakałam. Nie mogę sobie wybaczyć swojego zachowania. Mimo iż Esmeralda powiedziała, że jej nie uderzył to ja w to nie wierzę. Ale muszę tam iść! Muszę go przeprosić! To co powiedziałam...Ja wcale tak nie myślę...Ja nie mam prawa tak myśleć...Ja...Ja...Muszę zniknąć! Tak. Postanowiłam, znikam.
Wstałam z podłogi i podeszłam do okna. Ściemnia się. Cały czas słyszałam jak mój telefon dzwonił i wibrował, ale nie miałam czasu ani ochoty aby go odebrać. Wytarłam policzki z łez i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, ale nie umiałam postawić kroku do przodu. Co ja mu powiem? 
- Stella? - usłyszałam głos Brada. Przeklęłam pod nosem i spojrzałam w jego stronę. On również miał czerwone policzki.
- Tak? - spytałam cicho. Ja stałam w progu swojego pokoju, a on swojego.
- Przytulisz mnie? - szepnął. Bez zawahania do niego podeszłam i mocno wtuliłam. Chłopak schował swoją głowę w moich włosach i zaszlochał.
- Jestem okropnym synem - powiedział.
- To ja jestem okropną córką - zaszlochałam.
- Nawet tak nie mów. Gdyby tak było to tata by cię nie szukał tyle lat i nawet by nie pozwolił ci tu zamieszkać. On cię kocha, a to, że coś powiedziałaś tego nie zmieni - powiedział lekko się uśmiechając.
- W takim razie ty też nie jesteś okropny, bo gdybyś był to tata nie zostawił by mojej mamy - powiedziałam. Pocałowałam go lekko w policzek i wróciłam do swojego pokoju. Muszę przeprosić. Muszę...Teraz!
- Muszę - szepnęłam sama do siebie i szybko wyszłam z pokoju. Zeszłam, a wręcz zbiegłam po schodach i znalazłam się w salonie. Nikogo w nim nie było, za to usłyszałam głos taty i Esme z kuchni. Na palcach podeszłam do drzwi i zaczęłam przysłuchiwać.
- Ben musisz jej to wybaczyć - odezwała się Esme.
- Wiem, ale nie rozumiem czemu tak powiedziała - usłyszałam smutny głos taty.
- Jest nastolatką. Ostatnio sporo się w jej życiu dzieje, musisz ją zrozumieć.
- Rozumiem, ale czy ja serio jestem jak Betty?
- Nie jesteś i to dobrze o tym wiesz. Gdyby tak było nie zamieszkała by tu. Powiedziała to pod wpływem emocji. Daj spokój...
- Ale Esme...To boli kiedy własna córka porównuje cię do tak okropnej osoby.
- Ona nie chciała...Wiesz, że myśli, że mnie uderzyłeś? - spytała kobieta.
- Co?! Przecież...Boże...
- Nie musimy jej tego tłumaczyć, niech to będzie nasza mała tajemnica, okej? I nie zadręczaj się już tym. Ja wiem, że mnie nie uderzyłeś, ty też wiesz, a ona...się dowie, ale w inny sposób, okej?
- Dobra, ale...Serio jestem tak okropnym ojcem? Najpierw Brad, później Stella... - jęknął tata. Nie mogłam dłużej podsłuchiwać...Wyszłam zza ściany i pierwsze co zobaczyłam to plecy taty i twarz Esme.
- Przepraszam - powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno aby usłyszał. Odwrócił się nagle, a ja ujrzałam jego twarz pełną smutku.
- Nie przepraszaj..
- Muszę. Nie zasłużyłeś na to, a ja nie mogę tak myśleć. To nie prawda, a powiedziałam tylko dlatego, że...się sprzeciwiłeś. Zachowałam się jak smarkula, a sam powiedziałeś, że jestem dorosła. Widocznie nie dorosłam do dorosłego życia - powiedziałam zupełnie plącząc się w słowach.
- Jest okej. Każdy ma prawo się zezłościć. Co prawda, nie było to słuszne, ale ci wybaczam. Jesteś moją córeczką i zawsze ci wybaczę.
- Kocham cię tato - powiedziałam przez łzy i mocno się do niego przytuliłam. Objął mnie ramionami mocniej do siebie przyciągając.
- Ja też cię kocham córeczko.

***

- Brad?! Brad oddaj moje buty! - krzyknęłam z pokoju. Mój kochany braciszek przyprowadził dzisiaj Mike'a i Austin'a i postanowili sobie 'pozwiedzać' mój pokój i jak widać zabrali mi buty. I ładowarkę do telefonu. I stanik. I na pewno coś jeszcze. Słyszałam ich śmiechy z jego pokoju  więc postanowiłam tam iść. Kiedy zapukałam, otworzył mi Austin i zaczął mi się przyglądać, zorientowałam się, że byłam ubrana tylko w stanik z ćwiekami i rurki. I jednego buta na koturnie.[klik].
- Wow - wydusił nadal mnie podziwiając. Machnęłam na niego ręką i wpadłam do pokoju. Od razu podeszłam w stronę Brada i Mike'a, który miał mój stanik na głowie.
- Gdzie mój but? - spytałam i zaczęłam przytupywać nogą. Wzruszył ramionami i zaczął się śmiać. Nie myśląc długo zabrałam moją bieliznę Mike'owi i zajrzałam pod łóżku. Tak jak myślałam był tam. Podniosłam go i wzięłam w rękę, w której miałam stanik, a wolną wystawiłam w jego stronę.
- Ładowarka - powiedziałam stanowczo. Wywrócił oczami i oddał mi moją własność. - Dziękuję - dodałam i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Nie umiesz się bawić - rzucił z pretensją. Zaczęłam się głośno śmiać i weszłam do swojego pokoju. Założyłam zagubionego buta i do tego wyjęłam z szafy koszulę. Kiedy zapinałam ostatni guziczek dostałam sms-a. Wzięłam telefon w dłonie i zaczęłam czytać treść. Odpisałam i rzuciłam telefon na łóżko. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół.
- Wychodzę - powiedziałam kiedy stanęłam w salonie.
- Dokąd? - spytał tata.
- Mówiłam, że idę się rozerwać z chłopakami i Madi - uśmiechnęłam się lekko.
- No dobra. Ale nie wróć za późno, bo jutro musisz ćwiczyć, pamiętasz? - spytał, a ja dopiero sobie przypomniałam. Przecież pojutrze mam turniej!
- Dzięki za przypomnienie.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i powrócił do oglądania telewizji. Po chwili usłyszałam klakson na dworze więc pożegnałam się i wyszłam.
- No ile można na ciebie czekać! - krzyknęłam brunetka, która stała oparta o samochód. Pokręciłam głową i do niej podeszłam. Zmierzyła mnie od góry do dołu, a jej wzrok zatrzymał się na mojej koszuli.
- Co to ma być? - spytała, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Emm...Wybacz, ale nie jestem czarodziejem i nie czytam w myślach. O co ci chodzi?
- Po jaką cholerę zapinałaś tę koszulę? Masz ćwieki pod spodem! Dziewczyno albo to rozpinasz albo to z ciebie zerwę! - krzyknęła, aż chłopaki wyjrzeli z samochodu.
- Dobra, już się nie gorączkuj - podniosłam ręce do góry w geście obronnym, a ta zmierzyła mnie wzrokiem. Już wyciągała ręce w moim kierunku, ale ją powstrzymałam i sama odpięłam trzy górne guziki.
- Może być? - spytałam. Kiwnęła głową i wsiadła do samochodu. Pokręciłam głową z dezaprobatą i zrobiłam to samo. Harry ruszył z piskiem opon, a ja oparłam się o siedzenie. Czemu mój Louis musi siedzieć z przodu? Nawet nie mam jak się do niego przytulić.
- Jesteśmy - usłyszałam głos loczka. Nawet się nie zorientowałam kiedy dojechaliśmy. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Już stąd dało się słyszeć głośną muzykę z klubu. Kiedy tylko Louis postawił nogi na asfalcie rzuciłam mu się na szyję.
- Tęskniłam - powiedziałam i przywarłam do jego ust. Objął mnie w pasie i oparł się o samochód pogłębiając pocałunek.
- E kochasie idziecie? - krzyknął Hazz. Oderwałam się od niego i wystawiłam język Harremu. Ten pokazał nam środkowego palca, po czym zaczął się śmiać.
- Chodź - chłopak pociągnął mnie za rękę, a ja jęknęłam nie zadowolona. Po pokazaniu dowodów weszliśmy do środka. Od razu poczułam zapach alkoholu i papierosów. Skierowaliśmy się w kierunku wolnej kanapy, a Zayn i Harry poszli zamówić drinki. Usiadłam obok Madi, a ta od razu zaczęła rozmowę.
- Co dzisiaj robiłaś?
- Em...Szukałam buta - odpowiedziałam. Po części była to prawda.
- Dlaczego?
- Mike i Austin przyszli do Brada i zrobili 'napad' na mój pokój - powiedziałam robiąc cudzysłów w powietrzu.
- A rozumiem - uśmiechnęła się, a po chwili przyszli chłopaki z naszymi kolorowymi napojami. Zaczęłam pić, ale nagle usłyszałam tak bardzo znienawidzony przeze mnie głos.
- Stella! Madeleine! - na te słowa razem z moja przyjaciółką się odwróciłyśmy.
- Co ty tu robisz?





Kurczę wybaczcie...Napisałam, że dodam rozdział dzień wcześniej jak będą komentarze i co? Komentarze były a rozdziału nie. :c Czemu? Bo miałam straszne urwanie głowy ostatnio związane z moim wyjazdem i nie ogarniam. Ale jakoś zatrzymałam swoje życie i napisałam ten rozdział. Mam nadzieję, że nie jest taki zły jak mi się wydaje i, że wam wystarczy. Kolejny pojawi się 26, a jeśli mi się uda to będą nawet dwa, a wraz z nim ważna notka. No to pozdrowionka!
+ Zapraszam was tu - http://complicated-one-direction.blogspot.com/ może się wam spodoba :)

7 komentarzy:

  1. Serio w takim momencie .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde no..mogłaś przynajmniej napisać kto to. Teraz będę musiała się domyślać. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. KURDE WKURWIONA PANI STYLES, CZEMU TAK KOŃCZYSZ??
    Boskie :*
    http://infatuated-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww!!! Dziewczyno!!! Na serio? Zawsze w takim momencie?? No wiesz... Ale trudno, przeżyję. Jest boski i przypuszczam, że to może być Niall... Ale oczywiście to Ty decydujesz, kto to był. Więc nie trzymaj nas długo w niewiedzy i dodaj szybko!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziuu to jest swietne . No ale musialas pszerwac w takim momencie teraz musze czekac albo sie domyslac c: / jula

    OdpowiedzUsuń
  6. G E N I A L N Y

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha ja po prostu kocham Brad'a i ich jako rodzenstwo! :D Za a a a ajebiste!

    OdpowiedzUsuń